Liczącą 900 km trasę, która łączy południowy i północny kraniec Polski, pokonała początkiem września grupa rowerzystów ze Stalowej Woli. Spali w namiotach, jechali bez względu na warunki atmosferyczne, a cała wyprawa to był prawdziwy survival.
Eskapadę planowali od dłuższego czasu. W tą ekstremalną podróż nie można się bowiem wybrać bez przygotowania. Trzeba było zadbać o kondycję, a już samo spakowanie potrzebnych rzeczy na rower i to tak żeby było lekko, a jednocześnie niczego nie zabrakło, jest sporym wyzwaniem. Na rowerach znalazło się wszystko, łącznie z namiotami, w których z reguły spali. W transporcie sprzętu do punktu startowego pomogła Fundacja Fundusz Lokalny SMK. Z Zakopanego wyjechali 2 września w składzie: Grzegorz Burza, Paweł Ciołkosz, Andrzej Czapla, Marcin Dubaj, Ryszard Naja, Zbigniew Pluczak, Tomasz Wosk i Marcin Żołna. Trasa podzielona na odcinki prowadziła przez Kraków, Częstochowę, Zduńską Wolę, Uniejów, Kruszwicę, Toruń, Grudziądz i Gdańsk. Do celu, czyli na Hel, dotarli po siedmiu dniach pedałowania. Wszyscy dali radę chociaż dziennie pokonywali znacznie więcej niż 100 kilometrów. Tak wspomina tę przygodę Tomasz Wosk, jeden z uczestników wyzwania:
– Podczas tej wyprawy było wszystko: sporo śmiechu i dobrej zabawy, ogromny wysiłek podczas długich i stromych podjazdów, awarie sprzętu, zmęczenie, radość, a na końcu satysfakcja. I to ogromna.
Na trasie spotykali się z zainteresowaniem i podziwem, ale niektórzy pukali się w przysłowiowe czoło. Cel wyprawy ciężko było ukryć, bo dzięki firmie Superior Industries mapkę nadrukowaną mieli na koszulkach. 8 września dotarli na Hel. Przez te wszystkie dni towarzyszyły im skrajne emocje, od euforii po rezygnację, ale udało się.
– Każdy z nas ma jakieś marzenia, ale tylko nieliczni mają odwagę, żeby próbować je spełniać. Zachęcam Was wszystkich, abyście dołączyli do tej grupy. Oczywiście nie ma pewności, że się uda, ale przynajmniej spróbujecie… – podsumowuje Tomasz Wosk.
A wszyscy, którzy są zainteresowani dokumentacją filmową z wyprawy powinni śledzić Facebooka Agencji Reklamy HITart, której szef nie tylko pokonał trasę z Zakopanego na Hel rowerem, ale wszystko zarejestrował. Montaż filmu zajmie pewnie krócej niż czas przejazdu jednośladem z południa na północ Polski.
Brawo Panowie! Gratuluje i podziwiam!😃