Z redakcją „Sztafety” skontaktował się jednej z mieszkańców Stalowej Woli, który był świadkiem niebezpiecznej sytuacji na ulicy Rozwadowskiej. Porywisty wiatr połamał gałęzie rosnącego przy drodze drzewa, które upadły na przejście dla pieszych. Na szczęście na „zebrze” nikogo nie było, bo różnie mogło się to skończyć.
– W czwartek (12 maja – red.) dość mocno wiało. Około południa jechałem ulicą Rozwadowską. Nagle, gdy byłem tuż przed Galerią Karpińskiego, zobaczyłem jak z dębu rosnącego na prywatnej posesji za „Sokołem”, spada gruby konar. Upadł na przejście dla pieszych znajdujące się między „Sokołem” a szkołą. Dużo nie brakło a spadłby na maskę mojego auta. A gdyby na przejściu było dziecko? Gruby konar dębu na pewno zrobiłby mu krzywdę, może nawet doszłoby do tragedii, aż strach myśleć. Na tym przejściu jest spory ruch, dzieci chodzą na zajęcia do „Sokoła”. To drzewo jest bardzo duże, rozrośnięte, pełno na nim też uschniętych gałęzi. Silne wiatry to od jakiegoś czasu nic nadzwyczajnego. Czy ktoś może zrobić z tym porządek?! To bardzo niebezpieczne miejsce – usłyszeliśmy od naszego Czytelnika.