Dawno już nie było tak emocjonującego widowiska koszykarskiego, jakie zafundowały w piątek stalowowolskiej publiczności zespoły Stali Stalowa Wola i Skawy Wadowice.
Mecz zakończył się zwycięstwem naszej drużyny, ale musieli o nie bić się do ostatnich sekund. Skawa po raz pierwszy objęła prowadzenie w 16. minucie po Kamila Kocha (28:29) i utrzymała je do przerwy, wygrywając po dwudziestu minutach 37:32. Stalowcy nie radzili sobie z weteranami koszykarskimi Skawy: 41-letnim Sebastianem Skrokiem, 37-letnim grającym trenerem tej drużyny, Piotrem Rejowskim, 35-letnim Bartoszem Sierpem, ale najbardziej zachodził im za skórę, 24-letni niski skrzydłowy, Filip Rejowski.
W trzeciej kwarcie zespół z Wadowic odskoczył Stali na 13 „oczek”. W 27. minucie, po rzucie Kunowskiego, gospodarze przegrywali 38:51. Trener Stali Bogdan Pamuła rozkładał bezradnie ręce, widząc niemoc swoich koszykarzy, rotował składem, aż w końcu „zatrybiło”. Do końca trzeciej kwarty Skawa zdobyła 5 punktów, a Stal 14, i przed ostatnia odsłoną było 52:56.
„Zielono-czarni” odzyskali prowadzenie w 32. minucie. Po celnym rzucie spod kosza Aleksandra Jadasia, nasz zespół wygrywał 58:56. Co prawda półtorej minuty później wadowiczanom udało się raz jeszcze być z „przodu”, wygrywali 61:60, ale na ostatnie minuty meczu, zabrakło już im sił.
Zerwali się raz jeszcze w końcówce spotkania. Mogli nawet doprowadzić do remisu, ale Jacek Buczek odciął od podania Rejowskiego, a w odpowiedzi Damian Tabor wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych i chwilę później Stal mogła cieszyć się z kolejnego, dziewiątego już w tym sezonie zwycięstwa.
STAL – SKAWA WADOWICE 72:68 (16:11, 16:26, 20:19, 20:12)
STAL: Pietras 13 (3×3), Jadaś 12, Tabor 11, Magdziak 11 (1×3), Buczek 8 (1×3), Łabuda 8 (2×3), Wyka 7 (1×3), Bulec, Rokosz, Wojtanowicz, Turusz.
SKAWA: Rejowski 22 (3×3), Skrok 18 (2×3), Sierp 11, Koch 9, Kunowski, Jamróz, Pabich, Jochymek, Sikora, Świerkosz.