Bale, koncerty, przedstawienia, sportowe zmagania, kluby zainteresowań – tak przed I i II wojną oraz w czasach PRL-u wyglądało życie kulturalne w Rozwadowie. Po wielu latach stagnacji, Rozwadów – już jako osiedle Stalowej Woli powoli odradza się w tej dziedzinie. My natomiast postaramy się wrócić do początków tego życia i przypomnieć, od czego się to wszystko zaczęło.
Początkiem czerwca br. odbyło się uroczyste otwarcie Rozwadowskiego Domu Kultury „Sokół”. To długo wyczekiwane przez mieszkańców wydarzenie było okazją do wspomnień i przypomnienia początków „Sokoła” w mieście. W prelekcji przygotowanej przez Anetę Garanty z Muzeum Regionalnego oraz byłego mieszkańca Rozwadowa – Janusza Palucha, dziennikarza, animatora kultury, udział wzięły osoby pamiętające działalność „Sokoła”, dzieci tych, którzy odbudowywali to miejsce po wojnie oraz ci, którym historia Rozwadowa nie jest obojętna.
Dla tych właśnie osób postaramy się choć pokrótce opowiedzieć, jak Rozwadów niegdyś tętnił życiem kulturalno-towarzyskim.
Kiedyś na Pańskiej, dziś na Rozwadowskiej
– Kiedy zaczynałam pracę, w naszym muzeum funkcjonował półstronicowy tekst o Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, stworzony na potrzeby naszej wystawy. Tak naprawę to była cała nasza wiedza o tym towarzystwie. Kiedy nadszedł kolejny jubileusz Rozwadowa, 325 lat lokacji, przyszło mi do głowy, żeby tę rocznicę uświetnić właśnie wydaniem książki i przygotowaniem wystawy, o tym fragmencie historii Rozwadowa, który mało osób zna. Tak naprawdę, niewiele wiemy o początkach „Sokoła”. Dwie wojny światowe zrobiły swoje, spłonął ratusz rozwadowski, a z nim zostały zaprzepaszczone wszystkie dokumenty. „Sokół” w Rozwadowie zaczął istnieć 40 lat po tym, jak powstało pierwsze Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” we Lwowie. A kto był jego inicjatorem, nie wiemy. Tak naprawdę, nawet nie wiemy, kiedy dokładnie powstał ten budynek, ponieważ są tak sprzeczne informacje, przede wszystkim w prasie, bo głównie z tego korzystałam opracowując historię „Sokoła”. Raz podawany jest rok 1906, innym razem 1910 czy 1911 – mówi Aneta Garanty, pełniąca obowiązki dyrektora Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli.
W 1918 roku była to jedna z pierwszych organizacji, która została reaktywowana w Rozwadowie. W marcu tegoż roku Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” swą „sokolnię” wybudowało ze składek członków Towarzystwa, których było kilkudziesięciu. Najprawdopodobniej parcelę pod budowę budynku przekazał książę Jerzy Ignacy Lubomirski.
Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” swą siedzibę miało wtedy w budynku przy ulicy Pańskiej, dzisiejsza ulica Rozwadowska.
– Im bardziej zaczęłam się tym zajmować, tym więcej pojawiało się pytań i wątpliwości. Obiekt na pewno powstał przed pierwszą wojną światową. Jest on o tyle ciekawy, że w narożniku mamy figurę Matki Boskiej i być może jesteśmy jedyną „sokolnią”, gdzie taka figura się znajduje. Na samym początku było tu skromnie, obiekt był pozbawiony tynków. Dopiero z okazji 20-lecia „Sokoła” w 1936 roku, budynek zyskał nową estetykę, czyli tynki i zwieńczenie w postaci sokoła z datą 1906-36, które możemy podziwiać na szczycie obiektu – dodaje Aneta Garanty.
Przez cały okres międzywojenny, „Sokół” działał bardzo prężnie. To tu tętniło kulturalne i sportowe życie Rozwadowa. W murach obiektu funkcjonowała: sekcja bokserska, piłkarska, kolarska, gimnastyczna, działał chór, zespoły muzyczne, teatr.
– Jeden z adwokatów rozwadowskich, który spędził tutaj okres pierwszej wojny światowej, wspominał, że w 1918 roku, kiedy to Austriacy powoli wycofywali się z Rozwadowa, pierwsze spotkania na temat kształtu przyszłej Ojczyzny, organizacji na nowo miasta Rozwadowa, odbywały się właśnie tutaj w „Sokole” – uzupełnia dyrektor muzeum.
W czasie drugiej wojny światowej, po raz kolejny wyposażenie „Sokoła” zostaje zniszczone. W budynku funkcjonował szpital dla żołnierzy niemieckich, potem radzieckich.
Po wojnie, w 1947 roku dawni członkowie „Sokoła”, ale też i nowi obywatele Rozwadowa, podjęli próbę reaktywacji placówki. Były pierwsze zloty, spotkania, jednak odgórnie, właśnie w 1947 roku Związek Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” został ustawą zdelegalizowany i możliwości jego reaktywacji już po prostu nie było.
Po wojnie budynek nie miał właściciela. Przez kilka lat stał oficjalnie opuszczony, dopiero w latach 1960-1980 działalność prowadził w nim klub „Ronita”.
Rozwadów-Nisko-Tarnobrzeg, czyli „RoNiTa”
„26 listopada 1964 roku dzieło adaptacji opuszczonego budynku „Sokoła” w Rozwadowie doprowadzone zostało do zwycięskiego końca przez Spółdzielnię „Rozbudowa i Zryw”. Budynek przystosowano do wymogów klubu. Koszty adaptacji pokryte zostały z Funduszy Centralnego Związku Spółdzielczości Pracy, Spółdzielczości Inwalidzkiej oraz dotacji Spółdzielni „Rozbudowy i Zrywu”. Koszty zostały pomniejszone dzięki wytężonej pracy załóg tych spółdzielni, które przepracowały tu społecznie wiele godzin. Klub został wyposażony w niezbędne urządzenia i gustownie urządzony. „Ronita” oprócz działalności artystyczno-rozrywkowej zamierza organizować życie kulturalno-oświatowe, między innymi kółka zainteresowań, odczyty, spotkania autorskie i inne. Kierownictwo klubu spoczywa w rękach aktywnego działacza kultury, obywatela Mariana Krupy. Dziś 26 listopada 1964 roku „Ronita” otwarła szeroko podwoje nie tylko dla spółdzielców ale i dla wszystkich mieszkańców miasta Rozwadowa. Spodziewać się należy, że „Ronita” stanie się klubem z prawdziwego zdarzenia” – czytamy w Kronice klubu.
Do kroniki wklejony został również wycinek z prasy, z „Nowin” rzeszowskich, zgodnie z którym, remont obiektu kosztował 305 tys. złotych. Dobudowano pomieszczenie będące kotłownią. W uroczystości otwarcia klubu uczestniczyli wszyscy wówczas najważniejsi przedstawiciele rozwadowskich władz miejscowych. Oficjalne przemówienia wygłosili: Jan Dzięga, przewodniczący Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Rozwadowie oraz Tadeusz Krawczyk, prezes Spółdzielni „Rozbudowa” w Rozwadowie.
Podczas jednego ze spotkań, w którym uczestniczyli Tadeusz Krawczyk oraz Stanisława i Adam Paluchowie, dyskutowano na temat nazwy klubu, ponieważ po tym jak władze uniemożliwiły reaktywację Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, klub nie mógł nosić tej samej nazwy, która obowiązywała tu wcześniej. Narodził się więc pomysł, żeby nazwę klubu utworzyć od pierwszych dwóch liter trzech miast, na których terenie obie spółdzielnie działały – Rozwadów, Nisko, Tarnobrzeg.
To był klub z prawdziwego zdarzenia
Pierwszym kierownikiem klubu był Marian Krupa, a jego zastępcą Aleksandra Wrońska.
– W „Ronicie” odbywały się zakładowe bale karnawałowe dla dzieci, ale i dla dorosłych. Jak karnawał, to przebierańcy. Na zabawę przyjeżdżali pracownicy z dziećmi. Wszyscy musieli do zabawy mieć jakieś kolorowe czapki. Kilka wieczorów panie z biura „Rozbudowy” poświęcały na klejenie czapeczek rycerzy, pajaców, krasnoludków, kwiatuszków. Przychodziły do „Ronity” Marysia Smoła – główna księgowa, Irena Baranowa, Teresa Struwe z domu Kukiełka, Marysia Domańska z domu Burdyna – pracowały w księgowości, Stasia Krakowiak i Stasia Paluch – moja mama – plotkowały, wymieniały się przepisami, pomysłami na sukienki i sweterki robione na drutach i kleiły te czapeczki karnawałowe. Przygotowywały paczki, które rozdawał do pewnego roku Dziadek Mróz, a potem po prostu każdy dostawał wór słodyczy i owoców, bo ani w św. Mikołaja, a tym bardziej w Dziadka Mroza nikt nie wierzył – tak swoje początki w Ronicie wspomina Janusz Paluch, syn założycieli klubu, który w czerwcu tego roku został „Ambasadorem Stalowej Woli”.
Bardzo szybko „Ronita” stała się rozwadowskim centrum kultury i sportu. Działało tam Społeczne Ognisko Muzyczne. Można było uczyć się gry na gitarze, na fortepianie, harmonii czy saksofonie.
– Fortepianu, umuzykalnienia uczyła pani Stefania Pipała – dojeżdżała z Tarnobrzega. Pamiętam kilka jej uczennic – utalentowana muzycznie Małgosia Wrońska, wyróżniająca się pracowitością Krysia Szewczyk, zawsze przejęta zajęciami Urszula Jaworska, no i moja siostra Anna i jej przyjaciółka Berta Krupa. Pani Pipała później założyła chór młodzieżowy – też w nim śpiewałem, uczestnicząc w kilku przeglądach, podczas których zespół zbierał laury – wspomina Janusz Paluch.
Z członków klubu powstał zespół „Vademecum”, grający w składzie: Bogdan Muszyński – organy, Jerzy Krawczyk – gitara solo, Tomek Płoszaj – gitara bass, Maciej Lesiak – perkusja oraz sekcja dęta: Bogdan Myszka – trąbka, Bolesław Sznajkard – saksofon. Zespół był w tamtych czasach bardzo popularny w regionie. Brali udział w licznych festiwalach czy przeglądach.
– Drugim ważnym elementem działalności klubu w tamtych czasach była kawiarnia, którą prowadził pan Felicjan Stobnicki. Zawsze można było wypić dobrą, parzoną po turecku kawę, która była w sklepach na ogół niedostępna. Do kawy można było zamówić pyszne ciastko tortowe – ja uwielbiałem kremówki. Zawsze były cukierki czekoladowe, drogie, ale były. Do tego zawsze dostępna – nieczęsto goszcząca w sklepach spożywczych – Pepsi – mówi Janusz Paluch.
Pod skrzydłami Stalowej Woli
W latach siedemdziesiątych XX wieku w „Ronicie” powstało „kółko fotograficzne. Dorośli w tamtych czasach grali w brydża, spędzali czas nad stołem bilardowym, uczestniczyli w dyskotekach.
– Kiedy pan Krupa przeszedł na emeryturę, kierowniczką klubu została pani Joanna Skrzypacz. Po pani Oldze Wrońskiej, do pracy przyszła Halinka Oleksak. Ten zespół pracował chyba już do końca istnienia „Ronity”, czyli do 1 lipca 1985 roku, kiedy „Rozbudowa” – kierowana wówczas przez prezesa Mariana Głowackiego, otrzymała nakaz przekazania budynku sądowi. Były to już czasy kryzysu finansowego i kultury, swoistej społecznej depresji, jaka opanowała społeczeństwo polskie po wprowadzeniu stanu wojennego – mówi Paluch.
W 1974 roku, po odejściu na emeryturę Tadeusza Krawczyka, prezesem zarządu spółdzielni „Rozbudowa” został Adam Paluch, który dbał o działalność kulturalną „Ronity”, choć przyszło mu zarządzać „Rozbudową” w czasach, kiedy władzę nad Rozwadowem przejęła Stalowa Wola (miasteczko zostało do niej włączone w grudniu 1973 r.)
Gdy Adam Paluch przeszedł na emeryturę, prezesem „Rozbudowy” został Marian Głowacki, któremu przyszło zamykać działalność kulturalną „Ronity”.
Zauwazyłem pewne nieścisłości w artykule , gdyż “Sokół” działał dosyć pręznie i w latach pięćdziesiątych. W latach tych, gdy chodziłem do Technikum Finansowego w Rozwadowie, lekcje wychowania fizycznego odbywały się właśnie w “Sokole”. Oprócz sprzętu typowo gimnastycznego, była na sali rozłożona siatka i graliśmy tam na lekcjach WF w siatkówkę. Lekcje Wf w tym czasie były prowadzone przez Panią Podgórską. Po południu natomiast był rozkładany stół do tenisa stołowego, a grano na nim codziennie do późnych godzin wieczornych – dopóki Pan Tusiek nie ogłosił zamknięcia lokalu.