Ciekawe zwroty akcji, wątek kryminalny, nieoczekiwane zakończenie – tak książkę „Uśmiech losu” podsumowuje autorka Beata Sudoł-Kochan, zaznaczając przy tym, że jest to pozycja, po którą mogą sięgać nie tylko panie. Książka, idealna na jesienne wieczory, promocji doczekała się 29 września w MBP w Stalowej Woli.
Do kogo uśmiecha się los? To było pierwsze pytanie jakie zadałam młodej pisarce.
– Los uśmiecha się oczywiście do głównych bohaterów, do Barbary Szymanowskiej i mecenasa Grzegorza Sarneckiego. Barbara po wielu perypetiach związanych z nieudanym małżeństwem, także ze zmianą pracy, wraca na tak zwane „stare śmieci” czyli do zakładu, w którym kiedyś pracowała. Jest to firma zajmująca się obrotem nieruchomościami. Tam na nowo poznaje swoją dawną miłość czyli mecenasa Grzegorza Sarneckiego. Barbara przy pomocy bliskich osób, rodziny, przyjaciół, na nowo odbudowuje swój świat. Książka oprócz tego, że zawiera wątki związane z terapią małżeńską, jest napisana przystępnym językiem. Nie brak nieoczekiwanych zwrotów akcji, niedomówień, zaskakujące jest również zakończenie. Daje też nadzieję na nowe, lepsze życie. Jednak musimy pamiętać, że jest to fikcja literacka, czyli ta historia tak naprawdę mogła wydarzyć się wszędzie. A z kolei zły bohater, bo i taki też występuje, został celowo przejaskrawiony właśnie po to żeby ukazać jakich błędów nie popełniać – odpowiedziała Beata Sudoł-Kochan.
Jak mówi sama autorka to nie jest książka wyłącznie dla kobiet. Sięgać po nią mogą również mężczyźni, ponieważ na pewno niejeden z nich mógł spotkać się z takimi perypetiami. To pozycja o miłości, nieśmiałości, pokonywaniu barier i okazywaniu uczuć.
Do tej pory Beata Sudoł-Kochan była pogrążona w świecie poezji. Na co dzień recenzuje twórczość innych poetów, autorów bajek czy dramatów. Na swoim koncie ma też własny tomik poezji, zatytułowany „Linia życia”, który wydała w 2019 roku. Skąd więc narodziła się chęć napisania prozy?
– Fragment powstał w myślach i proza zaczęła pojawić się mi całymi obrazami, razem z otoczką typu dialogi, więc tak naprawdę te fragmenty pisało się bardzo szybko. Powstawały duże fragmenty i później trzeba je było porozdzielać na konkretne rozdziały, wydarzenia. Z poezji jednak nie zrezygnowałam. Połączyłam ją z prozą, tytułując poszczególne części odpowiednimi strofami wiersza – mówi autorka.
Powieść powstawała ponad pół roku. To bardzo szybko jeśli mówimy o książce ponad 200-stronicowej. Natomiast autorka stwierdziła, że mogło być jeszcze szybciej.
Na czwartkowe spotkanie z pisarką przyszło spore grono miłośników literatury, którzy mogli dowiedzieć się o samej książce oraz oczywiście ją zakupić i poprosić autorkę o okolicznościowy podpis. Należy zaznaczyć, że dochód ze sprzedaży zasili konto Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt „Jeżurkowo”.
W bibliotece odczytano również fragmenty „Uśmiechu losu” w interpretacji Agnieszki Bulicz, prezes Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” oraz poetów Elżbiety Ferlejko i Grzegorza Męcińskiego. Pisarskie rozważania muzycznymi popisami okrasili utalentowani akordeoniści – uczniowie stalowowolskiej Państwowej Szkoły Muzycznej: Victor Czuliński oraz Radosław Wilk, przygotowani przez profesora Piotra Szafrańca.