Wiesław Wojtas, dawna legenda stalowowolskiej „Solidarności”, a potem biznesmen, otrzymał nakaz stawienia się w Zakładzie Karnym w Załężu k. Rzeszowa. Ma tu odbyć karę 4 lat więzienia za różne przestępstwa w działalności gospodarczej. – Jestem niewinny i złożyłem wniosek o odroczenie wykonania kary. Ale nawet, jak pójdę siedzieć, to nie będzie długa odsiadka, bo w kasacji złożonej do Sądu Najwyższego jest wniosek o zawieszenie w trybie natychmiastowym wykonania kary więzienia – powiedział „Sztafecie” Wiesław Wojtas.
Kasację złożyli 18 lipca dwaj jego adwokaci, a 14 lipca wystąpili do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu z wnioskiem o wstrzymanie wykonania kary pozbawienia wolności. To ten sąd rozstrzygnie, czy odroczy jej wykonanie na określony czas, np. do rozpoznania kasacji, czy też nie. W tym drugim przypadku procedura kasacyjna toczy się, a skazany Wojtas przebywa w tym czasie w więzieniu.
Znowu to Załęże
W Zakładzie Karnym w Załężu Wiesław Wojtas ma się stawić 1 sierpnia br.
– W razie niestawienia się dobrowolnie w wyznaczonym terminie, zostanie zarządzone doprowadzenie Pana pod przymusem przez Terenowy Organ Policji, z jednoczesnym obciążeniem Pana kosztami tego doprowadzenia – czytamy w piśmie podpisanym przez sędzię Małgorzatę Szwedo-Dec, przewodniczącą II Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.
– W Załężu siedziałem w stanie wojennym 4,5 miesiąca, internowany od 13 grudnia 1981 r., gdy walczyłem o wolną i demokratyczną Polskę. Teraz, w tej wolnej i demokratycznej Polsce mam tam siedzieć 4 lata za coś, czego nie zrobiłem. To strasznie przygnębiające, ale się nie poddaję. Będę walczył dalej – mówi z goryczą Wojtas.
Wygrany i skazany
Wielokrotnie pisaliśmy o kolejnych odsłonach prawnych batalii toczonych przez niego od 2014 r. w celu odzyskania biznesowego majątku. Przypomnijmy więc w największym skrócie: we wrześniu 2017 r. sąd prawomocnie orzekł, że wchodząc do nowej spółki został „podstępnie wprowadzony w błąd”. Ale od listopada 2021 r. ciąży też na nim prawomocny wyrok 4 lat więzienia za różne przestępstwa w działalności gospodarczej.
Wojtas niezmiennie utrzymuje, że jest niewinny i padł ofiarą nieuczciwych działań grupy osób, na czele z likwidatorem jego firmy i byłym wspólnikiem. Mówi nawet o „grupie przestępczej”, która pozbawiła go majątku, a z zemsty za jego nieustępliwość i walkę o swoje, ciąga po sądach. Pisemne uzasadnienie wyroku skazującego otrzymał dopiero po siedmiu miesiącach, 24 czerwca br. Podjął więc kolejne kroki prawne, by uniknąć więzienia.
A co, jeśli Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu oddali jego wniosek o wstrzymanie wykonania kary pozbawienia wolności? Czy dobrowolnie stawi się w Załężu?
– Cóż, nie zamierzam nic kombinować. Jak druga strona będzie zdeterminowana, żeby mnie posadzić, to pójdę siedzieć. Ale nawet jak pójdę siedzieć, to nie będzie długa odsiadka, bo w kasacji złożonej do Sądu Najwyższego jest wniosek o zawieszenie w trybie natychmiastowym wykonania kary więzienia – odpowiada Wiesław Wojtas.
Ostatnia nadzieja w kasacji
Z nadzieją czeka też na wyrok Sądu Najwyższego w sprawie wniesionej kasacji.
– Myślę, że będzie w całości wygrana, tak jak moja poprzednia kasacja w sprawie przystąpienia do nowej spółki. Teraz cały akt oskarżenia opierał się na zarzutach wymyślonych i przerobionych przez likwidatora mojej firmy, tak aby mnie pogrążyć. Na przykład ich rzeczoznawca oparł się na bilansach, których nikt nie podpisał! A prokuratura i sąd potraktowały to jako dowód. To jest kompromitacja wymiaru sprawiedliwości. Widać, że reforma sądów i prokuratury w Polsce koniecznie musi być przeprowadzona. Pomijam tu już moją osobę, ale to pokazuje, że właściwie to każdy niewinny człowiek może dostać wyrok i pójść do więzienia. To jest paranoja, co mogą wyprawiać prokuratorzy i sędziowie. Niektórzy oczywiście, bo nie można generalizować. Trafiłem też na porządnych sędziów, ale nie na żadnego porządnego prokuratora – dodaje Wiesław Wojtas.
Czytaj również: