Szczęśliwy ten kibic Stali Stalowa Wola, który nie oglądał występu swojej ulubionej drużyny w wyjazdowym meczu w Łagowie. „Zielono-czarni” przegrali po raz 10 w tym sezonie, będąc jedynie tłem dla szybko poruszających się i przewyższających ich w każdym elemencie gry, gospodarzy.
Tylko początek spotkania był wyrównany. Stal w tym czasie stworzyła sobie nawet sytuację strzelecką, po której mogła objąć prowadzenie, ale Wojtysiak nie zachował zimnej krwi, huknął ponad poprzeczkę.
W 20. minucie padł na środku boiska Kamil Radulj i za chwilę zszedł z niego, trzymając się za mięsień czworogłowy. Do gry już nie wrócił. Jego miejsce zajął Szymon Grabarz.
Zmarnowana „setka” Daniela Świderskiego. Gol Adama Imieli
Kilkadziesiąt sekund później Stal zmarnowała najlepszą w tym meczu okazję do zdobycia bramki. Po bardzo dobrym prostopadłym podaniu Wiktora Stępniowskiego, w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Łagowa znalazł się Daniel Świderski. Najlepszy strzelec naszej drużyny miał dużo wolnego miejsca i czasu, żeby dobrze przyjąć piłkę i oddać strzał, po którym Lipiec nawet by nie „zipnął”, jednak to bramkarz z Łagowa był w tej sytuacji górą. Obronił lekkie uderzenie nogami – piłka poleciała na rzut rożny.
Jak należy zachować się w polu karnym rywala, pokazał chwilę potem napastnikowi Stali, Adam Imiela. Po mocnym zagraniu piłki z prawej strony boiska, Zachara nie dał się przepchnąć Hladikowi, piłka spadła pod nogi Imieli i ten z bliskiej odległości zdobył 10 bramkę w tym sezonie.
Do końca pierwszej połowy dominowali piłkarze trenera Ireneusza Pietrzykowskiego. Aż miło było patrzeć, jak wymieniają piłkę między sobą – bardzo często grając na jeden kontakt – natomiast żal było oglądać bezradnych, chaotycznie grających piłkarzy naszej Stali.
Mikołaj Smyłek chciał dryblować i wyjął piłkę ze swojej bramki…
Po przerwie Stal była jeszcze… słabsza. W pierwszym kwadransie gospodarze wypracowali dwie znakomite sytuacje strzeleckie. Po mocnym zagraniu Imieli z prawej strony pola karnego, bliski pokonania Smyłka był Tomasz Zachara, ale na szczęście dla Stali piłka po jego „główce” poleciała obok „dalszego” słupka. W 60. minucie „setki” nie wykorzystał Imiela. Kapitan Łagowa spudłował z kilku metrów, będąc na czystej pozycji strzeleckiej.
W końcówce spotkania ŁKS postawił kropkę nad i. Dwie kropki… Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Dani Jodar urwał się Khoroskiemu i zamykając centrę w pobliżu „drugiego” słupka, zagrał piłkę głowa przed bramkę i Kamilowi Orlikowi nie wypadało zrobić nic innego jak tylko przystawić do niej nogę.
W 4. minucie doliczonego czasu gry, Mikołaj Smyłek wybiegł ze swojej bramki na 17 metr i zamiast wykopać piłkę, postanowił przedryblować Aleksandra Wańka, jednak przegrał pojedynek z wprowadzonym chwilę wcześniej na boisko piłkarzem i 23-latek, który jesienią był zawodnikiem Olimpii Elbląg, uderzył zza pola karnego do pustej bramki. Trafił. Sędzia zakończył mecz.
Po raz siódmy z rzędu Stal nie wygrała ligowego meczu. Przegrała po raz dziesiąty w tym sezonie. Po raz piąty z rzędu nie zdobyła bramki.
ŁKS ŁAGÓW – STAL STALOWA WOLA 3:0 (1:0)
1-0 Imiela (23), 2-0 Orlik (90), 3-0 Orlik (90)
ŁKS: Lipiec – Cichocki, Spychka, Rogala, Ruiz – Seweryn, Mydlarz (90 Melinyshyn), Słabosz, Mianowany – Zachara (65 Orlik), Imiela (89 Waniek).
STAL: Smyłek – Szifer, Hladik, Khoroskyi, Davidik (72 Zięba) – Wojtysiak, Stępniowski, Lebioda (62 Jopek), Radulj (21 Grabarz), Barata (62 Olszewski) – Świderski
Sędziował Grzegorz Jabłoński (Kraków). Żółte kartki: Seweryn, Mydlarz – Szifer, Lebioda, Grabarz.