23 września w Publicznej Szkole Podstawowej im. Rodziny Horodyńskich w Zbydniowie odsłonięto tablicę upamiętniającą pochodzącego z Dzierdziówki Zbigniewa Wilka, jednego z dziewięciu górników zastrzelonych 16 grudnia 1981 r. w kopalni „Wujek” w Katowicach.
„W tym budynku w latach 1958-1965 uczęszczał do Szkoły Podstawowej w Zbydniowie Zbigniew Wilk (1951-1981), jeden z Dziewięciu Górników zastrzelonych 16 grudnia 1981 roku w kopalni „Wujek” w Katowicach podczas pacyfikacji strajku przez pluton specjalny ZOMO. Zbigniew Wilk i jego koledzy protestowali przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, stając w obronie wolności, godności i w imię zasad solidarności”.
Taki napis widnieje na tablicy, którą odsłonięto 23 września 2021 r. w Publicznej Szkole Podstawowej im. Rodziny Horodyńskich w Zbydniowie. Poświęcił ją biskup Edward Frankowski.
Zbigniew Wilk zginął od zomowskich kul
Umieszczenie tablicy to inicjatywa Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach.
– Droga młodzieży, uśmiechnijcie się. Macie w szkole bohatera – powiedział do uczniów zbydniowskiej podstawówki Robert Ciupa, dyrektor ŚCWiS w Katowicach.
Chociaż od pacyfikacji Kopalni „Wujek” minęło 40 lat, jest to pierwsza tablica z nazwiskiem zastrzelonego górnika, umieszczona w szkole podstawowej.
Zbigniew Wilk uczył się w Zbydniowie od 1 do 7 klasy. Później wyjechał na Śląsk. W Katowicach ukończył Zasadniczą Szkołę Górniczą oraz Technikum Górnicze Ministerstwa Górnictwa i Energetyki im. Powstańców Śląskich.
16 grudnia 1981 r. uczestniczył w strajku w KWK „Wujek”, w czasie pacyfikacji kopalni przez siły milicyjno-wojskowe został dwukrotnie postrzelony. Zginął na miejscu.
Z przeprowadzonej w grudniu 1981 r. sekcji zwłok wynika, że Zbigniew Wilk otrzymał dwa strzały w okolicy krzyżowo-lędźwiowej. Bezpośrednią przyczyną śmierci był postrzał brzucha z masywnym krwotokiem. Strzały zostały oddane z oddali.
Oni poznali smak krwi
Pozostawił żonę Elżbietę (z domu Kulczyk) oraz osierocił dwójkę dzieci: Magdalenę (ur. 1976 r.) i Marcina (ur. 1978 r.). Pogrzeb Zbigniewa Wilka odbył się przed południem 21 grudnia 1981 r. w Katowicach – Piotrowicach. Pogrzeb był oczywiście „zabezpieczany” przez funkcjonariuszy MO, SB i ZOMO.
– Chcemy przekazywać co tak naprawdę wydarzyło się na Śląsku. Ludzie niestety niezbyt dużo wiedzą na ten temat. W okolicy 16 grudnia są tylko migawki w telewizji i to wszystko – mówi Magdalena Pelc, młodsza siostra Zbigniewa Wilka.
– Największa w tym zasługa górników. Mimo że już się starzeją, że mają coraz mniej siły, ale jednak bardzo chcą przekazywać to, co ich tam spotkało, to oni poznali smak krwi i oni widzieli jak brat strzela do brata. Nie byli kompletnie przygotowani na to, że tam zostanie użyta broń. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia. Wszyscy myśleli, że wrócą do swojego domu, do dzieci, do swoich rodzin, ale niestety, tak się nie stało – dodaje.
Brata zapamiętała jako bardzo ciepłego i radosnego człowieka. Kiedy jeszcze mieszkała w Dzierdziówce, z wytęsknieniem czekała na przyjazd Zbigniewa ze Śląska.
– Byłam dumna, kiedy wkładał galowy strój, a ja mogłam z nim iść. Byłam tak szczęśliwa, bardzo go kochałam – wspomina ze wzruszeniem.
Gorzkie łzy matki
Śmierć 9 górników podczas pacyfikacji Kopalni „Wujek” była przeogromnym dramatem dla rodzin i bliskich pomordowanych. Magdalena Pelc ze łzami w oczach wspomina, jak mocno tę tragedię przeżywała jej matka.
– Iść za trumną swojego dziecka, to najgorsze co może spotkać matkę. Dziecka, które jeszcze w takich okolicznościach zginęło. Strasznie cierpiała żona Zbyszka, strasznie cierpiały dzieci. Nie mogły liczyć na to, że przytulą się do taty, że pomoże jak będą kłopoty w nauce, jak będzie wiek dojrzewania, to wszystko im zostało zabrane – mówi siostra śp. Zbigniewa Wilka.
29 sierpnia 1990 r. Zbigniew Wilk został pośmiertnie odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami przez prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, a 7 grudnia 1992 r. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP Lecha Wałęsę. W 2015 r. pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności.