Jedną ze ścian czteropiętrowego bloku na niżańskim osiedlu Tysiąclecia ozdobił mural. Znalazła się na nim podobizna Stanisława Kluka, ośmiokrotnego szybowcowego mistrza Polski, brązowego medalisty mistrzostw świata w klasie otwartej oraz zdobywcy pucharu za najlepszy wynik na szybowcu 19-metrowym.
Stanisław Kluk urodził się w 1939 roku w Nisku. W 1957 roku wziął udział w kursie szybowcowym zorganizowanym przez Ligę Przyjaciół Żołnierza. Latając na szybowcach IS-3 ABC oraz IS-2 Mucha-ter zdobył uprawnienia pilota trzeciej klasy. W 1958 roku zdobył srebrną odznakę szybowcową, w następnych latach złotą.
Był jednym z czołowych polskich pilotów szybowcowych, instruktorom szybowcowym i samolotowym oraz modelarzem. Wielokrotnie reprezentował Polskę w zawodach międzynarodowych i mistrzostwach świata. Posiadał diamentową odznakę szybowcową.
W 1964 roku Stanisław Kluk z pasażerem na szybowcu Bocian ustanawia rekord świata na trasie trójkąta 100 km uzyskując V=107,8 km/h.
W latach 1957-1977 związany był ze Stalowowolskim Aeroklubem, gdzie ukończył kurs szybowcowy i zdobył srebrną odznakę szybowcową, a później pracował zawodowo jako szef modelarstwa, instruktor lotniczy, szef wyszkolenia. Za całokształt osiągnięć otrzymał w 1977 roku od tygodnika Skrzydlata Polska indywidualne wyróżnienie „Złotego Cumulusa”. W 1980 roku ustanowił rekord odległości w przelocie po trasie trójkąta wynoszący ponad 893 km.
Do śmierci współpracował ze Stalowowolskim Aeroklubem jako szkoleniowiec. Przez młodych adeptów szybownictwa był traktowany jako wzór do naśladowania. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a także Złotą Odznaką Zasłużony dla Aeroklubu Polskiego z okazji czterdziestolecia Stalowowolskiego Aeroklubu. Zmarł 2 listopada 2016 r. w Stalowej Woli.
Po kilku latach od śmierci pilota, postanowiono jedną ze ścian bloku przy ul. Wojska Polskiego 7 w Nisku ozdobić jego podobizną. Portret podpisano imieniem i nazwiskiem, opatrzono datą narodzin i śmierci. Elementem kompozycji są także gwiazdki symbolizującymi zdobyte mistrzostwa Polski.
Mural wykonał Tomasz Zubrzycki, twórca grupy Osiedlowe Freski, która postawiła sobie za cel tworzenie trwałych śladów na murach dla potomnych poprzez murale, graffiti oraz malunki ścienne.
– Pomysł zrodził się w lutym 2019 roku, kiedy to prowadziliśmy zbiórkę pieniędzy na namalowanie muralu Lucjana Treli w Stalowej Woli. Wtedy zadzwonił do mnie Zygmunt Kosz, który zaproponował, aby zapoznać się z osobą śp. Stanisława Kluka i aby jemu też namalować mural. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem kim był Kluk, tak więc wziąłem się za wyszukiwanie informacji w Internecie na temat jego osoby. To, co wyczytałem bardzo mnie zaskoczyło. Tak utalentowany sportowiec, a nikt o nim nic nie wie… Oddzwoniłem do pana Zygmunta i oznajmiłem: malujemy! – mówi Tomasz Zubrzycki. – Od tego momentu zaczęły się poszukiwania ściany, wizyty w spółdzielniach, kontakty z osobami prywatnymi. Niestety, jak człowiek myślał, że wszystko pójdzie sprawnie, tak rzeczywistość szybko okazała się brutalna. Albo mieszkańcy nie wyrażali zgody, albo spółdzielnia miała inne plany. I tak mijały miesiące i utknęliśmy w martwym punkcie. Z pomocą przyszła Spółdzielnia Mieszkaniowa Semafor w Nisku oraz jej prezes Dominik Kłosowski, który razem z mieszkańcami bloku wyrazili zgodę na namalowanie muralu na ścianie bloku przy ul. Wojska Polskiego 7. Po otrzymaniu pozytywnych informacji automatycznie rozpoczęliśmy zbiórkę pieniędzy na mural. Na zebranie kwoty daliśmy sobie pół roku, ale całą sumę uzbieraliśmy w nieco ponad dwa miesiące. Tutaj specjalne podziękowania dla wszystkich, którzy dołożyli swoje parę groszy do zrzutki, jak i dla Aeroklubu Stalowowolskiego który, uzupełnił zrzutkę oficjalnie ją zamykając – dodaje.
Po zebraniu potrzebnej na ten cel kwoty, w sierpniu tego roku, rozpoczęły się przygotowania do malowania. Najpierw ściana bloku została umyta pod ciśnieniem, następnie w październiku gruntując podłoże zaczęto nanosić pierwsze warstwy farby, tak aby po dziesięciu godzinach można było zobaczyć gotowe dzieło.
Twórcom zależało, by mural znalazł się na ścianie budynku przed kolejną rocznicą śmierci pilota.
– Podczas malowania muralu podchodziło mnóstwo mieszkańców Niska z pytaniem kogo malujemy. Tym bardziej nas utwierdziło to w słuszności namalowania podobizny. Murale nie tylko ładnie wyglądają, ale też mają bardzo ważne przesłanie. Upamiętniają, uczą i nie pozwalają zapomnieć – dodaje Tomasz Zubrzycki.