– Czy Orła stać na grę w wyższych klasach rozgrywkowych?
– Piłkarsko jak najbardziej. Mamy naprawdę fajną drużynę, sporo chłopaków przychodzi na treningi, no i gramy. Wyniki świadczą same za siebie. W tej rundzie wygraliśmy prawie wszystkie mecze. Zakończyliśmy jesień na pierwszym miejscu.
– A finansowo?
– W tej chwili nie chciałbym o tym mówić.
– No dobrze, na razie walczycie o awans do A klasy. A w dalszej perspektywie?
– Jeżeli uda nam się wywalczyć ten awans, to wtedy ewentualnie będziemy myśleć o wyższych celach. Na razie skupiamy się na tym, co jest w zasięgu ręki.
– W środowisku piłkarskim często słyszę, że taki klub jak Orzeł Rudnik powinien grać co najmniej w okręgówce…
– Pewnie są to stwierdzenia i oczekiwania nieco starszych kibiców. Oczywiście, każdy w klubie by chciał, żeby drużyna grała jak najwyżej. No ale realia są takie, że na okręgówkę trzeba mieć nie tylko wyniki, ale i pieniądze, a my ich na razie nie mamy. No i gramy tam gdzie gramy, ale powoli wychodzimy z tego dołka. Teraz liczy się tylko awans do A klasy, to jest nasz obecny priorytet.
– Orzeł Rudnik to klub z zasługami i bogatą historią. W 2023 roku będziecie obchodzić jubileusz stulecia. Planujecie jakieś obchody?
– Naprawdę chcielibyśmy obejść ten jubileusz z klasą i wielką pompą, ale będziemy musieli mierzyć siły na zamiary. Bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego z zewnątrz, sami niewiele zrobimy.
– Może urząd gminy was w tym wesprze? W końcu Orzeł to także kawał historii miasta.
– Myślę, że będziemy na ten temat rozmawiać z władzami gminy i być może uda się pozyskać jakieś środki. Na pewno klub zasługuje na godny jubileusz.
– Wróćmy do spraw sportowych. W tym sezonie Orzeł gra zupełnie inną piłkę, skąd taka nagła zmiana?
– Nie wiem czy nagła. Budowanie drużyny zawsze trochę trwa. Niekiedy trzeba czasu, żeby praca zaczęła przynosić efekty.
– Jeszcze całkiem niedawno bywało, że trudno było skompletować skład na mecz.
– To prawda, ale te czasy już minęły. Teraz mamy sporo naprawdę fajnych, charakternych chłopaków. Chyba każdy trener by chciał mieć taki dylemat, jaki teraz ma nasz. Do grania na mecz przychodzi po 20 osób i po prostu z kogoś musi rezygnować.
– To jak udało wam się zbudować taką zgraną drużynę?
– Rudnicka młodzież jest bardzo zdolna, tylko była trochę rozproszona po różnych miejscach. Kilku wychowanków udało nam się różnymi sposobami odzyskać: Norberta Wiejaka z Retmana Ulanów, Norberta Łomotowskiego, który był w SMS-ie Resovia Rzeszów, Kacpra Wojtasa z Sokoła Nisko. Po przerwie w rozgrywkach wrócił Filip Niemczyk, doszedł nam również Paweł Juśko z Przędzela. Chłopaki robią naprawdę świetną robotę. Oczywiście razem z resztą drużyny, bo każdy ma swój wkład.
– Tworzycie jakieś zaplecze na przyszłość? Sporo małych klubów ma z tym problem, młodzież nie za bardzo chce trenować.
– Od sezonu 2021/22 założyliśmy drużynę juniorów młodszych. A dzisiaj naprawdę nie jest łatwo zachęcić młodzież w takim wieku do treningów. Małymi krokami udało nam się jednak zbudować drużynę. Kilkunastu chłopaków przychodzi na treningi, z meczu na mecz widać postępy. Ja szczególnie jestem zadowolony z ich zachowania na boisku, poziomu kultury. A proszę mi wierzyć, że nawet na meczach juniorów zdarza się, że uszy puchną od wulgaryzmów. Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszej młodzieży i liczymy na to, że chociaż kilku z nich w przyszłości zasili drużynę seniorów.
– Która nie będzie grała już wtedy w B klasie?
– Staramy się o to, żeby tak było już od przyszłego roku. Na razie sezon się nie skończył, więc nie przesądzajmy, ale odkąd gramy w tej najniższej klasie rozgrywkowej, po raz pierwszy jesteśmy liderem na półmetku. Będziemy dalej pracować, żeby utrzymać tę pozycję do końca sezonu.