Do świata grozy i zła zabierze mieszkańców Stalowej Woli wystawa „Science Non Fiction Horror Story”. To kolejna czasowa propozycja Galerii Malarstwa Alfonsa Karpińskiego, która jest komentarzem do wydarzeń bieżących, choć nie za sprawą aktualnych dokumentów.
Autorem prac jest artysta malarz – Witold Stelmachniewicz. To absolwent Wydziału Malarstwa ASP w Krakowie. Od 1996 roku jest pracownikiem naukowo-dydaktycznym na tym samym wydziale uczelni, a w 2013 objął stanowisko profesora ASP. Już 11 lat prowadzi Pracownię Rysunku, a od roku 2018 roku Pracownię Malarstwa. Aktualnie pełni funkcję dziekana Wydziału Malarstwa. Jest autorem kilkunastu wystaw indywidualnych, uczestniczył też w kilkudziesięciu pokazach zbiorowych w kraju i za granicą, między innymi: w Niemczech, Francji, Czechach, Austrii oraz na Węgrzech i Ukrainie. Mieszka i pracuje w Krakowie. Jego prace znajdują się w kolekcji Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie i w kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą.
Wizualizacja zła za pomocą obrazów
Ekspozycja czasowa w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli stanowi kontynuację ostatnich projektów wystawienniczych artysty realizowanych w Częstochowie i Krakowie zatytułowanymi „News for Lulu” i „More News for Lulu”. Wystawa pokazuje prace nowe, ale też takie, które powstały w ciągu ostatnich kilku lat. Wiążą się one w sposób mniej lub bardziej bezpośredni z problematyką tzw. uwidocznienia zła.
– Na tych obrazach pojawiają się takie motywy, które w jakimś sensie są wizualizacją tego pojęcia grozy. Są to motywy związane z pewnego rodzaju okrucieństwem, które ludzkość sobie funduje z pewną regularnością. Także są tutaj motywy dotyczące II wojny światowej, ale są też wizerunki kobiet-morderczyń żony Romana Polańskiego, jest również płonący mnich, który w 1966 roku w akcie protestu przeciwko polityce Chin wobec Tybetu dokonał aktu samospalenia. To są motywy ze źródeł historycznych. Natomiast dla przełamania patosu są też wprowadzone elementy, które rzeczywiście symbolizują grozę ale one pochodzą ze świata fikcyjnego. To na przykład wizerunek Lugosiego, węgierskiego aktora, który jako jeden z pierwszych odgrywał postać Drakuli, mamy też motywy z filmu „Pancernik Potiomkin”. Ta wystawa w moim rozumieniu ma pewien potencjał narracyjny, który nie zawiera w sobie żadnego przesłania, i w żaden sposób niczego nie uczy, ale mam nadzieję, że wzbudza do refleksji – mówi Witold Stelmachniewicz.
Wybór postaci, to efekt zainteresowań malarza
– Do motywów związanych na przykład z II wojną światową doszedłem przez to, że zaintrygowała mnie postać Leni Riefenstahl i jej filmy dokumentalne, z których wyciągnąłem poszczególne kadry. Robię to już od dłuższego czasu, od jakichś 15 lat, także wszystkie te postaci, które przywołuje na obrazach, czasami wydają się może nie do końca jednoznacznie oczywiste dlaczego w takim kontekście występują. Kiedy maluję takie i inne wizerunki, to nie dlatego, że to są moi ulubieńcy i idole, tylko ja znajduję na przykład w historii tych osób rzeczy, które pokazują, że w życiu tych osób nie wszystko było fantastyczne i cudowne. Przykładem tego może być portret Martina Heideggera, niemieckiego filozofa, który był członkiem partii nazistowskiej i ten rodzaj, że tak powiem incydentu, zaważył na losie jego kariery. Jest też postać Karola Marksa, którego spuścizna postrzegana jest jako zalążek totalitaryzmu – dodaje autor prac.
Obrazy są komentarzem do aktualnych czasów
Głównym przesłaniem wystawy pozostaje więc swoisty komentarz do wydarzeń bieżących, choć nie za sprawą aktualnych dokumentów tylko materiałów historycznych, co uprzytamnia, że pewne zdarzenia czy zachowania ludzi względem siebie zawsze będą powracać.
Wystawie towarzyszy publikacja w postaci tzw. art book-a, która intencjonalnie pozbawiona została tekstów krytycznych czy jakichkolwiek innych. Jej format nawiązuje do wyglądu płyty winylowej. Reprodukcje obrazów znajdują się nie na neutralnych tłach, lecz umieszczone zostały na zdjęciach pejzaży z regionu Europy Centralnej. Ta wedle intuicji austriackiego pisarza Martina Pollacka wyrażonej w książce „Skażone krajobrazy”, z uwagi na szczególnie okrutne zdarzenia historyczne, jest jednym wielkim cmentarzyskiem. Książka jest zatem nie tylko dokumentacją prac malarskich artysty, ale łączy się z problematyką wystawy stanowiąc jej dopełnienie.
Wystawa prac Witolda Stelmachniewicza będzie dostępna w stalowowolskiej Galerii Malarstwa Alfonsa Karpińskiego do 3 kwietnia.
Czytaj również: