Inżynier budownictwa Andrzej Głąb odpowiada na zarzuty architekta Radosława Żubryckiego w sprawie nieautoryzowanych zmian w dokumentacji projektowej Rewitalizacji Rynku w Rozwadowie.
„W nawiązaniu do artykułu „Rynek idzie pod sąd” z dnia 21 lipca 2022 r. wyjaśniam:
Nie jest prawdą, że Pan Żubrycki zaprojektował Rynek „jako plac miejski przeznaczony do poruszania się pieszo, z warunkowym dopuszczeniem ruchu kołowego”. Oto cytat z dokumentacji Pana Żubryckiego:
„Na drogach występuje ruch jednostronny i dwustronny. Poruszające się pojazdy to: osobowe, dostawcze do 3,5 t oraz pojazdy wykonujące odpłatny przewóz na regularnych liniach. Po wykonaniu prac budowlanych natężenie ruchu na w/w drogach nie ulegnie zmianie. Natężenie nie zmniejszy się. Zostanie utrzymany ruch pojazdów wykonujących odpłatny przewóz osób na regularnych liniach. Lokalizacja przystanku autobusowego zostaje zmieniona.”
Jedyne działanie projektanta, zmierzające do zmniejszenia natężenie ruchu, to likwidacja wlotu w jednokierunkową ulicę Poprzeczną, z czego niewątpliwie byliby „zadowoleni” pozbawieni dojazdu mieszkańcy. Prawdopodobnie było to jednak wynikiem „przeoczenia” istniejącego skrzyżowania, a Pan Żubrycki, aby to ukryć, usunął z podkładu mapowego istniejące krawężniki (sfałszował mapę), a następnie podpisał poświadczenie o zgodności mapy z oryginałem. Dodatkowo dorysował na mapie „swoją wersję” istniejących krawężników przy wjazdach na Rynek, bo z drogą projektowaną, nie udało mu się trafić, w drogi istniejące. To, że krawężnik „wjechał” w narożnik zabytkowego budynku dawnego zajazdu, to przecież drobiazg bez znaczenia.
Na ulicach wokół Rynku, Pan Żubrycki, bez ograniczenia natężenia ruchu, zaprojektował wprowadzenie „strefy zamieszkania”. Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym, strefa zamieszkania to obszar na którym piesi mają prawo korzystać z całej szerokości jezdni (art.11 ust.5), a bez opieki mogą korzystać z drogi dzieci poniżej 7 roku życia (art. 43 ust.1). Piesi faktycznie byliby zmuszeni do korzystania z ulicy, ponieważ miejsca postojowe zostały oddzielone od płyty Rynku, przylegającym pasem zieleni. Szczególnie „zadowoleni” byliby niepełnosprawni użytkownicy na wózkach, ich miejsca również zostały pozbawione bezpośredniego dostępu do ciągów pieszych i zmuszeni byliby poruszać się po jezdni. Pan Żubrycki stwierdził, że obiekt jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych i to stwierdzenie powinno im wystarczyć. Jest to jaskrawy przykład, gdzie w założeniu dobre rozwiązanie, źle zastosowane, zamiast poprawić bezpieczeństwo ruchu, znacznie je pogarsza.
Drogi wokół Rynku, zostały zaprojektowane jako jednokierunkowe, pełniące dodatkowo funkcję dróg manewrowych dla ukośnych miejsc postojowych. Szerokość 3,50m jest o co najmniej 0,5m mniejsza niż wymagają tego przepisy techniczno – budowlane. Oto jakie mogą być konsekwencje przyjętych rozwiązań:
Mniej wprawny kierowca, wycofując się z miejsca postojowego, może nie zmieścić się na jezdni. W normalnych warunkach zatrzymałby się, na wymaganym przez przepisy krawężniku, lecz w projekcie go nie ma. Tył pojazdu znalazłby się w tzw skrajni poziomej, czyli w wymaganej przepisami strefie za krawężnikiem, wolnej od jakichkolwiek obiektów. W tym wypadku jednak, w strefie tej zaprojektowano zabetonowane żeliwne słupki, i potężne betonowe donice, pomiędzy którymi zlokalizowano betonowe bloki siedzisk pod parasolami. Przy odrobienie pecha, kierowca zatrzyma pojazd na nogach osoby siedzącej pod parasolem. Wezwana karetka pogotowia nie dojedzie do rannego, ponieważ nad jezdnią na wysokości 2,5 m znajdują się naruszające skrajnię pionową parasole. Po ich złożeniu, karetka nadal nie może dojechać, bo drogę blokuje samochód sprawcy, a słupki, donice i siedziska, skutecznie uniemożliwiają wjazd na chodnik. Akcja gaśnicza w trakcie pożaru budynku, przy takiej ulicy, też byłaby niewątpliwie trudnym wyzwaniem, słupki, donice i bloki betonowe są przeszkodą nie do pokonania również dla pojazdu pożarniczego. Przy takich rozwiązaniach, minimalnym problemem są zatoki postojowe równoległe, bez wymaganych skosów i wyokrągleń, w które bardzo trudno wjechać, za to kierowca któremu się to uda, w nagrodę rozbije sobie drzwi na zabetonowanych tuż przy jezdni słupkach. Gratulacje dla projektanta.
Ogólnie, w opracowanej dokumentacji zawarto rozwiązania naruszające jeszcze wiele innych przepisów wydanych na podstawie ustawy Prawo Budowlane i innych ustaw, które to naruszenia w mniej spektakularny sposób, ale również nie mniej skutecznie, stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. Stosowanie przepisów techniczno – budowlanych w budownictwie jest obowiązkowe, a zwolnić z konkretnego przepisu, w konkretnym wypadku, może tylko właściwy minister. Pan Żubrycki złożył oświadczenie, że zaprojektowana dokumentacja jest zgodna z prawem, co pozwoliło Gminie uzyskać pozwolenie na budowę.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego skierował wnioski o pociągnięcie do odpowiedzialności zawodowej Pana Żubryckiego i projektanta drogowego, nie z mocy prawa, lecz po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, określeniu czynu, uzasadnieniu i wskazaniu dowodów (art 97 ust, 2 Prawa Budowlanego). Organy samorządów zawodowych zawiesiły postępowania po informacji Pana Żubryckiego, że w tej sprawie toczy się postępowanie sądowe.
Projektowanie dróg, jest specyficzną dziedziną projektowania budowlanego. Drogi są miejscem, gdzie dochodzi do wypadków, giną lub zostają ranni ludzie. Nie wystarczy wymyślić „ładne” lub efektowne rozwiązanie. W każdym przypadku należy zadać sobie pytanie: czy zrobiłem wszystko, aby przyjęte rozwiązanie ograniczyło możliwość popełnienia błędu przez człowieka i powstania wypadku. To, że za projektowanie dróg, biorą się ludzie którzy kierują się wyłącznie estetyką, może być jedną z przyczyn, że jako kraj, wyróżniamy się w statystykach wypadków.
Inwentaryzacja i projekt wycinki drzew, opracowany przez Pana Żubryckiego, tak dalece odbiegał od rzeczywistości, że Urząd Miasta zlecił powtórne opracowanie innej firmie i na jego podstawie uzyskał zgodę na wycinkę, zanim podjąłem się opracowania dokumentacji zamiennej. Prowadząc drogi w rejonie Rynku, inaczej niż w dokumentacji Pana Żubryckiego, udało mi się ocalić kilka drzew uprzednio objętych pozwoleniem na wycinkę. W projekcie Pana Żubryckiego, powierzchnia zieleni wynosiła 4636 m2, w moim 5659 m2 tj o 22% więcej. Kto zaprojektował większą betonozę?
Nie będę powtarzał całej opisanej już przez Urząd Miasta historii, jakie problemy stwarzał projektant w trakcie i po opracowaniu dokumentacji. Nie oceniam również kompozycji architektonicznej płyty Rynku. Przytoczę tylko fragment opinii dotyczącej dokumentacji Pana Żubryckiego, sformułowanej przez Narodowy Instytut Dziedzictwa, Oddział Terenowy w Rzeszowie na wniosek Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków:
„Pomimo dobrych założeń, jakimi była próba uporządkowania placu oraz wprowadzenie uczytelnienia obrysu nieistniejącego ratusza, dawnej dominanty przestrzennej rynku, kompozycja placu budzi wiele zastrzeżeń. W projekcie czytelny jest „bałagan”, trudno znaleźć myśl przewodnią, brak jest hierarchii a elementy małej architektury ulokowane są bezładnie. Poszczególne elementy placu nie są ze sobą powiązane. Jakimś ideowym łącznikiem wydają się być „skosy” wyodrębnione w układzie alejek, w przebiegu fontanny czy kierunku projektowanych szpalerów, ale one są właśnie zbędne i nieprzemyślane. Nie podjęto próby scalenia, chociażby przez „przeciągnięcie” kwaterowego układu na całość placu (nawet gdyby „wypełnienie” było inne), czy też wspólne elementy ramujące (np. obwodowy układ nawierzchni, szpalery zieleni na obrzeżach placu podkreślające jego kształt). Próby scalenia z całością placu nie podjęto także w pn.wsch. części, stanowi ona „odrębny byt”, z własnym, o innej geometrii parkingiem”.
Panie Żubrycki, Pan powinien się wstydzić tego dzieła architektonicznego, a nie szukać pieniędzy u ludzi którzy poprawili Pańskie błędy.
Gmina Stalowa Wola na podstawie dokumentacji Pana Żubryckiego, uzyskała dofinansowanie rewitalizacji Rynku i bez jego utraty, nie było możliwe wykonanie całkowicie nowej dokumentacji, a jedynie uzasadnione zmiany w wydanym pozwoleniu na budowę, np. doprowadzające do zgodności z obowiązującym prawem. Na wprowadzenie takich zmian, Pan Żubrycki wyraził zgodę w umowie na opracowanie dokumentacji, podpisanej z Gminą Stalowa Wola”.
mgr inż. budownictwa Andrzej Głąb
Czytaj również:
Szkoda starszego Pana i jego stresów. Miasto wprawdzie zapłaciło mu 140tyś za zmiany do projektu, ale wprowadziło w błąd, co do praw autorskich i intencji. Teraz starszy człowiek musi krzyczeć na prawo i lewo, że krawężniki na autostradzie są lepsze od ich braku na rynku bez samochodów, bo to jedynie mu zostało na obronę, no może jeszcze wykształcenie, w czarach gierka… w sumie na czasie…