19 grudnia 1949 roku stalowowolska Miejska Rada Narodowa podjęła uchwałę o zmianach nazw niektórych ulic. Wtedy to ulicy 3 Maja nadano patrona Marcelego Nowotkę. Tą uchwałą przemianowano również ulicę Wolności na Generalissimusa Józefa Stalina. Uroczyście odsłonięto nowe nazwy następnego dnia w czasie specjalnie zorganizowanego capstrzyku z udziałem zakładowej orkiestry dętej.
Święto państwowe, jakim był przed wojną 3 maja w Stalowej Woli, po raz pierwszy uroczyście obchodzono w 1939 roku. Ten dzień był dla Stalowej Woli wyjątkowy. Z samego rana z Zakładów Południowych wyruszyły kolumny pracowników. Trzeba powiedzieć, że w pochodzie uczestniczyła znaczna część załogi Zakładów, ale nie tylko. Do pochodu pracowników, na którego czele szedł poczet sztandarowy ze sztandarem Zakładów Południowych dołączyły harcerki, junacy, dziewczęcy oddział PCK, a także piłkarze założonego przed rokiem KS „Stalowa Wola Pochód ten ruszył drogą z Zakładów Południowych w stronę stacji kolejowej, a potem na plac w pobliżu budynku liceum i gimnazjum. W pochodzie szedł także oddział żołnierzy WP z sandomierskiego pułku Legionów. Na trasie pochodu ustawiono bramę z napisem: „Musimy dozbroić armię w powietrzu, na lądzie i morzu”. Plac obok nowo wybudowanego liceum i gimnazjum był już przygotowany do uroczystości: na stanowiskach stały cztery haubice, a przy nich pracownicze zespoły, niedaleko postawiono polowy ołtarz, przy którym zapowiedziano na godzinę dziewiątą rano mszę. Zgromadziła się także liczna publiczność ze Stalowej Woli i okolicznych miejscowości, która zajęła również miejsca na wzniesieniu pod lasem. Przybyli na plac także cykliści z wystrojonymi rowerami. Wtedy rower stanowił nie lada gratkę. Na placu stanął także oddział Wojska Polskiego, który przejął dar Zakładów Południowych – baterię haubic. Mszę rozpoczęto z opóźnieniem, jako że na czas nie przybył przejmujący w imieniu WP działa gen. Wacław Wieczorkiewicz.
Nabożeństwo odprawiał biskup sufragan przemyski Wojciech Tomaka. Mszę koncelebrował z biskupem pierwszy stalowowolski ksiądz Józef Skoczyński. Kazanie z mocnymi akcentami patriotycznymi wygłosił biskup sandomierski Jan Kanty Lorek. Później odbyło się przekazanie haubic, do zgromadzonych przemawiał m.in. dyrektor Siedlanowski, starosta niżański Henryk Kisielewski. Haubice przekazywała delegacja pracowników Zakładów, wśród których był znakomity specjalista od sprzętu artyleryjskiego Bolesław Idzikowski. Haubice odbierał gen. Wacław Scewola Wieczorkiewicz, dowódca X Okręgu Korpusu WP i składał pracownikom Zakładów podziękowanie. Działa przejmowało wtedy wojsko. Trzeba dodać, że obaj biskupi byli nie tylko aktywnymi uczestnikami uroczystości, ale także żywo interesowali się sprzętem artyleryjskim. Prasa polska uroczystość w Stalowej wykorzystała propagandowo. Pojawiły się tytuły, że oto Stalowa Wola, przekazując wojsku sprzęt artyleryjski, odpowiedziała na antypolską mowę Hitlera w Reichstagu.
Dary
Stalowowolskie uroczystości trzeciomajowe w 1939 roku były opisywane w polskiej prasie, bowiem wtedy odbyło się przekazanie w darze Wojsku Polskiemu czterech 100-milimetrowych haubic. Nakręcono również film z przekazania wojsku artyleryjskiego daru. Jego fragmenty zachowały się do dziś. Haubice wykonali pracownicy Zakładów Południowych, nie biorąc za robotę ani grosza. Jak stwierdzał „Ilustrowany Kurier Codzienny” w ten sposób Stalowa Wola odpowiedziała na antypolską mowę Hitlera w Reichstagu. Przy okazji tego wydarzenia „IKC” pisał tak: Jak pojmują miłość Ojczyzny w Stalowej Woli, niech służy dar inż. K., który cały swój skarb rodzinny przekazał Funduszowi Obrony Narodowej: 26 dkg złota, 1,20 kg srebra, a wśród darów wyróżnia się ciężka papierośnica srebrna ze złotą chorągiewką i podpisem Marszałka Piłsudskiego, dalej ciężka srebrna cukiernica będąca rodzinną pamiątką Chłopickich, złoty zegarek damski, złota bransoletka, złota szpilka, 3 srebrne zegarki itp. a ci sami niedawno przekazali komisarzowi pożyczki w Nisku – 1 obrączkę złota, 1 krzyż złoty francuski- wysokie i rzadkie odznaczenia wysokie i rzadkie odznaczenia Merité Agricole, medal pamiątkowy od P. Prezydenta i dar w gotówce, w listopadzie ubr. zł 200, a w 1937 r. zł 5000. Fakty powyższe są należytą odpowiedzią kanclerzowi, a „Rota”, która zabrzmi w dniu 3 maja w Stalowej Woli, odbije się echem od Karpat do Bałtyku, że silni, zwarci, czekamy spokojni z bronią u nogi.
Święto od kuchni
Ksiądz Józef Skoczyński, wówczas młody gniewny, ale energiczny i z zapałem do pracy w nowym środowisku, jakim była Stalowa Wola, osiedle bez kościoła, ledwie z tymczasową kaplicą mieszczącą się w suterenach nowo zbudowanego gmachu gimnazjum i liceum, w swoich wspomnieniach o uroczystościach trzeciomajowych napisał inaczej: Nowo budująca się Stalowa Wola z władzami pochodzącymi w dużej mierze z Warszawy, gdzie niedawno u misjonarzy był proboszczem ks. Bp Lorek, stała się łakoma dla diecezji sandomierskiej. Być może w czasie częstych odwiedzin, zwłaszcza generalnego sekretarza p. Sączewskiego w Sandomierzu, padła decyzja przyłączenia tej części diecezji przemyskiej po Nisko do Sandomierza. Sandomierz wiedział o wszystkich tutejszych sprawach i niektóre sprawy sugerował. Wyszło to na jaw z racji oddania na Fundusz Obrony Narodowej baterii dział wykonanych poza godzinami pracy przez miejscową załogę w dniu 3 maja 1939 r. Na zebraniu komitetu organizującego te imprezę, do którego zostałem proszony, dowiedziałem się, że i nabożeństwo odprawi z tej racji i kazanie wygłosi ks. Bp. Lorek z Sandomierza. Na moje zapytanie czy biskupi sandomierski i przemyski tak zadecydowali, otrzymałem odpowiedź od sekr. Sączewskiego, że – o ile się orientuje – to nie było żadnych rozmów. Kiedy wytłumaczyłem, że prawo kościelne określa, że bez zgody gospodarza czy to parafii czy diecezji nic kościelnego nie może się stać, usłyszałem odpowiedź „nic mi ksiądz Biskup o tym nie mówił, ale ja jutro pojadę i dowiem się, a na następnym zebraniu o tym będziemy mówić”. Istotnie na następnym zebraniu komitetu organizacyjnego sekretarz ogłosił, że z mszą św. poprosi się Biskupa przemyskiego, a ks. Bp Lorek wygłosi kazanie. Wtedy poprosiłem, aby w czasie zaproszenia w Przemyślu poproszono o zgodę na kazanie Bpa Lorka, bo tylko taka forma będzie właściwa. Jeszcze w czasie tego zebrania pokazało się, że Biskup Lorek narysował plan sytuacyjny przy ołtarzu, gdzie wyznaczył sobie wbrew prawu poczestniejsze miejsce. I znów moja interwencja i znów niezadowolenie i ostateczna zgoda Biskupa Sandomierskiego, ale z ukrytą intencją, co przyczyniła się do zgrzytu w czasie samej uroczystości. Celebrantem był ks. Biskup Sufragan W. Tomaka. Polowa msza św. miała odbyć się o godzinie 9 na placu między szosą rozwadowską (dziś ulica Staszica – przyp. DG) a gmachem gimnazjum. Wojsko, któremu miejscowa załoga oddać miała swój dar, baterie dział, miał reprezentować ówczesny dowódca Okręgu Przemyskiego gen. Wieczorkiewicz, który już wówczas budował w Rozwadowie kamienicę czynszową, legionista, nie bardzo liczący się z kimkolwiek człowiek. Oczywiście o godz. 9 nie było go na placu, a zebrana publiczność cierpliwie czekała na p. Generała, który – jak to potem wyszło na jaw – akuratnie w tym czasie poszedł do knajpy z oficerami szkoły małoletnich w Nisku. Wprawdzie miejscowi przedstawiciele władzy przepraszali ks. Biskupa i prosili o cierpliwość, ale ks. Biskup odpowiedział z godnością, że Bedzie czekać tylko piętnaście minut. Oczywiście p. Generał przybył dopiero w czasie mszy św. i potem odgrażał się, że się policzy z ks. Biskupem. Nie był to dowód najlepszych stosunków legionistów do kościoła. A może właśnie to jest oblicze wszystkich totalnych ustrojów?! Drugi zgrzyt nastąpił z racji ks. Bpa Lorka. W czasie mszy św. nie był obecny. Strapiony ks. Bp Tomaka pyta mnie, bo byłem przy mszale, co robić, bo przecież on nie jest przygotowany do kazania, a tu dużo inteligencji i trzeba odpowiednio powiedzieć. Poradziłem, żeby zaintonował „Boże coś Polskę”, a potem zobaczymy. Gdy kończyła się pieśń już ks. Bp Lorek wchodził na ambonę. Czekał w mieszkaniu sekretarza Sączewskiego, znajdującego się blisko placu uroczystości, aż do ostatniej chwili i poszedł wprost na ambonę i oczywiście nie siadł na mniej poczesnym tronie. Zakończeniem zgrzytu było chyba to, że po uroczystości przywitał się ks. Biskup ze wszystkimi oprócz mnie, a zdenerwowanie Jego odbiło się ujemnie na wartości wygłoszonego kazania. Niewesołe były moje refleksje z tej racji, bo jeżeli już na początku bez własnej woli, a w imię poczucia prawa i obowiązku, wikła się ksiądz w przeróżne przykrości, co będzie dalej? Tym więcej było to przykre dla mnie, który nie lubi walki i nie widzi korzyści w niej, zwłaszcza na początku swojej pracy. Jednak na znak protestu nie wziąłem udziału w obiedzie, jaki z tej racji wydano w odpowiedniej sali reprezentacyjnego hotelu przy ulicy F-S (dziś budynek Urzędu Miejskiego – przyp. DG).
W księdze pamiątkowej Zakładów Południowych z okazji uroczystości trzeciomajowej biskupi Wojciech Tomaka i Jan Kanty Lorek podpisali się pod taką dedykacją: Dnia 3 maja 1939 r. odbył się w Stalowej Woli pierwszy uroczysty obchód rocznicy 3 Maja – połączony z ofiarowaniem Armii Polskiej baterii haubic wykonanych w Zakładach Południowych ofiarną pracą pracowników.
Mszę polową pontyfikalną odprawił J E. Ks. biskup W. Tomaka sufr. Przemyski, kazanie wygłosił JE. Ks. biskup Lorek z Sandomierza, dar dla Armii jako też defiladę przyjął p. Generał Wacław Wieczorkiewicz dowódca O.K. X – obaj biskupi z całego serca tej wspaniałej, a dla Polski tak nieocenionej pracy jako też wszystkim pracownikom fizycznym i umysłowym oraz ich rodzinom błogosławimy i życzymy jak najobfitszych owoców pracy.
Dzień uchwalenia konstytucji 3 maja 1791 roku został po odzyskaniu niepodległości świętem państwowym. Polacy obchodzili to święto od 1919 roku do czasu wojny. Po wojnie dzień konstytucji 3 Maja był nadal świętem państwowym, które komuniści znieśli w 1951 roku. Zresztą od 1947 roku władze PRL zabraniały uroczystego obchodzenia tego święta. Święto 3 Maja przywrócono po przełomie polityczno-gospodarczym w 1990 roku.
43 lata po zmianie nazwy ulicy 3 Maja na Marcelego Nowotki, Rada Miejska w grudniu 1992 roku uchwaliła długą listę nowych nazw stalowowolskich ulic. Wtedy to komunistę Marcelego Nowotkę pozbawiono patronatu i zastąpiono go nowym patronem narodowcem Romanem Dmowskim. Do nazwy ulicy 3 Maja nie powrócono. Dlaczego? Dziś chyba mało kto umie odpowiedzieć na to pytanie.
Autor: Dionizy Garbacz