Przez chrześcijan Wielkanoc uważana jest za największe święto. Związane z męką i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa jest w chrześcijaństwie najstarszym świętem. Obchody wielkanocne mają wielowiekową tradycję, która ulegała zmianom.
Dawniejsze wielkanocne obchody w naszym regionie, choć w głównych zarysach są prawie takie same jak dziś, ale w wielu przypadkach bardzo się różnią, co wynika przeważnie z cywilizacyjnego rozwoju.
Wielki Piątek
Kiedyś w ten dzień obowiązywał absolutny post i dotyczył również małych dzieci. Kilkulatkom zabraniano picia mleka i jedzenia jajek. Na przełomie wieku XIX i XX w naszym regionie zaczęto wprowadzać skromny posiłek składający się zwykle z postnego barszczu i niemaszczonych kartofli albo kapusty z grochem omaszczonej olejem roślinnym. Zygmunt Wierzchowski pod koniec XIX wieku zapisał: Przez cały adwent lud tutejszy (mowa o mieszkańcach powiatu niżańskiego i tarnobrzeskiego – przyp. DG) pości tak ściśle jak i w wielkim poście przed Wielkanocą, to jest z wyjątkiem nieco mleka w dnie niedzielne i świąteczne, nie tylko mięsa lecz żadnej omasty używać nie wolno, nawet dzieciom. Od mięsa szczególnie wstrzymuje się każdy, nie tylko dla grzechu, lecz i z obawy robactwa, na które cierpiałby przez to.
W Wielki Piątek panowały kiedyś różne zwyczaje. Jeszcze przed wschodem słońca myto się w rzece albo w wodzie ze studni. Dziewczynom miało to zapewnić zdrowie i urodę. Wielki Piątek uważano za dzień powszechnej żałoby, wstrzymywano się na przykład z czesania włosów. Nie wolno było się przeglądać w lustrze. Istniało powiedzenie, że w Wielki Piątek nie należy patrzeć w lustro, bo się diabeł pokaże.
Ten dzień był ostatnim do przygotowywania pisanek. A pisanki przygotowywano na kilka sposobów; najprostszy polegał na gotowaniu jajek w jednym barwniku, malowano ugotowane jajka w kilku kolorach gałązkami, napisami, zygzakami. Dawniej używano dwóch barwników; kolor zielony otrzymywano z gotowania kłączy widłaka albo ździebeł owsa, zaś jasnoczerwony z gotowanych łupinek cebuli. Potem dopiero stosowano farbki różnych kolorów kupowane w sklepie.
Wielka Sobota
Ten dzień należał do pracowitych. Kończono porządki w domach i obejściach, przygotowując się do obchodów świątecznych. Święcenie jajek ugotowanych zwykle w Wielki Piątek odbywało się w kościele po porannym nabożeństwie. A święconki były bardzo obfite, często kobiety nosiły ją w zajdkach na plecach. Święcono nie tylko dwadzieścia czy trzydzieści gotowanych jaj, ale inne artykuły; duży ser, osełkę masła, bochen żytniego chleba, pieczony placek, kiełbasę i wędzonkę. Bywało, że dodawano także słoninę. Obowiązkowo święcono również sól i korzenie chrzanu. Po poświęćeniu żywności wracano prosto do domu. W niektórych wsiach spieszono się, aby jak najszybciej znaleźć się w chałupie. Utrzymywało się przekonanie, że kto pierwszy wejdzie do domu, temu najbardziej w polu obrodzi proso. Święcono również wodę, zboże, kartofle, jaglaną kaszę. Święcona wodę przechowywano w domach i gospodarowano nią bardzo oszczędnie. Wodą święconą w Wielką Sobotę w niektórych wsiach święcono swoje obejście, pokrapiano nią stodołę, oborę, dom, a także wnętrze mieszkania, meble, ściany. Dopiero po poświęceniu obejścia do chałupy wnoszono kosz ze święconką. Dziś święcone to kromka chleba, kawałek chrzanu, trochę soli, jajka, kiełbasa i baranek. Święconym jajkiem dzielą się biesiadnicy w Wielkanocną Niedziele przy porannym posiłku.
Kiedyś w niektórych wsiach, na przykład w Charzewicach, w Wielką Sobotę myto się w wodzie pozostałej po piątkowym gotowaniu jajek potem święconych. Miało to chronić przed powstawaniem na twarzy wrzodów i liszajów.
Wielka Niedziela
Dawniej, zwłaszcza we wsiach za Sanem, przed świtem tego dnia mężczyźni albo dorośli chłopcy, nigdy kobiety, wynosili na pole tzw. maźnice. Były to stare skrzynki, w których przetrzymywano smar do osi wozów. Zapalano je na pustkowiu i zostawiano. Mężczyźni wracali do domu. Palące skrzynki były sygnałem dla mieszkańców wsi, że należy zbierać się na rezurekcyjne nabożeństwo.
Rezurekcja była popularnym nabożeństwem i na nie udawała się większość mieszkańców wsi. Mówiono, że kto we Wielką Sobotę podczas Gloria westchnie głęboko, ten nie będzie miał zmartwienia przez cały rok. W czasie nabożeństwa strzelano z moździerzy. We współczesnym Ulanowie kultywuje się zwyczaj strzelania z tzw. wiwatówki. Echa tych strzałów roznoszą się po całej okolicy. Przy grobie Chrystusa stały straże. W Rozwadowie właśnie grobowi strażnicy strzelali z moździerzy. W niektórych wsiach, jak w Woli Rzeczyckiej, Zbydniowie, straż przy grobie trzymają „Turki”. Tradycja straży grobowych tzw. Turków narodziła się w Radomyślu i teraz wieś ta jest od lat „stolicą Turków”. Po rezurekcyjnym nabożeństwie „Turki” defilują przez całą wieś a w Wielki Poniedziałek urządzają specjalną paradę.
Po niedzielnym nabożeństwie ludność zasiadała do wspólnego stołu. Najpierw dzielono się jajkiem i składano sobie życzenia. Ten zwyczaj jest w większości współczesnych domów nadal kultywowany. We wsiach wszelkie odpadki po wielkanocnym śniadaniu jak skorupki jaj, skórki z kiełbasy wrzucano do pieca.
Obiad wielkanocny zazwyczaj przygotowywano w sobotę i w niedziele jedzenie tylko podgrzewano. Często na obiad podawano barszcz z chlebem, do którego dodawano wszystko co święcone. W Wielką Niedziele nie dopuszczano do wzajemnych odwiedzin, ten dzień był zastrzeżony tylko dla rodziny. Obecnie w wielu domach ta tradycja się nadal utrzymuje. W Charzewicach nikomu w domu w Wielką Niedzielę nie pozwalano spać, bo proso by zarosło.
Wielki Poniedziałek
Tego dnia zwyczajowo oblewano się wodą. Szczególnie napastowane przez chłopców były dziewczyny zmierzające do kościoła. Bywało, że panny podprowadzali pod studnie i oblewali ja wodą z wiader. Zdarzały się wręcz brutalne zwyczaje, gdy chłopcy chwytali dziewczyny za ręce i nogi a potem rozhuśtawszy je wrzucali do wody. Etnograf Karol Matyas zanotował funkcjonujący jeszcze na początku zeszłego wieku przesąd w Jastkowicach, że której kobiety lub dziewczyny w wielkanocny poniedziałek nie obleją, to nie będzie miała przez lato szczęścia do mleka „będzie jej krowa miała mało mleka i to rzadkie, niedobre, co się jej psuć będzie”. Dziś lejka nie jest popularna, jeszcze wyrostki zabawiają się we wzajemne oblewanie. Zwyczaj wkrótce w ogóle zaniknie.