Historykom i regionalistom piszącym o osobach związanych z Niskiem umknęły dwa wielkie nazwiska: architekta, malarza Bohdana Kellesa-Krauzego i jego córki – tancerki, śpiewaczki, aktorki teatralnej i kabaretowej, reżyserki i scenarzystki Beaty Artemskiej. Pora więc uzupełnić tę lukę.
Malarstwo w wolnym czasie
Sprawy zawodowe, a także trwająca wojna, nie przeszkodziły mu jednak w działalności artystycznej. W wolnym czasie robił szkice, a także malował. Dowodem jest chociażby jego obraz „Wysiedleńcy”, który został namalowany w okolicach Niska w 1916 roku. Malował również portrety, martwą naturę. Był też projektantem Tarczy Legionowej Ziemi Niskiej, którą zlecili mu do wykonania Liga Kobiet i Powiatowy Komitet Narodowy w Nisku. W ten sposób społeczność niżańska chciała uczcić przypadającą wówczas 125. rocznicę ogłoszenia Konstytucji Majowej, zebrać fundusze do wsparcia Legionów Polskich, a także wesprzeć wdowy i sieroty po poległych legionistach.
Zbiórka pieniędzy miała polegać na sprzedaży honorowych gwoździ o różnych nominałach, które po wykupieniu przez osoby lub instytucje, wbijane były w tarczę. Na zaprojektowanej przez Krauzego Tarczy Legionowej widniał owalny wieniec z trzema mniejszymi tarczami herbowymi w środku, flankowany motywami miecza z lewej strony i płonącej pochodni z prawej. Tarcza została wykonana z drewna lipowego i miała wymiary 131 na 90 centymetrów. Wykonał ją stolarz a zarazem bardzo zdolny snycerz Józef Kopytkowski z Ulanowa. Bohdan Krauze był mocno zaangażowany w przygotowanie tej uroczystości, którą zaplanowano na 21 maja 1916 r. Świadczy o tym kolejny list Krauzego do narzeczonej napisany dzień przed odsłonięciem Tarczy Legionowej (treść korespondencji na str. 34 w „Miedzy profesją i pasją” dr Elżbiety Błotnickiej- Mazur).
Czytamy tam: Co się przy tym napracowałem tylko ja jeden wiem. Wszystko musiałem zrobić sam, bo dużo było doradców, ale gdy chodziło o wykonanie, przeważnie każdy nie miał czasu. Nie nowość to zresztą dla mnie, bo się nieraz przekonałem, jak się u nas społecznie pracuje. Zbudowałem pawilonik, bielusieńki jak lilijka, a na nim powiewa duża chorągiew. Całość wypadła dość sympatycznie, wśród zieleni. Oby tylko deszcz nie bardzo zechciał popsuć wszelkich na jutrzejszy dzień przygotowań. Jeszcze jutro raniutko muszę wstać i powiesić girlandy, które dopiero przed chwilą dziewczęta mi przyniosły.
Tęsknota za dużym miastem
Z bogatej korespondencji Bohdana Krauzego do narzeczonej wynika, że w Nisku się nudził, narzekał na brak kontaktów towarzyskich, czuł się samotny. Dawał wyraźnie do zrozumienia, że nie odpowiada mu małomiasteczkowość Niska. Pisał między innymi: Rysuję, czytam, chodzę na spacer, a tego czasu jest i jest. W mieście idę do kawiarni i mam kwestię prześliczne rozwiązaną, ale w takiej dziurze jak Nisko prawdziwa rozpacz ogarnia. Przez cały dzień do nikogo słówka nie przemówiłem, a wieczorem nie chciało mi się iść do kasyna, bo do kart nie czułem dziś żadnego przedsmaku.
Zapewne dlatego posadę w Nisku Krauze zamienił od 3 lutego 1919 r. na angaż referenta w Dyrekcji Państwowych Zakładów Przemysłowych w Krakowie. Zanim jednak opuścił Nisko, ożenił się z Janiną Bocheńską. Ślub wzięli 4 sierpnia 1917 roku w kościele pw. św. Szczepana w Krakowie. W Nisku, 30 maja 1918 roku, urodziła im się córka Beata, kolejne dziecko – syn Andrzej urodził się już w Krakowie.
Najpierw Kraków, później Lublin
Młodzi małżonkowie przebywali w Krakowie przez dwa lata. Bohdan Krauze dość często zmieniał tam pracę, brakowało im stabilizacji. Dopiero w 1921 roku otrzymał atrakcyjną posadę w Lublinie i od tego czasu aż do końca życia związał się z tym miastem. Był tam uznanym architektem. Zaprojektował 10 budynków użyteczności publicznej, 17 szkół, 5 kościołów, 3 organistówki, 10 domów strażackich, 27 budynków mieszkalnych, 5 budynków przemysłowych. Wśród nich stojące do dziś w Lublinie budynki: Poczty Głównej przy Krakowskim Przedmieściu, Gimnazjum Sióstr Urszulanek, Gimnazjum im. Zamoyskiego. Według jego projektu zbudowano Szkołę Rolniczą w Kijanach, w Bełżycach budynek szpitala, w Bychawie i Dzierzkowicach budynki szkół powszechnych, w Olbięcinie (diecezja sandomierska) kościół parafialny pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła, w Nałęczowie willę „Gioia”, która należała do mecenasa Wacława Salkowskiego, a później do jego córki Jadwigi, żony ministra Józefa Becka. Bohdan Kelles-Krauze zmarł 25 września 1945 roku, przeżywszy zaledwie 60 lat. Jego grób znajduje się na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie.
Piękna Beata, córka Bohdana i Janiny
Beata Artemska, córka Janiny i Bohdana Krauze, związana jest z Niskiem jedynie miejscem urodzenia. Przebywała tu z rodzicami zaledwie osiem miesięcy. Dzieciństwo i młodość spędziła w Lublinie i tam, już w Gimnazjum Sióstr Urszulanek odkryła w sobie potrzebę występowania na scenie, tworząc w szkole zespoły teatralno-śpiewacze i organizując przedstawienia. Poza tym uczyła się w lubelskiej szkole muzycznej (klasa fortepianu Janiny Łosakiewiczowej). Po maturze wybrała jednak dziennikarstwo i w 1937 roku rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa w Warszawie. Już jako studentka była współzałożycielką kabaretu dziennikarzy „Chór Piór”, który rozpoczął działalność w 1938 roku. Nie zaniedbywała też śpiewu i tańca (eksternistyczny egzamin aktorski zdała w 1947 r., a muzyczny w 1950). Po wybuchu II wojny światowej początkowo pracowała jako pielęgniarka w lubelskim szpitalu, a w latach 1942-43 w teatrach warszawskich. Po powstaniu warszawskim została wywieziona na Węgry, skąd wróciła do Krakowa w 1945 r. Jej powojenna kariera sceniczna zaczęła się od występów w Teatrze Powszechnym im. Żołnierza Polskiego w Krakowie. Trudno wyliczyć wszystkie teatry i sceny muzyczne w Polsce, gdzie występowała Beata Artemska.
Należy też pamiętać, że wyreżyserowała wiele spektakli, a także była autorką wielu adaptacji scenicznych i scenariuszy programów telewizyjnych. Jej kariera artystyczna jest dość dobrze ukazana w wielu publikacjach. Chyba najtrafniej ocenił ją znany krytyk muzyczny Wacław Panek w dysertacji „Beata Artemska – czyli przypadki Pięknej Heleny”. Oto charakterystyczny fragment tej publikacji: „Najzgrabniejsze nogi teatru muzycznego”, „żywa legenda polskiej operetki”, „najjaśniejszy uśmiech warszawskiej sceny” – mawiali o niej widzowie i recenzenci.
Chyba żaden solista w powojennych dziejach naszej operetki nie zebrał tylu komplementów i nie zyskał sobie takiej popularności jak Beata Artemska – aktorka, śpiewaczka, tancerka i reżyser w jednej osobie. Pięćdziesiąt głównych ról w operetkach i musicalach rodzimych i obcych (z czego zdecydowana większość przypada na pozycje operetkowej klasyki), kilkanaście tysięcy spektakli, w których brała udział – tyle nazbierało się w jej ponad trzydziestoletniej karierze aktorskiej. Setki recenzji i zdjęć prasowych, tysiące komplementów i ani jednej płyty czy filmu rejestrującego jej występy. Słowem: jedna z najpiękniejszych (choć nie pozbawiona cieni i rozgoryczeń) karier w całej historii polskiego teatru operetkowego. Janina Beata Artemska z d. Kelles-Krauze zmarła 18 stycznia 1985 roku w Warszawie. Pochowana w rodzinnym grobowcu na Starych Powązkach.
Janusz Ogiński
P.S. Autor serdecznie dziękuje p. dr Elżbiecie Błotnickiej-Mazur z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II za udostępnione materiały dotyczące biografii Bohdana Kellesa-Krauzego, a także za wielką życzliwość i pomoc w redagowaniu powyższego artykułu.