Miejska Biblioteka Publiczna w Stalowej Woli zaprasza na spotkanie autorskie z Bogumiłem Luftem – autorem książki „Rumun goni za happy endem”, dziennikarzem, publicystą, tłumaczem, byłym ambasadorem RP w Rumunii i Mołdawii. Spotkanie planowane jest na czwartek, 27 października godz. 18 , sala konferencyjna na 2. piętrze.
– Jakim krajem i dlaczego jest dziś Rumunia, która stała się o dziwo jednym z kilku najważniejszych państw Unii Europejskiej i NATO? Skąd siła społeczeństwa obywatelskiego w Republice Mołdawii, które konsekwentnie i z zadziwiającą nadzieją walczy o prozachodnią modernizację tego prowincjonalnego kraju? Jak to wszystko może się skończyć? Oto zaskakujące pytania, na jakie będę się starał szukać odpowiedzi podczas spotkań z czytelnikami mojej książki „Rumun goni za happy endem” oraz rumuńskich książek, które przetłumaczyłem – mówi Bogumił Luft.
W dzisiejszych czasach wojny na Ukrainie między Wschodem a Zachodem Europy, sąsiedni obszar Rumunii i bliskiej jej kulturowo i historycznie Republiki Mołdawii – jako pogranicze Wschodu i Zachodu – jest szczególnie ważny dla zrozumienia tego, co się dzieje i co się dziać może. Byłem ambasadorem RP kolejno w obu tych krajach (w Rumunii w latach 1993-1999, a w Mołdawii w latach 2010-2012). Dziś Mołdawia – kraj postsowiecki – jest zagrożona ewentualną rosyjską agresją, a Rumunia to najważniejszy – wraz z Polską – kraj wschodniej flanki NATO, a więc zachodniego świata.
Obecna Republika Mołdawii to natomiast wschodnia część niegdysiejszego rumuńskojęzycznego Hospodarstwa Mołdawskiego (zwana Besarabią), która tylko w latach 1918-1944 wchodziła w skład rumuńskiego państwa. W wieku XIX rumuńskojęzyczni Mołdawianie w Besarabii żyli w imperium carskim, a w drugiej połowie XX wieku w imperium sowieckim. Dążąca dziś do odbudowy imperium Rosja uważa rumuńskojęzyczną Besarabię za część „Ruskiego Miru”. Rumuni uważają, że powinna być częścią ich państwa. Sami mieszkańcy Republiki Mołdawii są rozdarci – jedni chcą zjednoczenia z rosnącą w siłę europejską Rumunią, inni spoglądają z sympatią i nadzieją (chyba malejącą w ostatnich miesiącach) w stronę Rosji. Najliczniejsi są chyba ci, którzy chcą mieć własne państwo powstałe trzydzieści lat temu, choć jak dotąd jest słabe i bezbronne w dzisiejszych trudnych czasach.