Czy patronami ulic i rond w Stalowej Woli mogą już dziś być osoby zmarłe całkiem niedawno, dobrze nam znane i zasłużone dla naszego miasta? Właśnie wpłynął wniosek, by patronem jednego z rond został Antoni Kłosowski, były przewodniczący rady miejskiej, są sugestie, by uhonorować także byłego prezydenta Alfreda Rzegockiego. – To trochę za wcześnie, radzę, żeby z tym odczekać, by wyciszyły się emocje, by nie powstało wrażenie, że na koniec kadencji coś usilnie załatwiamy w tej materii – mówi „Sztafecie” Stanisław Sobieraj, przewodniczący Rady Miejskiej Stalowej Woli.
Jak się okazuje, w Urzędzie Miasta nie ma specjalnej komisji zajmującej się opiniowaniem propozycji nazw ulic, rond, skwerów itp. miejsc przestrzeni publicznej. Przewodniczący Sobieraj dodaje, że taką funkcję z konieczności pełni komisja gospodarki komunalnej kierowana przez radnego Franciszka Zaborowskiego, ale ten zaprzecza.
Odczekać 20-30 lat
– To nie jest nasza kompetencja. Z tego co wiem, to sprawa nazewnictwa nie została uregulowana w mieście od samego początku, a różnych wniosków uzbierało się już wiele od kilku lat. Nie ma żadnych oficjalnych procedur, propozycje zgłaszane są spontanicznie i bywały przyjmowane przez radę miejską bez głębszego namysłu. Powinna powstać specjalna, niezależna komisja, która uporządkuje te sprawy – uważa radny Zaborowski.
Podkreśla też, że docenia rozliczne zasługi Antoniego Kłosowskiego, ale jego zdaniem, w takich sprawach powinno stosować się obowiązującą przez lata praktykę: zmarłych honorowano ulicami czy placami długo, długo po śmierci.
– Trzeba odczekać co najmniej 20-30 lat. Antka znało wiele osób, mają do niego emocjonalny stosunek, nie mamy dystansu czasu. A do każdego nazwiska, które ma się pojawić w przestrzeni publicznej powinien być ten dystans historyczny nieznajomościowy – dodaje radny Zaborowski.
Bardzo ważne nazewnictwo
Prezydent Lucjusz Nadbereżny nie ma aż takich obiekcji. Uważa także, iż to komisja gospodarki komunalnej powinna dziś, skoro nie ma innego gremium, opiniować nazewnicze wnioski.
– Bardzo ceniłem sobie osobę Antoniego Kłosowskiego. Na pewno zasługuje on na upamiętnienie w przestrzeni publicznej Stalowej Woli. Komisja ma wiele wniosków, dotyczących także postaci i wydarzeń historycznych, i powinna podejść do nich w sposób kompleksowy, przedstawiając rekomendacje radzie miejskiej, bo sprawy nazewnictwa to wyłączna kompetencja rady – powiedział „Sztafecie” Lucjusz Nadbereżny.
Zasugerował też, że takie specjalne nazewnicze gremium można by wydzielić z komisji gospodarki komunalnej właśnie. Jego zdaniem, na całą kwestię trzeba też patrzyć całościowo, bo kształtowanie przestrzeni publicznej poprzez nazewnictwo, jest bardzo istotne i ma swoją symbolikę. Chodzi też o to, aby była pewna spójność nazewnictwa w danym sektorze miasta, w danej jego przestrzeni.
Czekać czy działać
– Nie wiem, czy taka specjalna komisja powstanie do końca tej kadencji. Na razie sprawa nazwania ronda imieniem Antoniego Kłosowskiego nie ma biegu. Powiedziałem radnemu Augustynowi, który zgłosił ten wniosek, by jednak trochę odczekać, by opadały emocje. Oczywiście, śp. Antoni zasługuje na upamiętnienie, ale potrzebny jest pewien czasowy dystans – mówi przewodniczący rady miejskiej Stanisław Sobieraj.
– Na co mamy czekać? Dlaczego już dziś nie możemy uhonorować w przestrzeni publicznej takich ludzi jak Antek Kłosowski? To byłoby piękne świadectwo naszego uznania dla jego dokonań. A emocje i różne opinie to będą zawsze – odpowiada mu radny Jerzy Augustyn.
– Ja bym jednak był ostrożny w tych sprawach. Jest pan pewien, że nikomu nie wpadnie do głowy w przyszłości, by jakiś plac czy ulicę w mieście nazwać imieniem Kotulskiego? – pyta mnie całkiem poważnie jeden ze stalowowolskich radnych.