– Mam dla pana przykrą wiadomość, strażacy właśnie kończą dogaszać pańską altankę – tak dramatyczną informację, nad ranem 25 sierpnia br. usłyszał telefonicznie od jednego z policjantów Sławomir Jastrzębski, prezes zarządu Rodzinnego Ogrodu Działkowego Hutnik II w Stalowej Woli. Po dwóch godzinach otrzymał też fotografie pogorzeliska. Z dymem poszedł urządzany przez lata drugi dom, a straty wycenił na 50 tys. zł. Sprawcy podpalenia, jak dotąd, nie ustalono.
Sławomir Jastrzębski był wtedy na turystycznym, grupowym wyjeździe w Kołobrzegu. Gdy wrócił do Stalowej Woli i poszedł na działkę, wiedział już, co zobaczy. – To był tragiczny widok, tyle lat pracy i starań. W pierwszej chwili byłem tak załamany, że myślałem o sprzedaży działki – opowiada „Sztafecie”.
Długa historia z wielką powodzią
Dostał ją, gdy w 1977 r. Huta Stalowa Wola zakładała za Sanem ogród działkowy dla swych pracowników. Jemu trafiła się działka nr 1091, na końcu wielkiego, 34-hektarowego, niezabudowanego wtedy obszaru, na którym wytyczono ogród. Altankę zaczął stawiać po wielkiej powodzi z lipca 1980 r., która zalała wtedy hutnicze działki.
– Za mną był już płot ogrodu, na którym zatrzymywały się wtedy niesione przez wodę różne deski, beczki, skrzynie. Ależ to był widok. I teraz, po 42 latach spadło na mnie coś takiego…
Rowerzysta z kucykiem
Jak się okazuje, raczej nie przypadkowo. Początkowo podejrzewano co prawda zwarcie w instalacji elektrycznej (w altanie był telewizor, lodówka i mini wieża), ale podczas sprzątania pogorzeliska znalazł spalone resztki dwóch opon: jedne na tarasie, a drugie przy zadaszonym składzie drewna.
Jest przekonany, że to one były zarzewiem ognia, że ktoś celowo je tu podrzucił i podpalił. Płomienie spowodowały też wybuch butli z gazem, stojącej w szafie, co dopełniło obraz zniszczenia.
– Gospodarz ogrodu przyjechał wtedy do pracy bardzo wcześnie i zjeżdżając na działki widział już, że coś się pali. Od razu powiadomił straż pożarną, a na alei minął się z rowerzystą wyjeżdżającym z ogrodu. To był młody mężczyzna z kucykiem. Gospodarz wołał do niego, żeby się zatrzymał, ale ten odjechał – mówi Sławomir Jastrzębski.
Co ustaliła policja?
Monitoring przy głównej bramie ogrodu zarejestrował tego rowerzystę i policja ma to nagranie. Czy został on zidentyfikowany?
Prezes Jastrzębski opowiada, że nie ma na razie żadnych informacji od policji w tej sprawie. A tak w ogóle, to uważa, że prowadzący ją funkcjonariusz jakoś niespecjalnie przykłada się do jej wyjaśnienia.
Gdy się więc z nim skontaktowaliśmy, pytając o aktualne ustalenia w sprawie pożaru, odesłał nas do oficera prasowego. Tu usłyszeliśmy, że cały czas trwają czynności wyjaśniające, a najlepiej by było, gdyby poszkodowany skontaktował się z policjantem prowadzącym sprawę.
– Tak, skontaktuję się, ale z komendantem powiatowym policji w Stalowej Woli – powiedział nam prezes Jastrzębski.
Wiosną rozpocznie odbudowę
Czy otrzymywał wcześniej jakieś groźby? Czy był z kimś w konflikcie? Czy ma swoje podejrzenia, co do ewentualnego sprawcy?
– Kierując tak wielkim ogrodem, zdarzają się różne sytuacje i spory, padają ostre słowa. Tak, miałem zatarg z jedną osobą z działek, ale nie mam żadnych dowodów. Nic więcej nie powiem, bo mógłbym kogoś bezpodstawnie oskarżyć – odpowiada Sławomir Jastrzębski.
Jak na ironię losu, kilka dni przed tegorocznym wyjazdem do Kołobrzegu, poważnie zastanawiał się nad zainstalowaniem na działce monitoringu. Z kolei pierwszą po pożarze myśl, by sprzedać działkę, już odrzucił.
Do niepoddawania się namówili go też wieloletni sąsiedzi z ogrodu. Wiosną rozpocznie więc odbudowę altanki. A szóstka dobrych znajomych, z którymi dzieli narciarskie pasje, zrzuciła się, i na dobry początek odbudowy przekazała mu 5 tys. zł.
Kolejnej kadencji nie będzie
Nie myśli natomiast, by w maju 2023 ubiegać się o ponowny wybór na prezesa zarządu Rodzinnego Ogrodu Działkowego Hutnik II.
– Lata lecą, a tu trzeba wkładać dużo energii i czasu, bo taki ogród to swoiste przedsiębiorstwo: 1113 działek, 1800 działkowców. Wiele bieżących spraw do załatwienia i ogarnięcia, nie mówiąc o inwestycjach. Ogród pochłania mnie bardzo, a przecież chciałbym jeszcze i wnukami się nacieszyć – mówi prezes Jastrzębski.
Taką przyszłą inwestycją, po zakończonej właśnie elektryfikacji, miałby być np. monitoring głównych alei ogrodu (szacowany koszt to 35 tys. zł), bo cały czas trafiają się kradzieże na działkach, oraz zainstalowanie na Domu Działkowca fotowoltaiki z pompą ciepła (to z kolei koszt ok. 140 tys. zł).
Pożary, kradzieże, wandalizm
Pożar jego altanki był trzecim takim przypadkiem w historii tego ogrodu. Kilka lat temu podpalono altankę z gołębnikiem (zginęły wtedy wszystkie ptaki). Co ciekawe, nieco wcześniej okradziono pobliską działkę, z tarasu altanki złodzieje zabrali wówczas m.in. ciężki dębowy stół. Obie działki miały monitoring, ale on także został wtedy skradziony.
Przypomnijmy również, iż zimą 2016 r. nieznany sprawca poważnie uszkodził ogrodzenie działki ówczesnego prezesa ROD Hutnik II, Jacka Małkiewicza.
Prezes napsuł wielu osobom kriw ale jeżeli tam była lodówka to obstawiałbym, że to ona mogła wywołać pożar. To opinia strażaków powinna być kluczową. Z drugie strony ogórki działkowe to nie osiedle domków jednorodzinnych żeby je tak zabudowywać ale są ludzi, których wybetonują wszystko.