Przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli ruszył 31 maja br. proces 38-letniego Grzegorza G. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie wypadku drogowego, w którym 3 lipca 2021 r. zginęła para małżonków z Przędzela. 37-letnia Marzena K. i 39-letni Mariusz K. osierocili troje małych dzieci. Na wtorkowej rozprawie oskarżony stawił się z trójką obrońców, przybyli także bliscy ofiar wypadku.
Są takie tragedie, które ze względu na towarzyszące im okoliczności, zapadają w pamięć na bardzo długo. Tak jest w przypadku wypadku, który miał miejsce 3 lipca ubiegłego roku na drodze wojewódzkiej 877 na granicy Stalowej Woli i Jamnicy. 37-letnia Marzena K. siedziała na przednim siedzeniu pasażera, jej o 2 lata starszy mąż, prowadził audi A4. Z tyłu, w foteliku siedział ich 2,5-letni synek. Rodzina wracała do domu po konsultacji lekarskiej ze Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. Do pokonania mieli jeszcze około 17 km. Około 15 minut. Było około godziny 13, gdy w jadący prawidłowo pojazd rodziny wjechał czołowo Grzegorz G. 38-latek z gminy Grębów wracał ze Stalowej Woli. Pojechał tam po piwo do hipermarketu. Siła uderzenia pojazdów była tak duża, że zostały one zniszczone. 37-letnia Marzena K. i 39-letni Mariusz K. zginęli na miejscu. Wypadek przeżył ich synek. Dzieckiem, które doznało złamania nóżki i innych drobniejszych obrażeń, zajęli się tuż po tragedii przybyli na miejsce świadkowie. Zdjęcie, na którym malutkiego uczestnika wypadku niesie z w ramionach strażak, obiegło całą Polskę.
Trzech obrońców
31 maja br. przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli, po wielomiesięcznym śledztwie, ruszył proces sprawcy wypadku. Grzegorz G. został doprowadzony na rozprawę w policyjnym konwoju. Mężczyzna od czasu zatrzymania po wypadku, przebywa w areszcie tymczasowym. Na sali rozpraw stawiło się także trzech jego obrońców, w tym Władysław Pociej, słynny krakowski mecenas. Rodzinę pokrzywdzonych reprezentowała siostra i szwagierka zmarłego mężczyzny oraz dwie pełnomocniczki. Mecenas Celestyna Kusa-Gajur oraz radca prawny Ewelina Opiela. Obie z jednej z rzeszowskich kancelarii prawnych.
Zanim sędzia Renata Sajda otworzyła przewód sądowy, próbowała wyłączyć jawność rozprawy. Powodem takiej decyzji miało być dobro pokrzywdzonych, w szczególności pokrzywdzonych małoletnich. Sytuacja ta, wprawiła nieco uczestników procesu w konsternację, gdyż nikt nie składał wniosków o wyłączenie jawności. Co więcej, bliskie zmarłych oświadczyły zgodnie, że życzą sobie, aby proces był jawny.
– Trauma, którą przeżywamy jest i będzie. Tego, co już się w mediach ukazało po wypadku nie da się już cofnąć – mówiła szwagierka zmarłego w wypadku mężczyzny. – Rozmawiałyśmy z psychologiem o tym, czy jawny proces może zaszkodzić dzieciom i pani psycholog zapewniła nas, że nie będzie to miało dla dzieci znaczenia.
To jest bardzo ważny proces
O potrzebie transparentności procesu mówiła także mecenas Celestyna Kusa – Gajur.
– Rodzina wie, że ten proces jest bardzo ważny. Nie tylko dla niej, ale dla całego społeczeństwa. Pamiętamy zaangażowanie Ministerstwa Sprawiedliwości w tym przedmiocie, gdzie wskazywano po nim na surowe kary dla sprawców wypadków. Po tym wypadku zmieniły się też przepisy. Rodzina chce, aby proces był przeprowadzony transparentnie i stał się taką lekcją dla innych, którzy chcieliby wsiąść do samochodu po alkoholu – tłumaczyła pani mecenas.
Przeciwko jawności procesu nie wystąpił także ani prokurator, ani obrońcy oskarżonego. Proces toczył się więc będzie przy drzwiach otwartych.
Akt oskarżenia odczytał Grzegorzowi G. prokurator Michał Lasota z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Dwa zarzuty
– Oskarżam Grzegorza G. o to, że w dniu 3 lipca 2021 r. na drodze wojewódzkiej nr 877 w Stalowej Woli umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Oskarżony kierując samochodem osobowym marki Audi S7, znajdując się w stanie nietrzeźwości wynoszącym co najmniej 3 promile oraz pod wpływem leku Baclofen Polpharma, mającym negatywny wpływ na zdolności psychometryczne człowieka, poruszał się z niedozwoloną, niebezpieczną i niedostosowaną do panujących warunków drogowych prędkością. Wynosiła ona co najmniej 120 km/h, czyli o co najmniej 30 km/h więcej względem prędkości dozwolonej. W trakcie pokonywania zakrętu, mając ograniczoną widoczność podjął manewr wyprzedzania w miejscu niedozwolonym, doprowadzając do zderzenia z poruszającym się z naprzeciwka prawidłowym pasem ruchu pojazdem i w konsekwencji spowodował nieumyślnie wypadek, w wyniku którego kierujący tamtym pojazdem i jego pasażerka doznali wielonarządowych obrażeń ciała skutkujących ich zgonem na miejscu zdarzenia, a małoletni pasażer pojazdu doznał obrażeń ciała powodujących rozstrój zdrowia i naruszenie czynności narządów ruchu na okres powyżej 7 dni – odczytał prok. Michał Lasota.
Prokuratura postawiła Grzegorzowi G. także drugi zarzut dotyczący tego, że w tym samym dniu prowadził w ruchu lądowym pojazd mechaniczny znajdując się w stanie nietrzeźwości.
Odmawia wyjaśnień
Grzegorz G. podczas całego okresu przygotowawczego do procesu konsekwentnie nie przyznaje się do winy i odmawia składania wyjaśnień. Tak samo było we wtorek. Mężczyzna zapytany przez sąd, czy rozumie postawione mu zarzuty, potwierdził, że zdaje sobie z nich sprawę oraz przyznał, że nie przyznaje się do nich i skorzystał z prawa odmowy składania wyjaśnień. W tej sytuacji, sędzia odczytała mu jedynie zdawkowe protokoły z dotychczasowych pięciu przesłuchań mężczyzny, podczas których także nie składał on wyjaśnień i odmawiał odpowiedzi na pytania prokuratora i obrońców.
– W tym momencie korzystam z prawa do odmowy składania wyjaśnień. W tym momencie nie będę odpowiadał na pytania stron – powiedział tylko Grzegorz G.
Czego dowiedzieliśmy się o Grzegorzu G. podczas wtorkowej rozprawy? Mężczyzna sprawia wrażenie bardzo opanowanego i zdystansowanego do całej tragedii. Jest osobą o wyższym wykształceniu, jak przyznał, zanim został aresztowany prowadził własną działalność gospodarczą związaną z branżą elektroniczną. Jego miesięczne dochody wynosiły około 7 tysięcy złotych. Od lat pracował poza Polską. Jest kawalerem i nie ma dzieci. Nie był dotychczas karany, nie leczył się ani psychiatrycznie, ani od żadnych uzależnień.
Feralnego dnia zjadł śniadanie, kilka godzin później zjadł obiad. Do Stalowej Woli postanowił pojechać po piwo, które nie jest dostępne w Tarnobrzegu. W jego samochodzie miała być zamontowana kamera monitorująca drogę.
Na temat postawy oskarżonego, wypowiedział się po wyjściu z sali rozpraw jeden z jego obrońców
– Oskarżony przybrał taką linię obrony, że nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu – tłumaczył adwokat Damian Dereń. – Nie kwestionuje on udziału w tym zdarzeniu, bo jest to sprawa jasna. Myślę, że się okaże, czy to jak on podchodzi do sprawy jest słuszne, czy nie. Wyjaśni nam to postępowanie dowodowe.
Grozi mu 14 lat
Sąd zaplanował kolejne rozprawy na czerwiec i wrzesień. Łącznie wyznaczył pięć kolejnych termin spraw z udziałem Grzegorza G. Odbędą się one 7 i 28 czerwca oraz 6, 13 i 27 września 2022 r. Mężczyźnie grozi do 14 lat pozbawienia wolności.
Czytaj również: