Wynik ostatniego meczu ligowego „Stalówki” z Sokołem Sieniawa otworzył BARTOSZ TŁUCZEK. Dla 19-latka występ na stadionie przy ul. Hutniczej w Stalowej Woli był powrotem na „stare śmieci”.
Wychowanek Pogoni Leżajsk, następnie piłkarz młodzieżowych drużyn Resovii, trafił do Stali w roku 2019. roku. Pół roku później niespełna 17-letni piłkarz zadebiutował w II lidze w meczu z Legionovią i był to jego ostatni występ w seniorach. Wrócił do gry w lidze juniorskiej i był podstawowym zawodnikiem rezerw. Sezon 2021/22 rozpoczął w Sokole Sieniawa. W 14. kolejce 3 ligi jego drużyna uległa Stali 2:3. Zwycięska bramka dla „zielono-czarnych” padła w piątej minucie doliczonego czasu gry. Co o tym meczu i nie tylko o nim powiedział były zawodnik Stali, a dzisiaj Sokoła?
– Uważam, że piłkarsko wcale nie byliśmy gorsi od Stali. To było bardzo wyrównane spotkanie – mówi BARTOSZ TŁUCZEK.
– Ale trzy punkty zabrali gospodarze.
– Wynik nie oddaje pełnego obrazu tego, co działo się na boisku. Wyrównaliśmy w 90. minucie i trzeba było remis dowieźć do końca. To było naszą powinnością. A to czy był rzut rożny dla Stali w samej końcówce, czy nie, albo czy ktoś popełnił błąd to nie ma znaczenia. My też zdobyliśmy bramkę w doliczonym czasie gry.
– Nie tylko ta trzecia bramka dla Stali padła przy sporym waszym udziale. Także ta pierwsza w pierwszej połowie.
– To prawda. Objęliśmy prowadzenie po ładnej, składnej zespołowej kontrze, natomiast Stal wyrównała, moim zdaniem, dość przypadkowo. Po stałym fragmencie gry i po dobitce. Jednak na drugą połowę wychodziliśmy pełni nadziei. Z chęcią wygrania tego meczu. Stal niczym specjalnym w pierwszej połowie nam nie zaimponowała.
– Naprawdę mieliście zamiar zdobyć stadion przy Hutniczej? Tylko Avii ta sztuka się udała w tej rundzie.
– Dlaczego mielibyśmy nie wierzyć w to, że można wygrać w Stalowej Woli? Zresztą myślę, że swoją postawą pokazaliśmy, że nie przyjechaliśmy jedynie po to, żeby odbyć spotkanie ze Stalą i nic więcej.
– Przegraliście po raz siódmy w tej rundzie, ale zważywszy perturbację w Sokole przed rozpoczęciem sezonu, to chyba ze swojego dorobku punktowego możecie być zadowoleni.
– Pewnie, gdyby ktoś przed rozpoczęciem ligi zaproponował nam taką ilość punktów, jakie mamy obecnie, to warto byłoby to rozważyć (śmiech), ale teraz myślimy inaczej. Spokojnie tych punktów mogliśmy mieć po 14. kolejkach dużo więcej.
– Żałujesz, że twoja przygoda ze Stalą potoczyła się tak a nie inaczej? Że musiałeś odejść? Wiem, że byli w klubie tacy trenerzy, którzy twierdzili wtedy, że błędem jest pozbywanie się tak perspektywicznego zawodnika.
– Hm… Byłem w Stali przez pewien czas. Dobry czas. Kilku trenerów przeżyłem, w sumie w bardzo młodym wieku, i nie mogę zwalić winy na kogoś, że tak się stało. Może to ja zawiniłem najbardziej? Może nie zawsze to ja dawałem z siebie tyle, ile powinienem dawać? A może zabrakło właśnie takiego trenera, który wierzyłby we mnie do końca. Nawet jak szło mi słabiej.
– A może powodem rozstania było to, że w odróżnieniu od innych młodych piłkarzy pukających do pierwszego zespołu, ty nie miałeś swojej pozycji na boisku? Rzucali cię trenerzy gdzie popadnie; do ataku, do pomocy i do obrony. Tylko w bramce nie stałeś.
– Na pewno było też i tak, że ta moja „elastyczność” niekoniecznie była moim sprzymierzeńcem. Inni mogli skupić się na doskonaleniu gry na określonej pozycji, a ja byłem od takich „zadań specjalnych”, ale nie mam o to do nikogo żalu. Jeżeli mogę mieć pretensje to wyłącznie do siebie, że nie potrafiłem przekonać trenerów do tego, że ta pozycja odpowiada mi bardziej niż inna. Jestem tego zdania, że to od siebie należy rozpoczynać szukanie przyczyn każdego niepowodzenia.