Tatiana Lebedowska zatrzymała się w Stalowej Woli po tym jak uciekła przed wojną w Ukrainie. W Centrum Aktywności Seniora podziękowała za pomoc jej rodakom i opowiedziała o zwyczajach naszych wschodnich sąsiadów.
Tatiana Lebedowska do tej pory mieszkała w Winnicy, w mieście położonym w środkowej części Ukrainy. Gdy tylko usłyszała pierwsze wybuchy, spojrzała na swoją małą córkę i postanowiła uciekać.
– Zobaczyłam wybuchy i to było straszne. W domu tylko ja i mała córka. Wiedziałam, że mam w Stalowej Woli znajomych i zadzwoniłam do nich, oni kazali mi pakować walizki i przyjeżdżać do nich. Ja się zaczęłam pakować, ale w tym pośpiechu nie widziałam co mam ze sobą zabierać. I zapakowałam całe swoje życie w trzy torby i pojechałam – mówi Tatiana.
W drogę pojechała z koleżanką i z dziećmi, a ostatnie 16 kilometrów przeszli pieszo.
– My musieliśmy uciekać, bo tam nie da się teraz być. Ja sobie nie wyobrażam, jakbym miała siedzieć z dzieckiem w piwnicy – dodaje.
Tatiana ma polskie korzenie po mamie, dlatego łatwiej się jest jej u nas zaaklimatyzować.
– Wojna zastała Ukrainę i musiałam z córką przeprowadzić się do Polski. Mam jeszcze syna, który już od dwóch lat uczy się w Opolu. Mam polskie korzenie po mamie. Stąd znam język z czego się cieszę, bo lepiej mi się tu odnaleźć. Jak widzę inne osoby z Ukrainy, które tutaj przyjeżdżają i nie potrafią mówić po polsku, to wiem te osoby mają duży problem – mówi Tatiana.
Przyjeżdżając do naszego kraju spotkała się z dużą życzliwością i pomocą ze strony nas Polaków, za co teraz w imieniu swoim i wszystkich Ukraińców składa podziękowania.
– Dziękują bardzo za pomoc jaką Polacy udzielają Ukraińcom, bo to pokazuje otwartość ludzi. Gdy byłam wśród wolontariuszy jako tłumacz, to widziałam jak ludzie z Ukrainy płaczą, bo nie myśleli, że tutaj zostaną tak przyjęci, że Polacy będą im okazywać taką miłość. Oni jak uciekali to myśleli, że gdy tu przyjadą to będą sami musieli sobie jakoś radzić. Nie sądzili, że dostaną tu jedzenie i schronienie. Nie myśleli, że są tacy dobrzy ludzie, bo Ukraińcy zawsze byli jakoś tak zamknięci, myśleli, że są sami i nikt nie chce im pomagać. A teraz na Facebooku krąży zdanie, że nie ma u nas braci, a jest tylko siostra – Polska. Bo najwięcej pomocy otrzymaliśmy właśnie od Polaków – zaznacza Tatiana.
W Stalowej Woli Tatiana Lebedowska już znalazła zatrudnienie w Szkole Podstawowej nr 9. W Centrum Aktywności Seniora opowiedziała o zwyczajach świątecznych Ukraińców, o potrawach, turystycznych miejscach i zabytkach, cały czas podkreślając, ze nasze kultury są do siebie bardzo zbliżone.
Czytaj również:
Wizyta Pierwszej Damy w Centrum Wytchnieniowo–Koordynacyjnym w Stalowej Woli