Z Europy nigdy nie wyjdziemy ale z Unii Europejskiej już możemy. O tym czy grozi nam polexit mówiła europosłanka Elżbieta Łukacijewska, która podczas wizyty w Stalowej Woli, 22 października, odniosła się do ostatnich wydarzeń politycznych w kraju, których konsekwencją może być wyjście Polski z Unii Europejskiej.
7 października Trybunał Konstytucyjny na wniosek premiera stwierdził niezgodność niektórych przepisów traktatu o Unii Europejskiej z polską ustawą zasadniczą. Zakwestionował te regulacje, które – w rozumieniu nadanym im w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości UE – uprawniają lub zobowiązują sądy do odstąpienia od stosowania naszej konstytucji lub nakazują stosować przepisy prawa w niezgodny z nią sposób. Za niezgodną z polską konstytucją uznał również regulację traktatową umożliwiającą sądom kontrolowanie niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta oraz badanie uchwał Krajowej Rady Sądownictwa dotyczących powołania na urząd sędziego.
Polexit. O co jest ten cały spór?
– PiS mentalnie nigdy nie wszedł do tej Unii Europejskiej, bo przecież Unia Europejska to jesteśmy my, Unia Europejska jest tutaj. Stalowa Wola jest Unią Europejską, Podkarpacie jest Unią Europejską i o co jest ten cały spór? Bo przecież ani traktaty, które podpisał Lech Kaczyński, ani Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, nie wykluczają się. W obydwu jest mowa o praworządności, o przestrzeganiu standardów, o trójpodziale władzy, o niezawisłości sądów i tak naprawdę, gdyby w pigułce powiedzieć, dlaczego PiS uruchomił takie wszystkie działania, przecież poprzednim rządom, nikomu wcześniej nie przeszkadzały traktaty, nie przeszkadzał TSUE. Doskonale wiemy, że ktoś, kto chce sterować ręcznie wyrokami sądu, kto nie chce niezawisłych sędziów, niezależnych sądów, ten nie będzie się zgadzał z zapisami, czy Konstytucji, czy traktatów Unii Europejskiej, bo też powiedzmy sobie głośno, że Konstytucje ten rząd też łamie – mówiła w Stalowej Woli europosłanka Elżbieta Łukacijewska.
Referendum nie będzie potrzebne
Orzeczenie polskich sędziów, że część prawa UE jest niezgodna z konstytucją kraju, wywołało obawy, że podążając za brytyjskim brexitem tak zwany „polexit”, czyli wyjście Polski z Unii Europejskiej, może być rzeczywiście realnym scenariuszem.
– W Wielkiej Brytanii też nie wierzono, że nastąpi brexit. Pamiętam jak Nigel Farage w Parlamencie Europejskim, europoseł Wielkiej Brytanii mówił podobne słowa i w podobnym tonie jak politycy PiS-u i jak premier Morawiecki. I dzisiaj proszę posłuchać obiektywnych ocen, opinii o tym co się wydarzyło w Wielkiej Brytanii. Nie ma pracowników, nie ma towarów, mamy granicę, mamy więcej urzędników, którzy muszą sprawdzać, clić towary i sprawdzać przyjezdnych – mówi Elżbieta Łukacijewska.
Okazuje się również, że do wyjścia Polski z UE wcale nie potrzeba referendum, tak jak to odbyło się w Wielkiej Brytanii. Wszystko dlatego, że w 2010 roku wprowadzono zmianę w ustawie z 2000 roku o umowach międzynarodowych. Wystarczy więc zwykła ustawa podpisana przez prezydenta i w jeden dzień jesteśmy poza Wspólnotą.
– Z całą stanowczością mówię, nikt nie przeszkadza, nie zabrania Polsce robić reformy sądownictwa. To jest kompetencja krajów członkowskich. Tak samo jak ich kwestie zdrowia, tak samo jak i kwestie aborcji. My mówimy o tym w Parlamencie Europejskim, bo ten głos Parlamentu Europejskiego, który reprezentuje również Polaków, musi wybrzmieć. Ale to tutaj na miejscu rząd podejmuje rozwiązania. Tylko te rozwiązania muszą iść w zgodzie z Konstytucją i z europejskimi traktatami, na które dobrowolnie zgodziliśmy się i podpisane zostały ręką śp. Lecha Kaczyńskiego – przypomniała europosłanka.
Inni się tylko dziwią
W Stalowej Woli obecny był również Dominik Łazarz, ekonomista, ekspert ds. UE, a także wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, który z racji prowadzonych na uczelni zajęć na europeistyce, rozmawia ze studentami z Ukrainy i Białorusi, którzy jako opozycjoniści szukają w Polsce praworządności i są zdezorientowani działaniami polskiego rządu.
– Oni są zdziwieni tym co reprezentuje obecny rząd, tym językiem polexitowym, bo to nikt inny jak prezydent Duda w Leżajsku powiedział o wyimaginowanej wspólnocie, to nikt inny jak pani profesor Pawłowicz, która jest dzisiaj członkiem polskiego Trybunału Konstytucyjnego, zwanego Trybunałem Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej, ona nazwała unijny symbol szmatą i ta pani dzisiaj między innymi decydowała w sprawach związanych z TSUE. Ci młodzi Ukraińcy i ci młodzi Białorusini naprawdę są zdziwieni – mówił Dominik Łazarz.
Polexit równa się koniec Erasmusa
Głos zabrał także przedstawiciel młodego pokolenia Jakub Kopyto. Zwrócił uwagę na to, że ewentualny polexit to zawieszenie studenckiego programu ERASMUS, dającego możliwość wymiany międzynarodowej i kształcenia się za granicą.
– Przed pandemią około 180 tys. młodych ludzi wyjechało za granicę w ramach programu ERASMUS. Dlaczego teraz ta retoryka anty unijna i groźba polexitu, może doprowadzić do tego, że ten program zostanie zawieszony. Dlaczego studenci mogą zostać pozbawieni możliwości wyjazdu za granicę, rozwijania się na równi z innymi. Uważam, że jest to niedopuszczalne – mówił Jakub Kopyto ze Stalowej Woli.
– Ja jeszcze raz chcę podkreślić, nie ma żadnej sprzeczności między Traktatem Unii Europejskiej a polską Konstytucją. Jest tylko problem z tym, że rządzący naruszają te przepisy, naruszają bezpieczeństwo i demokrację i tutaj TSUE musi reagować i nie ma innej możliwości, jeżeli chcemy żeby nie było palca, który wskazuje: dajcie mi człowieka niepokornego wobec tej władzy, a my już znajdziemy na niego paragraf i przepisy. Tak było w komunizmie i chyba nikt z nas nie chciałby do tego powrócić – podsumowała Łukacijewska.
Niemcy chca za wszelka cene spacyfikowac Polske i Wegry.
Nie chodzi o zadna tam praworzadnosc.
U siebie po zjednoczeniu prawie 75% wschodnioniemieckich sedziow odsuneli od orzekania.
Kraje Europy Srodkowej po utracie protektora projektu Trojmorza tzn. USA po wyborach prezydenckich sa bomardowane przez Niemcy ogniem ciaglym. Kto nie dostrzega – nie zna
paru faktow z ostatniej historii, nie ma swiadomosci, o co toczy sie ta wojna.
Pani poslanka z PO /rorzedzonej frakcji PZPR/ w sporze z Niemcami nie reprezentuje interesow polskich podobnie jak ww. partia.