Odnalazło się jedyne, jak dotąd, zdjęcie Franciszka Kosaka z Majdanu Golczańskiego w gminie Jarocin, w powiecie niżańskim. Jednego z pierwszych po wrześniu 1939 r., obok legendarnego majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, polskiego partyzanta w czasie II wojny światowej.
– Chyba nikt z osób zajmujących się lokalną historią nie przypuszczał, że istnieje zdjęcie Franciszka Kosaka, partyzanta z Majdanu Golczańskiego, który jeszcze w latach PRL figurował w ogólnopolskim podręczniku do historii dla klas ósmych, obok „Hubala”, jako ten, który nie złożył broni po przegranej kampanii wrześniowej 1939 roku – mówi wójt gminy Jarocin, Zbigniew Walczak.
I przypomina, że zarówno w książce Tomasza Sagana „Konspiracja w »Natanie«”, jak i Dionizego Garbacza „Przechodniu, pochyl czoła”, opisujących m.in. działalność Kosaka w czasie okupacji niemieckiej, nie ma jego zdjęcia. Że utarło się przekonanie, że nie zachowała się żadna fotografia z jego podobizną.
Niewielkie, podniszczone zdjęcie
A jednak… Oto podczas zbierania podatków, sołtys Majdanu Golczańskiego, Paweł Domaradzki, odwiedził jedną z jego mieszkanek, Apolonię Winderlich (rocznik 1936). A ta pochwaliła się, że ma fotografię Franciszka Kosaka. Zdjęcie było bardzo małe i podniszczone, ale po obróbce dokonanej przez Karola Kurka jest już znacznie bardziej czytelne.
Wykonano je najpewniej w latach 30. Franciszek Kosak (urodzony 13 listopada 1914 r.) stoi na nim w lesie, obok trzech innych młodych mężczyzn. Kim byli? Wójt Walczak zaapelował na łamach gminnego pisma „Państwo Jarocin” o pomoc w ich identyfikacji, ale nikt ich dotąd nie rozpoznał.
Czy Kosak był „Harnasiem”?
Na początku niemieckiej okupacji, Franciszek Kosak, plutonowy Wojska Polskiego, we wrześniu 1939 r. żołnierz zgrupowania „Stalowa Wola” pułkownika Tadeusza Zieleniewskiego, działał w pojedynkę. Nie brakowało mu też fantazji, bo np. pokazywał się na koniu, uzbrojony i w polskim mundurze.
Wiosną 1940 r. dołączyło do niego trzech partyzantów: Antoni Jadach z Mostków, Eugeniusz Wróbel ze Szczakowej – też żołnierz grupy „Stalowa Wola”, oficer 12. Pułku Piechoty z Wadowic, oraz Kazimierz Koza z Kocudzy, z powiatu biłgorajskiego.
Ten niewielki oddział, jak wspominają świadkowie tamtych czasów, tępił szpicli niemieckich i usuwał ukraińskich konfidentów, przerywał łączność gminy z powiatem, utrudniał wywóz drewna z lasów państwowych i prywatnych, ścierał się z granatową policją i żandarmami, atakował i rozbijał różne prowadzone przez okupanta placówki, a zdobyty w ten sposób towar czy pieniądze rozdawał mieszkańcom.
Jeden ze świadków, Stanisław Młynarski z Zarzecza, wspominał też, że partyzanci mieli swoje pseudonimy: Kosak – „Harnaś”, Jadach – „Hardy”, Koza – „Pocisk” i Wróbel – „Ptak”. Czy tak było w istocie? Powątpiewa w to wspomniany Dionizy Garbacz, znany dziennikarz-regionalista. Bo gdyby tak było, twierdzi, to mieszkańcy terenów, gdzie operował oddział, mówiliby raczej o „Harnasiu”, a nie o Kosaku.
Podstęp konfidentów
Niemcy kilkakrotnie próbowali rozbić oddział, ale Kosak szczęśliwie wymykał się z zastawianych pułapek, zadając im kolejne straty. Wyznaczyli więc za jego głowę wysoką nagrodę. Użyli też podstępu.
W 1941 r. do oddziału trafiło czterech podstawionych przez Niemców polskich konfidentów: Leon Oleksak z Golc, Walenty Cudziło z Majdanu Golczańskiego, Józef Jeż spod Janowa Lubelskiego i Jan Nalepa z Mostków, którzy jakoby mieli uciec z więzienia. Kosak im uwierzył i przyjął do oddziału. A ci w grudniu 1941 r., gdy obozowali w lesie obok wsi Mostki koło Jarocina, poczęstowali czwórkę partyzantów wódką zaprawioną jakimś narkotykiem (sami pili nieskażoną) i zastrzelili ich w czasie snu. Po tym mordzie ciała partyzantów przewieziono pod kościół w Jarocinie, by wystawić je tu na widok publiczny.
Taką relację złożył w 1967 r. przed Sądem Powiatowym w Nisku mieszkaniec Jarocina, Stanisław Kwaśnik, a miał ją usłyszeć ją od jednego ze sprawców tej zbrodni, Leona Oleksaka.
Podobny jej opis znajduje się w sporządzonym w latach 60. wykazie akcji zbrojnych polskiej partyzantki na terenie powiatu niżańskiego w czasie II wojny światowej.
Dwóch z tych konfidentów, Oleksaka i Jeża, polskie podziemie rozstrzelało później podczas wojny, a Cudziłę i Nalepę skazano po jej zakończeniu na kary po 15 lat więzienia.
Po prostu polscy partyzanci
Jak dalej pisze Dionizy Garbacz w monumentalnej publikacji „Przechodniu, pochyl czoła”, oddział Kosaka „nie był związany z żadnym partyjnym podziemiem wojskowym: komunistycznym, endeckim, czy ludowym. Byli to po prostu polscy partyzanci”.
Z kolei ludowiec Tomasz Sagan w swojej książce „Konspiracja w »Natanie«” napisał tak: Ten pierwszy na Zasaniu niżańskim czteroosobowy oddział partyzancki nie miał nazwy, nie był związany z żadną organizacją konspiracyjną, chociaż (…) Franciszek Kosak był przed wrześniem 1939 r. członkiem koła Stronnictwa Ludowego w Majdanie Golczańskim.
Jeden ze świadków tamtych wydarzeń, Franciszek Bielak ps. Sokół, dowódca oddziału Batalionów Chłopskich na Zasaniu, twierdził jednak, że oddział miał nazwę i nazywał się Związek Zawodowych Wojskowych.
Co głosiły tablice
A wiele lat po wojnie komunistyczne władze przypięły oddziałowi lewicowy szyld. W grudniu 1986 r. Przy wejściu do szkoły podstawowej w Majdanie Golczańskim zawisła bowiem tablica z napisem: W hołdzie partyzantom Robotniczo-Chłopskiej Organizacji Bojowej dowodzonej przez Franciszka Kossaka w 45 rocznicę Ich śmierci. Społeczeństwo (w nazwisku partyzanta był błąd).
Tablica ta spoczywa dziś na poddaszu Gminnego Ośrodka Kultury, obok dwóch innych takich „pamiątek” z czasów PRL. Jedna to tablica ufundowana „W XX rocznicę powstania Polskiej Partii Robotniczej 1942-1962 dla uczczenia pamięci 500 mieszkańców gminy Jarocin pomordowanych przez zbrodniarzy hitlerowskich w latach 1942-1944” (znajdowała się na budynku dawnej szkoły w Jarocinie, obecnie jest tu GOK). Druga to tablica wisząca kiedyś na budynku szkoły podstawowej w Domostawie, a odsłonięta „W hołdzie bohaterom Gwardii Ludowej poległym w walce z okupantem hitlerowskim w rejonie Domostawy w latach 1939-1944”.
Z tej ostatniej daty wynikało więc, że w rejonie tym komunistyczna partyzantka, skądinąd mająca tu pewne poparcie, działała już od 1939 r.(!), podczas gdy GL, jako zbrojne ramię PPR powołano dopiero pod koniec marca 1942 r.
We wspólnym grobie
Wszyscy czterej partyzanci oddziału Franciszka Kosaka zostali pochowani we wspólnym grobie na cmentarzu w Jarocinie. Na pomniku mieli oddzielne tablice. W 2010 r. gmina postawiła nowy nagrobek.
„Tu spoczywają partyzanci skrytobójczo zamordowani w dniu 7 grudnia 1941 r. z inspiracji niemieckiego okupanta” – czytamy na jednej wspólnej tablicy.
A wójt Walczak czyni też starania, by w Majdanie Golczańskim stanął pomnik Franciszka Kosaka.