– Gdy rozmawialiśmy rok temu, od tygodnia trwał w Polsce stan epidemii, choć skala zachorowań z dzisiejszej perspektywy była znikoma. Pan apelował wtedy do mieszkańców Stalowej Woli o odpowiedzialność i społeczny solidaryzm. O co zaapelowałby pan dziś, w obliczu tak dramatycznej trzeciej fali koronawirusa?
– O nielekceważenie zagrożenia i bazowanie na faktach, o zachowywanie wciąż dużej dyscypliny. Bez wątpienia wszyscy jesteśmy już bardzo zmęczeni pandemią i obostrzeniami, jakie niesie. Jak rozmawialiśmy rok temu, to była ta nadzieja, że mimo dużych zagrożeń i koniecznych ograniczeń, to potrwa jednak krótko, a społeczne i gospodarcze skutki pandemii nie będą tak dotkliwe. Dziś wszyscy tęsknimy za normalnym życiem; za tym, co kochamy; za tym, co codziennie sprawiało nam przyjemności, a teraz wygląda jak mrzonka.
Znając relacje osób, które chorowały w różny sposób, relacje osób, które na co dzień, jako pracownicy służby zdrowia mierzą się z COVID-em w szpitalach, widzą ten ogrom cierpienia i niestety, śmierci, cały czas mam ten gorący apel: zachowujmy ostrożność i dyscyplinę, tę uniwersalną zasadę DDM: Dezynfekcja, Dystans, Maseczki.
Przez ten rok nauczyliśmy się na pewno dużo o tym wirusie, o sposobach przeciwdziałania. Nasze zachowania mogą być więc bardziej racjonalne i lepiej przygotowane. Dotyczy to także reakcji władz samorządowych. I tak powinniśmy wspólnie działać.
– Rada Miejska przyjęła rok temu pakiet pomocy dla lokalnego biznesu, który miał uszczuplić budżet miasta o 7 mln złotych. Czy to faktycznie przyniosło jakąś realną pomoc dla stalowowolskich firm?
– Ten uszczerbek wyniósł ostatecznie trochę mniej, bo 6 mln zł, głównie z mniejszego podatku od nieruchomości. To była bardzo konkretna pomoc: umorzenia i odroczenia podatkowe, rozłożenie należności na raty, odstąpienie od naliczania opłat za odpady.
Z kolei środki pozyskane z tarczy, z funduszu inwestycji lokalnych spowodowały, że budżet za rok 2020 zamknęliśmy bez deficytu, bez kredytu. Ale to przede wszystkim zasługa naszych przedsiębiorców ze Stalowej Woli oraz ich pracowników, którym chciałbym w tym miejscu serdecznie podziękować.
Bo mimo tak trudnej sytuacji, firmy zdecydowały się na utrzymanie zatrudnienia, a nawet działania rozwojowe. Dzięki temu budżet miasta zachował wysoką dynamikę i nie zatrzymaliśmy najważniejszych inwestycji. Gdzie były cięcia? Musieliśmy zrezygnować z niektórych przedsięwzięć rekreacyjnych i promocyjnych. Generalnie to taki optymistyczny akcent, że mimo niepewności i problemów, dalej realizujemy ambitny plan rozwoju Stalowej Woli.
– W tym pomocowym pakiecie był jeden milion zł zapisany jako rezerwa. Czy został wykorzystany?
– Tak, to były przede wszystkim wydatki na środki ochrony osobistej i dezynfekcję w różnych jednostkach miasta jak MOPS czy Straż Pożarna, ale praktycznie pomagaliśmy wszystkim publicznym jednostkom na terenie Stalowej Woli, na czele ze służbą zdrowia i szkołami.
– Ile firm upadło w Stalowej Woli, wyrejestrowało swoją działalność w ciągu ostatniego roku?
– W 2020 na terenie Stalowej Woli było zarejestrowanych 7726 firm. Wyrejestrowało się 151 podmiotów ale co ważne, zarejestrowało się 217 nowych firm, a więc bilans roku 2020 jest dodatni. Dla porównania, w roku 2019 wyrejestrowały się 192 podmioty, a więc więcej o 41 niż w roku 2020. Na dzień dzisiejszy liczba działalności na terenie Stalowej Woli wynosi 7736 firm, a zatem utrzymujemy dodatni trend powstających nowych podmiotów gospodarczych.
– Pan dość szybko zachorował na COVID-19. Czy to doświadczenie coś zmieniło w życiu Lucjusza Nadbereżnego?
– Miałem to szczęście przejść zakażenie w bardzo łagodny sposób, w przeciwieństwie do mojej żony, choć i jej los oszczędził powikłań. Natomiast spotkałem i rozmawiałem z osobami, które otarły się o śmierć, osobami, którym umierali najbliżsi, a których nie mogli odwiedzić w szpitalu czy nawet być na pogrzebie. To były bardzo dramatyczne sytuacje.
To na pewno mocno wpływa na kwestie poglądów i decyzji w obszarze zarządzania publicznego, zarządzania kryzysowego. Tego co jest najistotniejsze w tych kwestiach. Myślę, że dzisiaj jesteśmy w stanie inaczej popatrzeć na sprawy opieki zdrowotnej i społecznej, na edukację, na nauczanie zdalne. Patrzę też na to jako rodzic, z olbrzymią troską, przewidując jakie będą potrzebne działania, by umożliwić dzieciom powrót do szkół.
– Coraz powszechniejsza jest opinia, że oprócz konsekwencji zdrowotnych, gospodarczych, finansowych, największe spustoszenie pandemia powoduje w sferze mentalnej, społecznej. Jak zmierzyć się z takim skutkami koronawirusa?
– W tym zakresie pandemia będzie z nami jeszcze wiele lat. Bo jeśli nawet zaczniemy wracać do normalności, to pewne procesy wyrównywać się będą latami. Rok-dwa funkcjonowania w pandemicznych warunkach będzie skutkował negatywnymi trendami. W moim przekonaniu będziemy więc musieli wykonać olbrzymią pracę jako społeczność i samorząd, by pewne rzeczy odbudować, poczynając od podstawowych relacji społecznych.
Bo to, co dla mnie jako dla prezydenta jest w pandemii szczególnie dotkliwe, to właśnie zablokowanie elementów wspólnotowych, relacji i więzi społecznych tworzących naszą małą ojczyznę. Pandemia podważa same fundamenty, na których oparta jest wspólnota samorządowa.
– Co było dla pana największym pozytywnym zaskoczeniem w ciągu tego roku pandemii, a co rozczarowaniem, zawodem?
– Budująca była postawa mieszkańców, chęć pomocy, wsparcia. Wiele było takich wzruszających momentów w bardzo dramatycznych sytuacjach, jak choćby w Domu Pomocy Społecznej, gdzie m.in. także na moje zaproszenie przyjeżdżały zakonnice i zakonnicy z całej Polski, by nieść pomoc pensjonariuszom. Dobrze wspominam też klimat na forum rady miejskiej, pozbawiony politycznych podtekstów, gdy wszyscy działaliśmy z przekonaniem, że trzeba działać ponad podziałami.
A rozczarowania? Mniejsze i większe zdarzają się dość często, podobnie jak złe mocje, ale nie chciałbym o tym mówić. Dobra na pewno było więcej.
– A co by pan powiedział protestującym przeciwko obostrzeniom? W Stalowej Woli też ich nie brakuje. Osobom twierdzącym, że pandemii nie ma, że jest tylko jakiś spisek ciemnych mocy, a wprowadzone obostrzenia są bezprawne, bo przyjmowane nie drogą ustaw lecz tylko rozporządzeń.
– Przede wszystkim odesłałbym do ustaw, które to regulują. Ale najbardziej zachęciłbym ich, by wybrali się do tak rozwiniętych krajów jak Niemcy, Francja, Włochy. Niech tam sprawdzą, jak wygląda funkcjonowanie państwa w czasach pandemii. Mam tam wielu znajomych i wiem jak tam jest: godzina policyjna, bardzo daleko posunięte obostrzenia w przemieszczaniu się, w spotykaniu.
Tak naprawdę, nasze polskie rozwiązania idą drogą środka, a wszystkich tych, którzy kwestionują wirusa i mówią, że go nie ma, albo że to zwykła grypa, zachęcam, by jako wolontariusze na jeden-dwa dni udali się do szpitala na oddział COVID-owy. Albo porozmawiali z tymi, którzy dopiero po wielu miesiącach odzyskują sprawność zaatakowaną przez powikłania.
– Koronny zarzut sceptyków odnośnie prawnej podstawy obostrzeń jest jasny: są bezprawne, bo można je wprowadzić tylko ustawowo. Mówią, że w konstytucji nie ma nic o obowiązku noszenia maseczek. Dlaczego rząd w walce z pandemią posługuje się w większości tylko rozporządzeniami?
– Są ustawy, które regulują stan epidemii i one delegują rząd do działań poprzez rozporządzenia w podejmowanych aktach wykonawczych. Oczywiście, są prawnicy, którzy podważają ten tryb. Ale tak naprawdę pytanie jest tu takie: czy we wzajemnej odpowiedzialności będziemy działać tak, żeby nie sprzyjać rozprzestrzenianiu się koronawirusa i przede wszystkim nie doprowadzić systemu ochrony zdrowia do zatarcia się, przygniecenia pandemią.
Jeśli więc sami nie chcemy chronić siebie z własnej woli, to róbmy to z myślą o naszych najbliższych. Okażmy trochę empatii dla tych milionów, które przestrzegają obostrzeń. Nie bądźmy egoistami, tu właśnie kłania się wspólnotowy charakter naszej lokalnej zbiorowości. Bądźmy odpowiedzialni jedni za drugich.
– Były prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak, na ostatniej manifestacji koronasceptyków mówił do obecnych na miejscu policjantów, że powinni wstydzić się za to, że legitymują jej uczestników. Powinni?
– Nie mam zwyczaju komentować kontrowersji wywoływanych przez mojego poprzednika, zwłaszcza, że zrobił sobie chyba z nich sposób na polityczne istnienie w przestrzeni publicznej. Oczywiście ma do tego prawo.
Ale kwestionowanie ciężkiej pracy służb mundurowych, zabezpieczających takie zdarzenia i przerzucanie „nerwy” na funkcjonariuszy jest bardzo nie w porządku. Policjanci oraz inne służby wykonują te trudne działania zobligowani przez władze publiczne i wyrzucanie im takich rzeczy jest nie tylko nieeleganckie, ale stoi w sprzeczności z budowaniem zaufania do państwa.
Zawsze stoją na stanowisku, że osoby sprawujące funkcje publiczne, ale też takie, które te funkcje sprawowały kiedyś, powinny budować propaństwowy charakter postrzegania wszelkich urzędów i służb. Podważanie tego w taki sposób jest nie na miejscu.
– Jakie budżetowe cięcia w kasie miasta i jaka pomoc dla lokalnego biznesu są przewidziane w 2021 roku?
– Przedłużyliśmy uchwały COVID-owe przewidujące pomoc miejscowym firmom: małym, średnim i dużym, dodatkowo w branży gastronomicznej znieśliśmy tzw. kapslowe. Na bieżąco nazalizujemy sytuację, obecnie wpływy podatkowe do budżetu miasta są nie tylko stabilne, ale nawet wyższe niż zakładaliśmy. Dlatego nie ograniczamy dużych działań inwestycyjnych. W tym trudnym czasie miasto musi być kluczowym inwestorem, który ten rynek pracy, rynek handlu i usług będzie rozpędzał w Stalowej Woli i powiecie.
– W 2020 r. w Stalowej Woli i powiecie stalowowolskim odnotowano łącznie 2295 przypadków, a 93 osoby zmarły. W tym roku tylko w pierwszym kwartale liczba zakażeń przekroczyła 1000 (24 marca poinformowano o 60 nowych przypadkach, 2 osoby zmarły – przyp. red.). Zapytam więc jeszcze raz. O co teraz apeluje pan do mieszkańców Stalowej Woli?
– Abyśmy jeszcze wytrzymali, teraz, gdy trzecia fala pandemii zbiera tak okrutne żniwo. Wszystko po to, byśmy możliwie jak najszybciej mogli wrócić do normalności. Apeluję o przestrzeganie zasad i wzbudzenie w sobie od nowa tego, co było tak fenomenalne rok temu: wzajemnego zaufania, solidarności, odpowiedzialności. Wszyscy pamiętamy tę atmosferę sprzed roku. Teraz jest diametralnie inna. Wiem, że to także wynik zmęczenia, ale miejmy nadzieję, że od nowa wzbudzimy w sobie takie najpiękniejsze cechy, które drzemią w Polkach i Polakach.
A ja muszę jeszcze z dumą powiedzieć, że na Stalową Wolę i jej mieszkańców patrzę z wielkim podziwem, że zdali egzamin w czasach pandemii i zdają go nadal. Mam nadzieję, że wytrzymamy jeszcze trochę ten ostatni okres, by tę zarazę pokonać.
rozmawiał STANISŁAW CHUDY