Przeszło 30 sztuk wnyków znaleziono w niewielkim zagajniku położonym pomiędzy kopalnią piasku a ulicą Kościuszki w Nisku. Na pułapki zastawione przez kłusownika i konającą w nich sarnę natrafiła mieszkanka Niska, która tuż przed świętami wielkanocnymi wraz z mężem wybrała się na spacer z psem.
– Na naszych oczach we wnyki złapała się sarna. Żyła jeszcze jak do niej dobiegliśmy, ale niestety nie udało nam się odplatać ich na czas – mówi „Sztafecie”. Sarna udusiła się we wnykach. Kobieta zawiadomiła policję oraz łowczych. Kłusownikowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności oraz kara pieniężna.
Kłusownika, który założył wnyki, szukają funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Nisku. Tożsamość osoby, która założyła wnyki, starają się też ustalić członkowie Koła Łowieckiego „Sygnał” oraz Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego Oddział Tarnobrzeski.
– Tych wnyków znaleziono około 30 sztuk. To jest ogromna liczba. Na terenie naszego Koła Łowieckiego „Sygnał” nie znaleźliśmy jeszcze takiej liczby wnyków – mówi niżanin Jarosław Piekarz, prezes Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego Oddział Tarnobrzeski. – We wnykach zwierzę umiera przez wiele godzin w strasznych cierpieniach. Sarna, którą znaleziono w zagajniku udusiła się. Wnyki działają w ten sposób, że im zwierzę bardziej się szamocze, usiłuje się uwolnić, tym stalowa linka mocniej się zaciska.
Cały artykuł już jutro w papierowym wydaniu “Sztafety” oraz na e-prasie.
Nawet jak złapią, to sąd OTUA wypuści zwyrola.