4.7 / 5
28 kwietnia 2022

Pan Piłkarz Krzysztof Bigas

„Fizjo” to podobno jedno z najczęściej używanych słów przez piłkarzy 3-ligowej „Stalówki”. W ten sposób zwracają się do swojego fizjoterapeuty, którego pokój jest jednym z najbardziej obleganych w tygodniu pomieszczeń Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej.
„Fizjo” zwija się więc jak w ukropie, żeby żądni walki o ligowe punkty, lecz kontuzjowani piłkarze „Stalówki” jak najszybciej wrócili do gry, ale jak tylko uzdrowi jednych, to za chwilę z urazami zgłaszają się do niego następni. Okazuje się jednak, że są piłkarze, którym dopiero złamana z przemieszczeniem albo urwana noga, przeszkadzałyby w grze. Na pewno należy do nich Krzysztof Bigas z Sokoła Nisko.

Z obrzękiem i krwiakiem po gole, i po zwycięstwo

Trzy dni dni przed meczem w Gorzycach, podczas wewnętrznej gierki, w ferworze walki o piłkę z jednym ze swoich kolegów z drużyny, mocno ucierpiała jego kostka. – Kiedy zobaczyłem nogę Krzyśka, nie dawałem mu żadnych szans na występ w meczu w Gorzycach - mówi Paweł Wtorek, trener Sokoła. Tymczasem w sobotę Krzysztof Bigas stawił się w Gorzycach i oznajmił, że jest gotowy do gry. I ze zranioną, spuchniętą stopą, na której zrobił się ogromnej wielkości krwiak, 28-letni zawodnik wyszedł w wyjściowej jedenastce na mecz ze Stalą i nie dość, że przebywał na boisku pełne 90 minut to jeszcze udokumentował swój występ zdobyciem dwóch bramek, które zapewniły drużynie z Niska komplet punktów.

Ilu zawodowców wyszłoby do gry?

– Po pierwsze, gdybym naprawdę był niezdolny do gry, do biegania i do walki to nie wyszedłbym na boisko. Z szacunku dla chłopaków i trenera. To był dla nas bardzo bardzo ważny mecz. Byłem pewny, że dam radę i dałem - śmieje się Krzysztof Bigas i dodaje, że w niższych ligach, gdzie kadry zespołów są wąskie, piłkarze bardzo często grają z urazami i dla niego opuchnięta jak bania noga wrażenia żadnego nie zrobiła. Zaskoczony natomiast był, kiedy dowiedział się, że zdjęcie jego zmasakrowanej stopy, trafiło do naszej redakcji. Paweł Wtorek, opiekun Sokoła, a wcześniej piłkarz, który słynął z tego, że nóg nigdy w boiskowej walce nie odstawiał, z uznaniem wypowiedział się o postawie swojego zawodnika. – Mam dla Krzyśka ogromny szacunek. Myślałem, że tacy piłkarze już dawno wyginęli. Ciekaw jestem, ilu zawodowców, także tych naszych z „mojej” Stali, której jestem wychowankiem, wyszłoby na mecz. Myślę, że żaden… - mówi trenera Sokoła.

Nigdy się nie poddaje

Krzysztof Bigas jest wychowankiem Unii Nowa Sarzyna. W 2013 roku jego pozyskaniem zainteresowana była Polonia Bytom oraz Okocimski Brzesko. Zagrał w kilka zimowych sparingach, ale kontraktu z żadnym z tych klubów nie podpisał. Został zawodnikiem Pogoni Leżajsk, a później Sokoła Sieniawa. W 2015 roku wrócił do Unii i występował w niej przez trzy sezony, a przez następne dwa był poza futbolem. Zerwał więzadła krzyżowe i jego dalsze uprawianie sportu wyczynowego stanęło pod znakiem zapytania. Jednak odejść bez walki na boczny tor nie było w jego stylu. Nie pozwalał mu na to charakter. Po okresie rehabilitacji wrócił na boisko. Jesienią występował w Unii, a w zimie przyjął zaproszenie z Sokoła. – Słyszałem dużo dobrego o klubie z Niska, gdzie pracuje trener Wtorek, którego bardzo cenię, a w drużynie są chłopaki z ambicjami na granie wyżej i jestem zadowolony z tego, że gram dla Sokoła - powiedział nam piłkarz „cyborg”, na co dzień pracownik Zakładów Chemicznych Organika w Nowej Sarzyni.
logo logo

Sztafeta w nowej odsłonie – szybkie newsy, lokalne historie i wszystko, czym żyje Stalowa. Zawsze na bieżąco, zawsze po sąsiedzku.

Mieięcznik Sztafeta

Dołącz do stałych czytelników

Kliknij i dowiedz się jak możesz zamówić stałą prenumeratę naszej gazety!

Zamów prenumeratę

Wydawnictwo Sztafeta Sp. z o.o.

Al. Jana Pawła II 25A/1010
37-450 Stalowa Wola

15 810 94 00 (Redakcja)

redakcja@sztafeta.pl

Twój koszyk

avatar
Pan Pieńkowski? Da, oni żili zdieś…
45,00 zł
Usuń
Razem
45,00 zł