Ile jeszcze wody w Sanie upłynie, ilu prezesów, doradców i trenerów zmieni prezydent Stalowej Woli, żeby Stal Stalowa Wola PSA, zaczęła funkcjonować w końcu na zdrowych i przejrzystych zasadach i nikt z niej nie szydził w piłkarskim środowisku?
Kiedy gmina Stalowa Wola stała się większościowym udziałowcem piłkarskiej spółki akcyjnej Stal Stalowa Wola, kibice, a także zawodnicy i trenerzy wszystkich drużyn, które są w strukturach klubu, zaczęli spoglądać w przyszłość z wielkimi nadziejami.
Czy po ostatnim prezydenckim rozdaniu są jeszcze tacy, którzy nie stracili wiary w to co proponuje Lucjusz Nadbereżny? Czy Marek Citko, który otrzymał od prezydenta pełnię władzy w zarządzaniu klubem i od 1 lipca będzie wdrażał swój autorski projekt budowania Stali Stalowa Wola, będzie tą osobą, która sprosta oczekiwaniom, czy też podzieli los swoich poprzedników? Długo na efekt czekać nie będziemy. Nowy piłkarski sezon 2021/22 rozpocznie się za półtora miesiąca.
Stal Stalowa Wola wkracza na europejską ścieżkę…
12 lipca 2018 roku prezydent Stalowej Woli, Lucjusz Nadbereżny na płycie głównej powstającego Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej ogłosił światu, że prezesem Stali PSA będzie Mateusz Nowak, a w zarządzaniu klubem będzie mu pomagał były prezes spółki Ekstraklasa SA, a wcześniej dyrektor ds. marketingu i sprzedaży w Legii Warszawa, pochodzący ze Stalowej Woli, Dariusz Marzec.
– Zaczynamy budowanie profesjonalnego klubu piłkarskiego. Nowe standardy będzie wprowadzał Mateusz Nowak. To reprezentant młodego pokolenia, ale posiadający już odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Ma swoją wizję zarządzania klubem i wierzę w to, że sprawnie wcieli ją w życie – taką laudację wygłosił wtedy nowemu sternikowi Stali prezydent Stalowej Woli.
– Długofalowy program budowania nowej Stali zawiera dużo szczegółów. To plan na 5 lat, składający się z kilku etapów. Przez pierwsze trzy lata chcemy wprowadzić odpowiednie standardy i dyscyplinę do klubu. Następnym krokiem będzie przyciągnięcie jak największej rzeszy kibiców i zbudowanie klimatu wokół klubu. Trzecim etapem będzie podnoszenie poziomu sportowego. Zbudowanie przy klubie akademii piłkarskiej i ściągnięcie ludzi związanych bardzo mocno z całym naszym regionem. Takich, którzy mają doświadczenie i wiedzę. Nasza działalność ma być oparta na dwóch pionach: sportowym i biznesowym. Ostatnim etapem będzie wdrażanie nowych technologii w zarządzaniu klubem, a także w komunikacji z kibicami. Jeżeli te trzy etapy uda nam się pozytywnie wdrożyć, wówczas otworzymy się na partnerów, którzy będą z nami współpracować i pomogą nam stać się klubem o zasięgu regionalnym. Wierzę w to, że razem stworzymy klub, jakiego każdy piłkarski kibic w Stalowej Woli sobie życzy – tak o swoich planach mówił w lipcu 2018 roku, Mateusz Nowak.
Trzeci z bohaterów tamtego briefingu prasowego, Dariusz Marzec, dodał, że przedstawione przez prezesa Nowaka pomysły zdecydowanie wpisują się kierunek, którym podąża europejski futbol.
O „pięciolatce” nikt już nie pamięta. Na pewno zapomniał o niej dyrektor PCPN
Miało być europejsko i tak profesjonalnie, jak nigdy wcześniej nie było, a pamiętamy wszyscy dobrze, jak się operacja skończyła. Spadkiem „Stalówki” ligę niżej, coraz większym zadłużaniem się i coraz większym chaosem w działalności klubu.
W „nagrodę” za realizację planu i dobrze wykonywaną pracę, prezes klubu Mateusz Nowak w połowie wdrażania swojego 5-letniego planu, mógł wystartować w konkursie na dyrektora Podkarpackiego Centrum Piłki Nożnej. I konkurs wygrał. Stal przez blisko pół roku funkcjonowała bez prezesa. Nie wiadomo, co stało się z doradcą pana Nowaka. Nagle pan Dariusz Marzec… przepadł. Do dzisiaj nikt się nie dowiedział, do kiedy pracował, czym się faktycznie zajmował, co takiego dobrego uczynił dla klubu i ile za swoją robotę zainkasował pieniędzy.
„Pięciolatka” poszła w odstawkę. Jakby ją ktoś wymazał gumką myszką. A jeszcze dwa miesiące temu, podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej dotyczącej sytuacji w Stali Stalowa Wola PSA, prezydent Stalowej Woli zapewniał, że nie zapomniał o niej i że nie rozumie ataków ze strony opozycji, skoro nie minęło jeszcze pięć lat.
Damian Skakuj zrobił swoje i może się pakować
Dlatego na nowy pomysł pana prezydenta Nadbereżnego patrzę z przymrużeniem oka i nie wiążę z nim wielkich nadziei, co nie znaczy, że nie życzę dobrze Markowi Citko i jego współpracownikom.
Z całego serca życzę powodzenia nowemu trenerowi Stali Stalowa Wola Rolandowi Thomasowi, tak samo jak kończącemu pracę 30 czerwca, trenerowi Damianowi Skakujowi. Rzucony na głęboką wodę asystent Jaromira Wieprzęcia poradził sobie doskonale. Samodzielnie, w dosłownym tego słowa znaczeniu, prowadził „Stalówkę” w 15 meczach, dziesięć wygrał, 4 zremisował i tylko 1 spotkanie przegrał.
Przed meczem z Podhalem średnia jego zdobycz punktowa wynosi 2,08 pkt na mecz. Takiej samej życzyć należy jego następcy, natomiast nie życzę trenerowi Thomasowi pensji, jaką pobierał jego poprzednik, bo za nią nie… przeżyje.
Damian Skakuj otrzymywał za swoją pracę miesięcznie tyle, ile dostają trenerzy pracujący w „okręgówce”, a nawet w niższych klasach, czyli około 1,5 tys. zł na rękę. Mniej niż wynosi minimalna płaca w Polsce na rok 2021.
Mariusz Biel
Nie będzie normalnie. Współczuję trenerowi Skakujowi. Wiem, że miał świadomość tymczasowości swojej roli, ale za tak dobrą pracę, klub nie powinien pozbywać się trenera i jeszcze prezentować nowego, gdy poprzednik pracuje. Jako kibic Stalówki dziękuję panu Skakujowi i mam nadzieję że znajdzie klub. który go doceni i gdzie będzie mógł się realizować jako szkoleniowiec.
Poza tym, nie tylko trener pracował za grosze.. Taki Espana, zawodnik, którego powinno się zatrzymać w klubie, grał za wyżywienie…
Jeśli w 2018 roku Nowak rzeczywiście mówił coś o tym, że uczyni Klub o zasięgu regionalnym to mu się ta sztuka udała, wszak występujemy teraz w lidze regionalnej a nie centralnej. Poza tym te etapy, które mieli wdrażać (ich kolejność) to śmiech na sali. Na pierwszym miejscu powinien być poziom sportowy, a wszystko inne samo by przyszło gdyby ten poziom właśnie był! To jest katastrofa, co ta banda zrobiła z naszym Klubem! I teraz jeszcze ściąganie tych speców z całej Polski. I co dalej? Byle do następnych wyborów, jak przyszły prezydent przykręci kurek to okaże się, że nie ma komu grać bo wychowanka żadnego na poziomie się tu nie uświadczy, a ci najemnicy wrócą skąd przybyli. I tak będziemy tkwić w tym bagnie. Mamy przykład Mielca: lata tułaczki w 4 lidze, budowanie wszystkiego z wielkim mozołem od podstaw, szkolenie młodzieży jako priorytet. Po wielu latach zaowocowało to awansem do ekstraklasy.
Z trenerem Skakujem zrobiło się tak po pisowemu. Za zrobienie świetnego wyniku na którym mają możliwość windować się następcy, wymierza się z całej siły kopa w cztery litery. Następnie ogłaszany sukces którego nie ma, a potem skamlanie – wszyscy wokół winni, ale nigdy w życiu my.