– Chyba najlepiej byłoby, gdybym przyprowadził podpalacza wraz z dwoma świadkami!!! To jest kuriozalna sytuacja – pisze prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowego Hutnik II w Stalowej Woli Sławomir Jastrzębski w zażaleniu na umorzenie policyjnego postępowania w sprawie podpalenia jego altanki.
Pożar zauważono nad ranem 25 sierpnia br. Kamery przy bramie Ogrodu zarejestrowały wtedy wyjeżdżającego stąd młodego rowerzystę. A podczas sprzątania pogorzeliska Sławomir Jastrzębski znalazł spalone resztki dwóch opon i butelkę, w której prawdopodobnie była benzyna. Jego zdaniem, to były „narzędzia” podpalacza altanki. Policja umorzyła jednak dochodzenie z powodu niewykrycia sprawcy.
Prezes Jastrzębski bardzo krytycznie ocenia jednak działania funkcjonariusza zajmującego się tą sprawą, czemu dał wyraz w złożonym 8 listopada sądowym zażaleniu na decyzję o umorzeniu.
Pisze w nim m.in., że policja nie sprawdziła monitoringu z ulic Stalowej Woli, którymi wspomniany rowerzysta mógł przejeżdżać po opuszczeniu Ogrodu, że nie przesłuchano działkowców, którzy tej nocy spali na terenie Ogrodu „nawet w odległości około 100 metrów od mojej działki”.
A kiedy poinformował policję o znalezieniu resztek opon to otrzymał odpowiedź, by je sfotografował, zgrał zdjęcia na płytę CD, a następnie ją dostarczył i złożył zeznanie.
– Zastanawiałem się, dlaczego ja mam fotografować, przecież ja nie prowadzę dochodzenia!!!! Chyba najlepiej byłoby, gdybym przyprowadził podpalacza wraz z dwoma świadkami!!! To jest kuriozalna sytuacja – czytamy w zażaleniu.
Dziwi się też, dlaczego w czasach rozwiniętych technik dochodzeniowych nie sprawdzono logowania telefonów „w przedziale czasowy od godz. 22:00 dnia 24 sierpnia do 4:00 dnia 25 sierpnia 2022 roku na terenie ROD Hutnik II”. A w związku z tym nie przesłuchano też osób, których telefony logowały się tu w tym czasie.
– Wobec wykazanych przeze mnie zaniedbań wnoszę o nie umarzaniu dochodzenia i skierowanie do ponownego badania. Uważam, że postanowienie o umorzeniu dochodzenia jest przedwczesne, a sposób prowadzonego dochodzenia wskazuje na brak profesjonalizmu – pisze prezes Jastrzębski w zakończeniu zażalenia.
Dodajmy, iż altanka spłonęła doszczętnie, a jej właściciel oszacował straty na 50 tys. zł.