Prokuratura Rejonowa w Nisku, a także Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska delegatura w Tarnobrzegu, prowadzą postępowania w sprawie odpadów, jakie na terenie Niska składowała firma z Pomorza. Jak do tej pory ustalono, w starej cegielni przy ul. Wilczej w Nisku znajduje się około 100 ton odpadów komunalnych, głównie plastiku, a na taką działalność dzierżawca terenu nie miał pozwolenia. Zdaniem okolicznych mieszkańców, część z przywiezionych do cegielni śmieci mogła zostać już zakopana bądź spalona. Teraz boją się o swoje zdrowie i środowisko.
O działalności składowiska odpadów na osiedlu Warchoły poinformowali naszą redakcję mieszkańcy Niska. Ich niepokój wzbudziły ogromne TIRy pełne odpadów, które od kilku tygodni zjeżdżały do starej cegielni. Strach wzrósł, gdy z nieczynnych od lat cegielnianych kominów znów zaczął lecieć czarny, gryzący dym. Przerażeni poinformowali władze miasta, a te Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie i policję. Sprawą zajęła się też Prokuratura Rejonowa w Nisku. Jak się okazało, składowisko w Nisku prowadzi firma z siedzibą w Gdyni, która wydzierżawiła od właściciela część terenu dawnej cegielni.
– Ta relacja mieszkańców była tak przerażająca, że natychmiast zmobilizowałem grupę w referacie ochrony środowiska i wraz z policją udała się ona do byłej cegielni na osiedlu Warchoły. Na miejscu rzeczywiście twierdzono, że jest prowadzony rozładunek odpadów komunalnych – wyjaśnia Waldemar Ślusarczyk.
Jak wynika z przedstawionej nam przez burmistrza informacji, w czasie kontroli stwierdzono nagromadzone na terenie nieruchomości dużych ilości odpadów, a w trakcie kontroli był wyładowywany z odpadów TIR z lubelskimi rejestracjami. Urzędnicy odnotowali także, że obok zgromadzonych i wyładowywanych odpadów koparka kopała duży dół, obok którego stwierdzono świeży, zapadający się grunt, świadczący o niedawnym jego zasypaniu.
– Mogę potwierdzić, że wszczęliśmy śledztwo w tej sprawie. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności związane ze składowaniem odpadów na tej działce. Przeprowadziliśmy oględziny z udziałem Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Rzeszowa i mamy zaplanowane dalsze czynności. Został również powołany biegły sądowy, który będzie miał za zadanie ustalić, czy składowane tam przedmioty stanowią odpady i czy są to odpady niebezpieczne – mówi “Sztafecie” prokurator rejonowy Piotr Walkowicz z Prokuratury Rejonowej w Nisku. – Przede wszystkim musimy ustalić czy firma posiada odpowiednie pozwolenia, zezwolenie na składowanie odpadów. To wszystko jest w tej chwili ustalane. Sprawa jest od kilku dni przedmiotem naszego zainteresowania i intensywnych czynności. Będziemy się starali, żeby jak najszybciej wyjaśnić szczególnie te okoliczności, które są do wyjaśnienia od ręki. Kwestia opinii biegłego, wyników jego pracy, zależy od tego jak szybko będzie on w stanie zaopiniować w tej sprawie. Na pewno jeśli te odpady będą miały charakter niebezpieczny będziemy dążyć do tego, by zostały one usunięte niezwłocznie przez osoby, które je składują na ich koszt. Ale musimy wiedzieć, czy są one niebezpieczne. Mamy podejrzenia, ale musimy je zweryfikować.
Cały artykuł dotyczący tej bulwersującej sprawy przeczytasz już w najbliższy czwartek w papierowym wydaniu “Sztafety”
Ta sprawa smierdzi jak te odpady , ten gostek musi byc sprawdzony ,czy np. nie siedzial juz w kiciu , kontakty , finanse (U.S.) , pranie kasy dla kolesi itp.