10 tysięcy złotych udało się uzyskać ze sprzedaży nakrętek zbieranych przez mieszkańców Stalowej Woli. Część tych pieniędzy trafi do podopiecznych Stowarzyszenia Na Recz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej „Szansa”.
„Nakrętkowa akcja” w Stalowej Woli rozpoczęła się w 2020 roku. Od tego czasu na terenie naszego miasta pojawiły się cztery kosze w kształcie serca, które znajdują się: na Placu Piłsudskiego, obok Szkoły Muzycznej, w Parku Miejskim i przy Stowarzyszeniu „Szansa”. Ten ostatni koszt został ufundowany przez radnych ze Stalowowolskiego Porozumienia Samorządowego: Renatę Butryn, Dariusza Przytułę i Damiana Marczaka.
W akcję zaangażowany jest Miejski Zakład Komunalny, którego prezes, Radosław Sagatowski, obiecał podwajać kwotę uzyskaną ze sprzedaży nakrętek. I jak informują radni SPS, prezes słowa dotrzymał, dlatego do rozdysponowania jest 20 tys. złotych.
– Bardzo się cieszę, że pan prezes Sagatowski dotrzyma słowa i tak jak powiedział, podwoi kwotę zebranych nakrętek. Obiecał nam to dzisiaj podczas spotkania, więc serdecznie zachęcam mieszkańców do wrzucania plastikowych nakrętek – mówi radny Dariusz Przytuła.
Jak twierdzi radna Renata Butryn, po rozmowach w Urzędzie Miasta, na daną chwilę nie wpłynął żaden wniosek z prośbą o wsparcie. Postanowiono więc sprawiedliwie podzielić te pieniądze po równo na każde z czterech serc. Radni jednak proponują, by całą sumę przekazać podopiecznym Stowarzyszenia „Szansa”.
– Skoro miasto nie uzgodniło do tej pory żadnego celu, a te pieniądze po prostu gdzieś tam leżą i nie są wydatkowane zgodnie ze społecznym zamiarem i przeznaczeniem, proponuję żeby otworzyć serce na ten ośrodek i przelać wszystkie pieniądze, które zostały zgromadzone na ten właśnie ośrodek. Jestem przekonana, że te pieniądze zostaną właściwie i skutecznie wykorzystane. Apeluję do mieszkańców, w imieniu nas wszystkich, żeby nie zaprzestawać tej akcji i w dalszym ciągu zbierać nakrętki – mówi radna Renata Butryn.
Za pomoc, która trafi do stowarzyszenia dziękuje wiceprezes Stowarzyszenia „Szansa” Agnieszka Pelic.
– Każda jedna nakrętka zebrana w większą ilość owocuje na przykład wózkiem inwalidzkim, w którym dzieciątko samodzielnie się przemieszcza, w związku, z czym może się lepiej rozwijać. Skutkuje także możliwością zakupienia bardzo drogich fotelików do przewozu dzieci niepełnosprawnych. To nie są koszty fotelików dla dzieci zdrowych. Te foteliki są dedykowane dla dzieci już dużych, dorosłych, a ich koszty są bardzo duże. W tym momencie ośrodek przygotowuje się do zakupienia kilku takich urządzeń – mówi Agnieszka Pelic.