Po niezwykle emocjonującym biegu na 800 m, zakończonym fantastycznym finiszem, który przejdzie do historii polskiego sportu, brązowy medal zakończonych w Monachium mistrzostw Europy, zapewniła sobie pochodząca z Jeżowego, a rozpoczynającą swoją przygodę z lekkoatletyką w Sparcie Stalowa Wola – Anna Wielgosz.
Ania już w półfinale pokazała lwi pazur. Pobiegła w pierwszej serii i zajęła drugie miejsce, premiowane bezpośrednim awansem do finału. Wychowanka trenera Edwarda Sudoła, była zawodniczka Sparty a od siedmiu lat Resovii, świetnie rozegrała ten bieg pod względem taktycznym. Znając doskonale swoje rywalki, wiedząc jak rozgrywają one biegi „na miejsca”, zdecydowała się narzucić swój rytm i od początku mieć go pod kontrolą. Kiedy już była pewna swego, pozwoliła wyprzedzić się Brytyjce Keely Hodgkinson, który na mecie uzyskała czas 2:00,67. Czas Anny Wielgosz – 2:01,05.
Z miejsca trzeciego awansowała do finału Irlandka Luise Shanahan – 2:10,15. Miejsce ósme w tym biegu zajęła Adrianna Czapla (AZS UMCS Lublin) – 2:04,15, a w drugiej serii półfinałowej – wygranej przez Francuzkę Renelle Lamote – siódma była wychowanka Victorii Stalowa Wola, Angelika Sarna (AZS AWF Warszawa) – 2:02,18.
Świetna strategia, fantastyczny finisz
Finałowy bieg w wykonaniu reprezentantki Polski wyglądał inaczej niż ten półfinałowy. W walce o medale Ania Wielgosz zastosowała inną strategię.
Wystartowała z pierwszego toru, mając przed sobą Szwajcarkę Hoffman. Już od pierwszych metrów zawodniczki ruszyły bardzo mocnym tempem. Na czele ustawiły się dwie zawodniczki z Wielkiej Brytanii oraz Francuzka i Niemka. Wielgosz była w tym czasie na miejscu szóstym. Po połowie dystansu nikt chyba, kto oglądał ten bieg nie przypuszczał, że będzie stać naszą zawodniczkę nawiązać walkę o pozycję medalową. Wydawało się, że schowanej za plecami swoich rywalek Ani Wielgosz została już na dobre zamknięta droga do zaatakowania i będzie musiała skupić się tylko i wyłącznie w walce o pozycję punktowaną.
Tymczasem na ostatnim zakręcie, 150 metrów przed metą Anna Wielgosz wykorzystała lukę przy wewnętrznej stronie bieżni, przesunęła się o jedno miejsce, a następnie ruszyła po zewnętrznej, minęła jedną z rywalek, za chwilę drugą i znalazła się na trzeciej pozycji! Na ostatnich metrach zaatakowała ją jeszcze Lore Hoffmann, ale Wielgosz w pięknym stylu odparła jej atak i zameldowała się na mecie na trzeciej pozycji z czasem 1:59,85, wyprzedzając Szwajcarkę o 0,05 sekundy.
Złoty medal wywalczyła wicemistrzyni olimpijska i świata, Brytyjka Keely Hodgkinson (1:59,04), a srebrny Renelle Lamote (1:59,49). Francuzka trzeci raz z rzędu sięgnęła po „srebro” ME.
Pierwszy raz płakała po biegu
– Tak naprawdę nie wiedziałam, która wbiegłam na metę. Czasami trudno dostrzec, czy ktoś obok, na innym torze nie finiszuje szybciej. I ja też nie miałam pojęcia jak to było. Patrzyłam na tablicę z wynikami. Cieszyłam się, że dobiegłam i zrobiłam tyle, ile mogłam. Za chwilę jednak liczyłam jednak coraz mocniej na medal. Docierało do mnie, że chyba nie widziałam nikogo, kto by mi go wyrwał! Plan był dobrze ułożony. Musiałam mocno myśleć, żeby nie odpuścić ani na krok. Nie mogłam pozwolić wypuścić dziewczyn, które prowadzą. Wiedziałam, że mocniejszy początek biegu skutkuje opadaniem z sił, ale zawzięłam się, nie odpuściłam, walczyłam do końca. Pierwszy raz płakałam po biegu. Teraz jestem tylko szczęśliwa. Powoli do mnie dociera, że mogę już zostać w sporcie na poważnie. Naprawdę jeszcze nie tak dawno rozważałam zakończenie kariery. Z własnych oszczędności nie da się tego utrzymywać. Myślę, że teraz ten medal pokazał, że warto mnie wspierać. Dziękuję miastu Rzeszów, że jako jedyne było ze mną, pomagało mi w dopłatach do obozów chociażby. To mój pierwszy medal. Jestem w szoku, że wytrzymałam psychicznie. Jestem bardzo wdzięczna trenerowi Jackowi Kostrzewie. Wskrzesił mnie do treningu, do walki o marzenia – powiedziała po biegu Aleksandrowi Dzięciołowskiego z TVP Sport, brązowa medalistka ME w Monachium, Anna Wielgosz.
Stalowa Wola mekką biegaczek na 800 m?
Wychowanka Sparty Stalowa Wola, urodzona w Nisku, Anna Wielgosz jest drugą w historii polskiej lekkoatletyki zawodniczką, która zdobyła medal mistrzostw Europy w biegu na 800 m. Pierwszą była wychowanka… Victorii Stalowa Wola, Joanna Jóźwik. W 2014 roku wywalczyła „brąz” w ME w Zurychu.
– Świadczy to o tym, że tu w Stalowej Woli potrafimy wyławiać perełki, a następnie rozwijać odpowiednio ich talent. Możemy tylko żałować i żałujemy, że śmietankę spijają inni. Ania Wielgosz reprezentuje Resovię, Joasia Jóźwik AZS Katowice, Angelika Sarna AZS Warszawa. Wszystkie biegania uczyły się w Stalowej Woli, a dzisiaj reprezentują Polskę w mistrzostwach Europy, świata, Igrzyskach Olimpijskich. Zdobywają medale. Reprezentują inne kluby, bo w Stalowej Woli nie ma… woli, żeby je zatrzymać. Ania Wielgosz jest zawodniczką Resovii, a jej trenerem jest Jacek Kostrzewa z Goleniowa. To pod Szczecinem. Jak się chce i komuś na tym zależy to można wszystko.
Podobnie myśli pierwszy trener Ani Wielgosz, nauczyciel wf w Zespole Szkół w Jacie koło Niska – Edward Sudoł. To on wypatrzył ją na zawodach szkolnych i zaprosił na prawdziwy trening lekkoatletyczny.
– Oglądaliśmy bieg finałowy z Asią (małżonka pana Edwarda – red.) i przeżywaliśmy to, jakbyśmy sami tam biegali. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej tak głośno wrzeszczał, (śmiech). Cieszę się i gratuluję Ani, bo chyba nikt nie zasłużył na ten medal bardziej niż ona. To nagroda za lata wyrzeczeń. Pamiętam jak przyjeżdżała rowerem na pierwsze treningi w Jacie. Później jak trenowaliśmy w Sparcie. Wszyscy wiedzieliśmy, że ma talent do biegania, ale jakby miała pecha do… medali. Bo jak sobie przypomnę jej bieganie w mistrzostwach Polski młodziczek, czy juniorek to zazwyczaj była czwarta, piąta… Ale nigdy się nie poddała. Nawet groźne kontuzje nie odciągnęły jej od bieganie, a może nawet jeszcze bardziej motywowały ją do powrotu na bieżnię i jest dzisiaj trzecią biegaczką w Europie. Szkoda tylko, że głośno za jej sprawą zrobiło się o… Rzeszowie, a powinno, na pewno mogło być o Stalowej Woli. Wypuszczamy w świat zawodników, którzy chętnie zostaliby i reprezentowali nasz klub, gdyby ktoś był w stanie zagwarantować im takie warunki, jakie mają gdzie indziej.