16 października obchodzimy Światowy Dzień Chleba. Każda okazja jest dobra, by zjeść kromkę pysznego, chrupiącego pieczywa. Patrząc jednak na stale rosnące ceny, zastanawiamy się jak długo będzie nas na nie stać?
Chleb jest tym, po co najczęściej sięgamy, czego nie może zabraknąć na każdym stole. Od wieków jest podstawą codziennej diety ludzkości. Do jego produkcji potrzeba tylko trzech podstawowych składników – wody, mąki z których przygotowuje się zakwas, oraz soli.
Chleb też ma swoje święto
16 października obchodzimy Światowy Dzień Chleba. Najprawdopodobniej najstarszy chleb jaki udało się odnaleźć archeologom pochodzi z Krety, a jego wiek określa się na 6100 lat. Początkowo był on twardy i płaski. Dopiero około 2600 r. p.n.e Egipcjanom udało się wypiec chleb na zakwasie.
Tradycyjny zakwas robi się mieszając wodę z odpowiednią ilością mąki i odstawia w ciepłe miejsce, aż zacznie fermentować. Obecnie w sklepach rzadko można spotkać chleb tylko na zakwasie. Z reguły dodawane są też drożdże, albo bochenki pieczone są tylko na drożdżach z mnóstwem dodatków spulchniających.
Smak chleba na zakwasie jest nieporównywalnie lepszy, dlatego piekarnie, zwłaszcza małe, rodzinne starają się wypiekać bochenki w tradycyjny sposób, który jest pożądany przez klientów.
W Polsce chleb zaczęto wypiekać prawdopodobnie już w pierwszych wiekach naszej ery. W XIII wieku znano już ponad 10 gatunków chleba.
Polacy kochają chleb
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętny Polak zjada około 36 kilogramów pieczywa rocznie. I choć to spożycie z roku na rok spada, to i tak jesteśmy w czołówce państw, gdzie ten produkt jest najbardziej popularny.
Średnie miesięczna konsumpcja chleba w 2019 r. wynosiła 2,98 kg/osobę wobec 3,15 kg/osobę w 2017 r., ale jeszcze w 2005 r. spożywaliśmy średnio 5,90 kg/osobę.
Zarówno pieczywo, jak i produkty przemiału zbóż, zaliczamy do grupy podstawowych produktów żywnościowych, co oznacza, że charakteryzują się one małą elastycznością popytu. Dlatego w przypadku wzrostu cen tych produktów, konsumenci zareagują jedynie niewielkim zmniejszeniem popytu, a w przypadku spadku cen – niewielkim zwiększeniem.
Czy pan wie, ile obecnie kosztuje bochenek chleba?
Takie pytanie od jednej z dziennikarek „Faktu” usłyszał we wrześniu premier Mateusz Morawiecki. Odpowiedź brzmiała: „(…) Pani mnie pyta o ceny w sklepach, a po drugiej stronie są rolnicy. Rolnicy cieszą się, że z wyjątkiem cen na trzodę chlewną akurat rosną ceny pszenicy, kukurydzy, rzepaku. Nawet mleko rośnie…”. I podczas prawie dwuminutowej wypowiedzi premiera, cena chleba nie padła.
My postaramy się być bardziej konkretni. I dlatego sprawdziliśmy, że w sierpniu inflacja wyniosła 5,5 proc. Ceny żywności były wyższe od tych sprzed roku o 3,7 proc. Do najszybciej drożejących należało pieczywo. Jego cena urosła przez rok o 6,6 proc. W lipcu 2021 r. półkilogramowy bochenek kosztował średnio 3,14 zł, pięć lat wcześniej – 2,20 zł. Jego cena wzrosła więc w tym czasie o ponad 40 proc.
Jeśli chodzi natomiast o ceny najtańszego chleba w popularnych marketach, to według wyliczeń portalu DlaHandlu.pl, chleb z tzw. niskiej półki kosztuje teraz 1,85 zł.
W lokalnych piekarniach na terenie powiatu stalowowolskiego, cena tzw. chleba podstawowego o wadze 600 g waha się od około 3,4 zł do 4 zł. Natomiast za chleb razowy, czy z różnymi dodatkami, zapłacimy od 3,5 do nawet 7 złotych.
Skąd te podwyżki?
Zboże jest w czołówce najbardziej drożejących produktów w indeksie. Jego cena na świecie wzrosła 3,4 proc. Jeszcze większe różnice widać na polskim rynku. Według GUS (Główny Urząd Statystyczny) w lipcu 2021 r. pszenica była w skupie o 19,7 proc. droższa niż w tym samym miesiącu zeszłego roku. Żyto podrożało w tym czasie odpowiednio o 24,8 proc.
Jak mówią fachowcy, na cenę mąki znaczący wpływ ma sytuacja gospodarcza w kraju i za granicą. Rosną koszty produkcji do czego przyczyniły się m.in. braki surowców, wysokie koszty transportu, podwyżki energii elektrycznej czy wreszcie wzrost płac. Odnotowane zostały też problemy z jakością ziarna w wyniku niekorzystnych warunków pogodowych w trakcie zbiorów.
Choć drogi dalej się sprzedaje
– W naszej piekarni klienci najczęściej wybierają tradycyjny, zwykły chleb pytlowy, czyli żytnio-pszenny. Poza tym najczęściej pytają o chleby razowe z dodatkami ziaren takich jak: słonecznik, dynia. Bardzo dobrze sprzedaje się też zwykły chleb żytni z ziarnami – mówi Danuta Wołoszyn, właścicielka piekarni i ciastkarni w Jamnicy w gminie Grębów.
Pieczywo z tej piekarni można kupić między innymi w Stalowej Woli w sklepach firmowych oraz w popularnych marketach.
Pani Danuta nie ukrywa, że w związku z szalejącymi podwyżkami, również i u niej ceny pieczywa musiały się zmienić.
– Sytuacja u nas wygląda podobnie jak w każdej piekarni, ponieważ są horrendalne kwoty za tonę mąki zarówno żytniej jak i pszennej. Ceny wzrosły ponad 50 proc. i jak do tego dodamy inne dodatki spożywcze to wychodzi duża kwota. My oczywiście nie możemy podnieść o tyle cen pieczywa ale niestety będziemy musieli je podwyższyć. Na chwilę obecną cena na bochenku podniosła się u nas 5 czy 10 groszy, podstawowy chleb kosztuje 3,6 zł, to jest póki co nic w porównaniu z cenami mąki. Aczkolwiek straszą nas, że mąka będzie jeszcze droższa, ponieważ polscy rolnicy nie chcą sprzedawać, a za granicą sobie dużo liczą za tonę pszenicy – mówi właścicielka piekarni.
To co jest jednak optymistyczne dla małych przedsiębiorców, mimo tych podwyżek pani Danuta nie zauważa spadku obrotów.
– U nas chleba sprzedaje się bardzo dużo, nie ma tendencji spadkowej. Nasz wyrób jest dobry, bez polepszaczy, na bazie zakwasu. Młodzi ludzie kupują najczęściej chleby gatunkowe a osoby starsze chleby pszenne tradycyjne. Klienci niestety trochę skarżą się na te podwyżki. Najchętniej chcieliby, żeby sprzedawać im pieczywo po przecenie, ale to jest niestety niemożliwe. Głównie narzekają osoby starsze, którym po prostu brakuje na przykład na lekarstwa, dlatego najczęściej kupują po połówce chleba, czy raz na 2-3 dni – dodaje.
U nas liczy się jakość
W najstarszej działającej na terenie Stalowej Woli piekarni, u państwa Pyzarów, mimo podwyżek cen chleba klientów nie brakuje. Wręcz przeciwnie, produkcja pieczywa wzrosła. Klienci chętnie wracają, bo jak mówi właściciel, u nich liczy się przede wszystkim jakość.
– Produkujemy około 20 rodzajów chleba na tradycyjnym zakwasie żytnim, bez konserwantów, według sprawdzonej receptury mojego taty, którą wprowadził na początku lat 60-tych. Mamy kilka bestsellerów, to jest przede wszystkim chleb wiejski, czyli rodzaj zwykłego chleba, dalej jest to chleb pasterski, słowiański, siedem ziaren. Ostatnio dużą popularnością cieszy się bardzo chleb żytni, czyli taki, który nie ma w ogóle dodatku pszennej mąki ani drożdży – mówi Marcin Pyzara.
W piekarni państwa Pyzarów, podstawowy bochenek chleba (600g) kosztuje obecnie 3,99 zł. Pod koniec roku 2020 jego cena wynosiła 3,45 zł.
– Niestety musimy podnosić ceny, ponieważ inaczej nie zarobilibyśmy na koszty. To ma związek ze wzrostem cen prowadzenia działalności gospodarczej. Rosną rachunki za gaz, prąd, paliwo. Rosną koszty osobowe też w firmie więc siłą rzeczy te ceny musimy podnosić. Wbrew pozorom nasi klienci nie są zaskoczeni podwyżkami, ponieważ widzą co się dzieje dookoła, jak rosną ceny wszystkiego i większość to rozumie, wie z czego to wynika. Nie widzimy też odpływu klientów do marketów, ponieważ pieczywo sprzedawane w supermarketach nie jest dla nas konkurencją. To zupełnie inny rodzaj chleba, bułek itd. My stawiamy na jakość, a nie na obniżanie kosztów produkcji kosztem właśnie jakości – dodaje właściciel piekarni.
Nie tylko chleb drożeje
– Tego, że wszystko drożeje w sklepach, nie da się nie zauważyć. Kiedyś za 50 zł była cała reklamówka zakupów, teraz jest kilka produktów na dnie. Jeśli chodzi o pieczywo, to żona i ja chleb kupujemy w okolicznych piekarniach, czasem też na rynku, ale rzadko, bo rzadko tam jesteśmy. Zazwyczaj kupujemy mały chleb za 2,19 zł. Często kupujemy też na zapas i mrozimy. Ostatnio się zdziwiłem kupując kajzerki, bo jeszcze niedawno były po 0,39 zł a teraz już kosztują 0,45 zł. Te ceny podstawowych produktów, jak też ceny, prądu, gazu nas trochę martwią i zastanawiamy się do czego to jeszcze w tym kraju dojdzie – mówi Tadeusz Garbacz, emeryt ze Stalowej Woli.
Dlatego patrząc na otaczającą nas rzeczywistość, przysłowie – „Ciężko pracować trzeba na kawałek chleba” – było, jest i jak się okazuje będzie zawsze aktualne.
Proszę nie pisać głupot że wysokie koszty transportu, jeśli zdrożał o 20 gr za km to na cenę praktycznie nie ma wpływu. Proszę sprawdzić informacje zanim napisze się głupotę
Transport = posrednik. To oni najczesciej odpowiadaja za podyzki cen w Polsce
W Paczkowie U TAK ZWANEGO DUDKA CHLEB W CIĄGU ROKU PODROŻAŁ O 100 PROCENT, ciekawe ile więcej zarabiaja piekarze u Pałuckich? ,ZA CHWILE MNIEJ ZAMOŻNI BĘDĄ JEŚĆ TRAWĘ CIEKAWE KIEDY RZĄD UKRÓCI TĘ WOLNO AMERYKANKĘ