Produkowane w Hucie Stalowa Wola 150-mm armatohaubice Krab są bardzo skuteczną bronią, jaką Ukraińcy odpierają rosyjską inwazję. Polska przekazała im już kilkanaście sztuk Krabów, a dostawę kolejnych 54 przewiduje nowy kontrakt. Ukraińskie źródła podają tymczasem, że podczas walk został zniszczony pierwszy Krab. Z kolei w Polsce ważą się losy wielkiego kontraktu na kupno 150 armatohaubic z… Korei Południowej.
Pod koniec maja br. do mediów trafiła informacja, że Polska przekaże Ukrainie 18 samobieżnych armatohaubic Krab, które miały trafić na wyposażenie trzech dywizjonów artylerii. Polska przeszkoliła także 100 ukraińskich artylerzystów z obsługi tej broni. Zasięg Kraba to nawet 40 km, może on niszczyć baterie artylerii wroga, systemy radarowe, stanowiska dowodzenia oraz razić inne cele. Jest to najpotężniejsza armatohaubica w Wojsku Polskim, uznawana za jedną z najlepszych na świecie.
Największe takie kontrakty
Wiadomo, że do połowy lipca do Ukraińców dotarło 10 Krabów. Na nagraniu, które zostało udostępnione w sieci, widać było, że dostarczono je koleją.
Tymczasem kilka dni temu w sieci pojawiła się taka wiadomość: „Pierwsza zniszczona w Ukrainie polska haubica samobieżna »Krab«. Najważniejsze, że według wstępnych informacji jej załoga nie odniosła obrażeń” — podał na Twitterze jeden z ukraińskich portali relacjonujących działania zbrojne.
Przypomnijmy, iż wart 2,7 mld zł kontrakt przewiduje, że Polska dostarczy Ukrainie 54 Kraby plus wozy towarzyszące. Mówił o tym 7 czerwca w Hucie Stalowa Wola premier Mateusz Morawiecki. – Podpisujemy jeden z największych, jeśli nie największy, zbrojeniowy kontrakt eksportowy w ostatnim trzydziestoleciu – powiedział wówczas szef rządu.
Huta Stalowa Wola produkuje Kraby dla polskiej armii w ramach programu artyleryjskiego REGINA, którego początki sięgają jeszcze końca lat 90. ubiegłego wieku. Pierwsze 24 sztuki pozwoliły skompletować dywizjon, a w grudniu 2016 roku podpisano kontrakt na dostawę kolejnych 96 armatohaubic (4 dywizjonowe moduły ogniowe), co łącznie daje 120 dział (plus liczne wozy towarzyszące). Do tej pory wyprodukowano ok. 80 Krabów.
Jest to zarazem największy pod względem wartości kontrakt w historii polskiego przemysłu zbrojeniowego, warty 4,6 mld zł. Ma zostać zakończony w 2024 r. MON ma też negocjować zakup kolejnych 48 pojazdów, a w przyszłości zamówienie może się jeszcze zwiększyć, ze względu na plany budowania kolejnych dwóch dywizji.
O czym mówił minister Błaszczak
Tymczasem polski rząd rozważa właśnie kupno 150 armatohaubic w Korei Południowej. Dlaczego tam? Przypomnijmy, iż to od Koreańczyków HSW sprowadzała podwozia do Krabów, gdy okazało się że te oferowane przez Bumar-Łabędy są wadliwe.
13 czerwca br., po powrocie z Korei, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak mówił: – Kupimy także sprawdzony sprzęt produkcji koreańskiej, między innymi bojowe wozy piechoty, które będą uzupełnieniem BWP Borsuk krajowej produkcji, haubice i czołgi K2.
Analitycy zwracają jednak uwagę, że Mariusz Błaszczak mówił ogólnie o tym tym, że kupimy „haubice z Korei”, lecz według przecieków równie dobrze może chodzić o całe armatohaubice, jak i o same podwozia, których import miałby przyspieszyć produkcję Krabów w Stalowej Woli (obecnie moce produkcyjne HSW wynoszą 20-30 sztuk armatohaubic rocznie).
O ile jednak ich montaż i produkcja w HSW nie stanowi przeszkody, o tyle w obecnej sytuacji rynkowej czekanie na komponenty od poddostawców może znacznie wydłużyć czas dostaw. Chodzi o systemy łączności, kierowania ogniem i silniki. Do każdego z elementów wyposażenia potrzebne są też półprzewodniki, których dziś brakuje na rynku.
Komentarza w tej sprawie prezesa zarządu HSW SA Bartłomieja Zająca nie udało nam się uzyskać.
Czytaj również:
Pinokio naobiecywał a dobrze wie ze max rocznie uta jest w stanie dostarczyc kilkanascie krabów xD a to pinokio jebany xD
20-30 stuk cóż za optymizm xD