Prokuratura Regionalna w Rzeszowie bada sprawę śmierci 31-letniej Dominiki ze Stalowej Woli, która dwa dni po porodzie zmarła na oddziale ginekologiczno-położniczym Szpitala Powiatowego im. PCK w Nisku.
„Dominiczko odeszłaś młodo, nie było Ci dane nacieszyć się macierzyństwem. Spoczywaj w spokoju. Moje kondolencje dla rodziny i najbliższych”.
„Odeszła młoda matka, osoba piękna i mądra. Tak trudno uwierzyć w to straszne nieszczęście” – to niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się w Internecie po śmierci 31-letniej Dominiki ze Stalowej Woli.
Poród przez cesarskie cięcie
Młoda kobieta miesiąc temu trafiła na oddział ginekologiczno-położniczy Szpitala Powiatowego im. PCK w Nisku. 13 grudnia urodziła dziecko. Poród odbył się poprzez cesarskie cięcie. 15 grudnia Dominika zmarła.
Co wydarzyło się na oddziale? Jaka była przyczyna śmierci? Miedzy innymi to stara się ustalić Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która prowadzi śledztwo „w sprawie narażenia pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez personel lekarski Szpitala Powiatowego im. PCK w Nisku, na którym ciążył obowiązek opieki nad pokrzywdzoną i w konsekwencji nieumyślnego spowodowania jej śmierci”.
Dokumenty ze szpitala i prywatnego gabinetu
Śledczy zabezpieczyli dokumentację medyczną z oddziału ginekologiczno-położniczego, a także z prywatnego gabinetu lekarskiego ginekologa, który prowadził ciążę Dominiki.
– Dotychczasowe ustalenia śledztwa nie dostarczyły przesłanek, które uprawdopodobniłyby zaistnienie czynu zabronionego, śledztwo znajduje się jednak w początkowej fazie, toteż stwierdzenie, czy i komu zostaną przedstawione zarzuty byłoby przedwczesne. Na podstawie zgromadzonych dotychczas danych nie jest możliwe stwierdzenie, czy personel medyczny postąpił w sposób niezgodny z wiedzą i sztuką lekarską oraz czy ewentualne nieprawidłowości przyczyniły się do zgonu pacjentki – poinformowała 17 stycznia prokurator Hanna Biernat-Łożańska, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie.
Wewnętrzne dochodzenie w szpitalu w Nisku
O sprawę śmierci pacjentki oddziału ginekologiczno-położniczego Szpitala Powiatowego im. PCK w Nisku pytał na grudniowej sesji rady powiatu niżańskiego radny Władysław Pracoń.
– Od tego nieszczęśliwego zdarzenia minął zaledwie tydzień, więc trudno kategorycznie powiedzieć, co było bezpośrednią przyczyną. Na drugi dzień powołałem komisję do spraw zdarzeń niepożądanych. Ta komisja rozpoczęła swoje prace. Wstępną diagnozę mam, ale nie chcę w tej chwili wypowiadać się, dopóki nie otrzymam dokumentów potwierdzających nasze wewnętrzne dochodzenie. Niezależnie od tego, na drugi dzień prokuratura wszczęła dochodzenie – odpowiadał wówczas dyrektor szpitala Paweł Tofil.
Zaznaczył, że szpital współpracuje z prokuraturą i przekazał śledczym całą dokumentację medyczną. Dodał, że policja badała również szpitalne komputery.
– Czekamy na postępowanie prokuratury, ale niezależnie od tego, my prowadzimy wewnętrzne postępowanie i mogę powiedzieć z 99-procentową pewnością, że to był nieszczęśliwy wypadek, ale w tej chwili jeszcze nie chcę mówić o szczegółach – powiedział na sesji dyrektor Paweł Tofil.
Tajemnica śledztwa
– Aktualnie oczekuje się na uzyskanie protokołu z przeprowadzonej sekcji zwłok oraz zleconej opinii w przedmiocie określenia bezpośredniej bądź pośredniej przyczyny zgonu pacjentki. W celu wszechstronnego wyjaśnienia okoliczności sprawy zaplanowano oraz zlecono wykonanie szeregu czynności procesowych, które jednak z uwagi na tajemnicę śledztwa oraz taktykę postępowania nie mogą zostać ujawnione – poinformowała 17 stycznia prokurator Hanna Biernat-Łożańska z Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie.
Tzw. szpital znów się wykazał, Najlepsi są jedna w robieniu długów, reszta wychodzi im jak widać.
Wypadki zdarzają się wszędzie, w kazdym szpitalu.
Miałam cesarskie rok temu.
Czułam się bardzo dobrze zaopiekowana przez lekarzy zarówno na porodówce jak i sali poporodowej.
Jedynie nie pozdrawiam jednej położnej. Niska, czarne włosy która drwiła ze mnie bo nie mogłam karmić piersią. Mam nadzieję że teraz to przeczytasz bo przez Ciebie wredna babo wylałam morze łez! I mam nadzieję że żadna młoda dziewczyna w takiej sytuacji jak ją na Ciebie nie trafi!
Ja tez mialam tam raczej nie przyjemność rodzic i Faktycznie ta niska Pani w czarnych włosach byla wręcz wredna zamiast butelki mleka dla dziecka ( nie miałam ani kropli pokarmu ) przyniosła wodę z glukozą.!!! Na ginekologii przed porodem spotkałam naprawdę okropne położne nawet przy mocnych bólach w nocy nie chciały wykonać ktg komentujac : idz spac jest dobrze ! A sam szpital i poród ( który był wywoływany kilka razy ! I trwal naprawdę długo) to porażka, totalna porażka. Sama żałuję że akurat zdecydowałam się na ten szpital pomimo że prowadziłam ciążę u obecnego ordynatora prywatnie ale dzięki Bogu u Nas skończyło się szczęśliwie.
Lekarze ok ale faktycznie personel z jednymi można “konie kraść ” pomocne a drugie nawet dzień dobry nie mogą odpowiedzieć, gdzie kultura i wychowanie a nie wspominając o poproszenie czegokolwiek.
Czy to problem podać dziecku butelkę kiedy na początku mama ma mało pokarmu i dziecko jest zwyczajnie głodne ? Najlepiej jest wybuchnąć nerwami a świeże mamy zwyczajnie sobie nie radzą na początku. Nie każdy jest tak mądry jak wy Panie.
Pozdrawiam młode położne! A te starsze komuna minęła …
Czyli w “umieralni” niżańskiej bez zmian. Ale w robieniu długów jak zawsze pierwsi…
Personel na położniczym faktycznie w połowie chyba do wymiany. Po porodzie nikt nie interesował się moim losem, a nie mogłam sama wstać z łóżka… Po użyciu sygnału, oburzenie dlaczego go użyłam!