Na nadsańskich błoniach w Stalowej Woli można natknąć się na ćwiczących sztukę wojenną średniowiecznych wojów. To członkowie Drużyny Najemnej Kobuz, którzy m.in. tu, w Stalowej Woli, ale też w sąsiednim Nisku, rozwijają swoją pasję, a jednocześnie pokazują bogactwo naszej historii i tradycji.
Na informacje o Kobuzie trafiam przypadkiem, kiedy na Facebooku wyświetla mi się film „W dolinie Sanu: Początki miasta Nisko”. Sześciominutowy dokument pokazuje początki osadnictwa na Skrzyńskiej Górce, czyli terenie dzisiejszego Niska. Jego autorami są członkowie Wczesnośredniowiecznej Drużynie Najemnej Kobuz. Zainteresowana ich działalnością wysyłam wiadomość. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Mateusz Derylak z pasją odpowiedział na każde z nich.
Kobuz – Najemnicy znad Sanu
– Jesteśmy drużyną rekonstrukcji historycznej, odtwarzającą okres wczesnego średniowiecza na terenach doliny Sanu. Rubież północnego Podkarpacia leżała między granicami Grodów Czerwieńskich, plemienia Lędzian, Rusi oraz plemienia Wiślan, pewien czas znajdowała się również pod wpływem koczowniczych Madziarów – wyjaśnia Mateusz Derylak. – Odtwarzamy drużynę najemną złożoną ze Słowian zachodnich, wschodnich oraz Madziarów, ich strukturę materialną, społeczną, obyczaje, a także szkolimy się z elementów dawnej sztuki wojennej.
Jak wyjaśnia, idea założenia drużyny zrodziła się pięć lat temu. – Zalążków naszej drużyny należy szukać w 2017 roku w Sandomierzu i pierwotnie była ona bezimienna. Początkowo była to wspólna inicjatywa garstki znajomych z Sandomierza, Stalowej Woli oraz Niska. Łączyło nas wspólne zamiłowanie do historii wczesnego średniowiecza – mówi. – Dopiero później, po przeniesieniu projektu do Stalowej Woli, ustanowiliśmy nazwę i obraliśmy drogę, jaką obecnie idzie nasza drużyna.
Początkowo drużyną tworzyły cztery osoby, obecnie skupia ona dwudziestu pasjonatów żywej historii z Niska, Stalowej Woli oraz Sandomierza.
Tajemnicze wczesne średniowiecze z Madziarami w tle
Członkowie Drużyny Najemnej Kobuz sięgnęli po tradycje wczesnosłowiańskie. Dlaczego wybrali właśnie ten okres?
– Początki państwa polskiego to w większości okres owiany tajemnicą, zwłaszcza na terenach nadsańskich. Kim byli nasi przodkowie przed ekspansją państwa Polan na te ziemie? Czym się zajmowali? Jak żyli? Jak wyglądali? Od zawsze nas to nurtowało. Na część tych pytań znaleźliśmy już odpowiedź, a naszą wiedzą staramy się dzielić z innymi poprzez pokazy oraz prezentacje – tłumaczy Mateusz.
Jak wyjaśnia, członkowie drużyny czerpią wzorce nie tylko z kultury słowiańskiej, ale i madziarskiej.
– Geneza braterstwa polsko-węgierskiego jest znacznie starsza niż nam się wydaje. Słowianie z terenów wschodniej Polski bardzo wcześnie mieli styczność z plemionami Madziarskimi. Mimo to, że nie ma dowodów, że wczesnośredniowieczni Węgrzy już podczas swojej wędrówki na zachód tzw. „honfoglalás”, która trwała od 896 do 906 roku, w celu zajęcia swojej obecnej ojczyzny otarli się o nasze ziemie, jednak ku zaskoczeniu wszystkich, w Przemyślu odkryto pochówki koczowniczych Madziarów z X wieku – wyjaśnia Derylak.
– Groby te są świadectwem dłuższego, co najmniej kilkuletniego, pobytu w rejonie Przemyśla węgierskich uzbrojonych wojowników pieszych oraz konnych. Wojownicy ci byli skupieni prawdopodobnie wokół strażnic kontrolujących ważny węzeł strategiczny. Historycy twierdzą, że byli to wojownicy wraz z rodzinami, którzy zostali wygnani z Węgier. Znaleźli oni schronienie w Polsce, a w zamian oferowali swoje szable w służbie Piastom. Bolesław Chrobry osadził ich w Przemyślu, gdzie część z nich zmarła i została pochowana. Potwierdzać to może kronikarz niemiecki Thietmar, który twierdził, iż Chrobry powierzył niewymieniony z nazwy gród położony na pograniczu swego państwa z Węgrami niejakiemu Prokujowi, wujowi króla węgierskiego Stefana, wygnanemu przez niego z kraju. Najprawdopodobniej to właśnie spośród nich wywodziło się owych 500 Węgrów posiłkujących Chrobrego w jego wyprawie kijowskiej w 1018 roku, o czym również wspomina Thietmar. Jak wiemy, piastowskie strażnice mieściły się również w Przeworsku, Kopkach, Stróży, Wrzawach oraz Gorzycach, co nie wyklucza obecności oddziałów Węgrów i u nas.
Jak przypomina, znaleziska madziarskie z Sandomierza oraz okolic, świadczą o osadnictwie Węgrów również na północy od wideł Wisły i Sanu, na szlaku od Przemyśla do Sandomierza i dalej.
– Szczegółowo temat ten bada dr Marek Florek z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Zachęcamy o lektury jego odkryć i wniosków – dodaje.
Wiernie odtwarzają inspirującą ich epokę
Jak wyjaśnia Mateusz, członkowie drużyny starają się bardzo wiernie odtworzyć kulturę wczesnego średniowiecza.
– Kilku naszych drużynników szyje stroje samodzielnie, jednak większość z nas zamawia odzienie od rzemieślników zajmujących się szyciem ubrań z wczesnego średniowiecza. Podobnie z bronią. W naszym kraju wciąż żywe jest jeszcze kowalstwo, gdzie wykuwane są miecze oraz pancerze potrzebne do wiernego odtworzenia wojownika z epoki.
– Koszt odtworzenia Słowianina z terenów obecnej Polski nie jest bardzo wysoki, drożej już z Madziarem, którego strój oraz opancerzenie faktycznie może dać po kieszeni – dodaje. – Rzeczy osobiste potrzebne do odtworzenia sylwetki historycznej kupujemy sobie za swoje pieniądze. Składki drużynowe pokrywają rzeczy wspólne takie jak stoły, namioty, ceramikę, posiłki oraz rzeczy treningowe.
Pokazy, turnieje i żywe lekcje historii
Swoją pasją członkowie Wczesnosłowiańskiej Drużyny Najemnej Kobuz starają się zarazić innych. Ich treningi, organizowane na świeżym powietrzu, zawsze przyciągają widownię.
– Trenujemy często w lasach oraz parkach. Można nas spotkać w niżańskim parku, stalowowolskich błoniach, w okolicach kościoła Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli oraz w Sandomierzu na plantach – wyjaśnia Mateusz.
Swoje umiejętności wojowie prezentują podczas pokazów z okazji różnych wydarzeń kulturalnych, ale też wspólnych treningów z innymi drużynami, biesiad i wymarszów.– Organizujemy lekcje żywej historii dla placówek oświaty. Oferujemy swoje usługi jako najemni na różne festiwale w klimacie wczesnego średniowiecza. Trenujemy również walkę wręcz z epoki, spotykamy się w swoim gronie oraz z przyjaciółmi z innych drużyn. Naszym celem jest zdobywać wiedzę i dzielić się nią na różne sposoby – mówi Mateusz Derylak. – Nasi drużynnicy uczestniczą w turniejach i zawodach plebejskich, niewątpliwie dużym sukcesem było reprezentowanie Polski na wyjeździe do Bułgarii. Na zaproszenie Sebastiana Kleinerta z drużyny „Oguz” znaleźliśmy się miejscowości Neofit Rylski obok Warny, gdzie nasze wspólne siły zaprezentowały się konno i pieszo.
Członkowie Kobuzu udzielają się również charytatywnie. Wspierają zbiórki żywności dla polskich weteranów na Wschodzie w ramach akcji „Rodacy Bohaterom” organizowanej przez Fundację Odra-Niemen, pomogli w doposażeniu stołówki Domu Dziecka przy ulicy Podleśnej w Stalowej Woli oraz wsparli stalowowolskie przytulisko „Psia przystań”.
– Niewątpliwymi sukcesem jest zaangażowanie drużynników w akcje pomocy potrzebującym, jak również oddawanie przez nich serca rekonstrukcji historycznej oraz ich zamiłowanie do historii – podkreśla.
Zaciekawionych działalnością Wczesnosłowiańskiej Drużyny Najemnej Kobuz odsyłamy na jej fanpage na Facebooku www.facebook.com/Kobuz.DN.
Czytaj również:
Komentarze 1