Sanok po raz kolejny gościł uczestników Mistrzostw Polski w Dogtrekkingu. Miłośnicy wspólnego biegania z psami mieli do wyboru dwie trasy: mini (15 km) oraz midi (25 km).
Świetnie w mistrzostwach w kategorii rodzinnej, na dystansie 15-km, spisał się stalowowolski team „Ujadające Okratki” w składzie: Ewa Skubida, Hubert Puka oraz Erka – ich kilkuletnia suczka, której właściciele twierdzą, że należy do rasy… okratków australijskich (nie mylić z grzybami o tej samej nazwie…).
Trio ze Stalowej Woli okazało się bezkonkurencyjne. Pierwsi minęli linię mety, w czasie 2:03,56. Prawie dziesięć minut po nich ukończyła konkurencję drużyna „Okiem Wilka”: Aleksandra Skutela/Sławomir Głodek i psy, Meru (husky) i Chili (hovawart) – czas 2:12,45, a trzecie miejsce zajęli Anna i Dawid Włodarczykowie z „Cortezem” (sznaucer olbrzym) – 2:36,23.
– Kategoria startowa o nazwie rodzinna kojarzyć się mogła z rajdami pieszymi, czyli rekreacją, ale kto tak myśli, to popełnia błąd. To kategoria zespołowa z ograniczeniem; startować bowiem mogą tylko osoby będące bliską rodziną lub mieszkające z psem. To taki dodatkowy smaczek; aby budowanie zespołów nie było zbyt proste – wyjaśnia Hubert Puka, znany stalowowolski specjalista w biegach na orientację i ekstremalnych konkurencjach marszowo-biegowych.
W Sanoku na starcie – wspólnym dla wszystkich konkurencji, indywidualnych i zespołowych – stanęło ponad 70 psów.
– Fajnie jest być mistrzem kraju – śmieje się Hubert „Hiu” Puka. – Mam już medal za mistrzostwa w rogainingu, ale srebrny. Złotego jeszcze nie miałem. Wygraliśmy zespołowością. W pierwszej kolejności brawa należą się „Erce”. Znaleziony na ulicy kundelek ograł psy rasowe. Erka nie jest ani najszybszym, ani najsilniejszym psem w stawce – wygrywa sercem do walki. Serce do walki pokazała Ewa, ale to dla mnie żadne zaskoczenie. Pani koleżanka małżonka ma za sobą 16 miesięcy walki z ciężką chorobą. Przyjęła 16 chemii i przeszła 4 operacje. Jeszcze na dziewięć tygodni przed zawodami leżała na stole u chirurga. Historia jak z Lancem Armstrongiem, tylko ładniejsza. Trzeci element naszej zwycięskiej składanki to… trenejro Hiu, czyli… ja (śmiech). Dobrze ustawił żonie plan treningowy, strategię oraz taktykę, a na koniec sam pobiegł i pilotował. Widać, że jak chce, to potrafi (śmiech).
Stalowowolskie akcenty mieliśmy w Sanoku w konkurencjach indywidualnych. Na trasie midi złoty medal wywalczył Piotr Dubiel z psem „Musca” (border collie) – czas 2:31,16, a na 15-km odcinku wicemistrzostwo zdobył Damian Popek z „Aresem” (wyżeł węgierski). Obydwaj medaliści pochodzą ze Stalowej Woli, w naszym mieście kończyli szkoły, a teraz mieszkają w innych miastach.