Pomnik prekursora wikliniarstwa Ferdynanda Hompescha, wiklinowej baleriny oraz Centrum Wikliniarstwa znalazły się na znaczkach pocztowych. W ten nietypowy sposób Rudnik nad Sanem, nazywany „Polską stolicą wikliniarstwa”, chce promować swoje tradycje i powstające w mieście i jego okolicach wyplatane cudeńka.
Jak wyjaśnia Anna Straub dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Rudniku, w skład którego wchodzi m.in. Centrum Wikliniarstwa, stworzenie znaczków promujących zagłębie wikliniarskie to wspólna inicjatywa burmistrza Waldemara Grochowskiego i pracowników MOK. Cała procedura, od pomysłu aż do finalnego produktu – jakim są znaczki – trwała miesiąc.
– Procedura trwała przez cały styczeń. Dość dużo czasu zajęło nam wybieranie znaczków i tego co ma na nich być. Bardzo zależało nam, żeby na znaczkach znalazły się napisy, bo sam znaczek jak pójdzie w świat to nie każdy się zorientuje co na nim jest, że to jest Rudnik nad Sanem – mówi „Sztafecie” dyrektor MOK. – Poczta Polska zaproponowała nam dwa sposoby wydrukowania znaczków. Pierwszy, dłuższy sposób, polegał na wysłaniu przez nas projektu, który później musi zostać zatwierdzony przez powołane przez Pocztę gremium. Ten proces dość długo trwa, dlatego z niego od razu zrezygnowaliśmy. Zdecydowaliśmy się na drugie rozwiązanie, które okazało się dużo szybsze. Tu także wysłaliśmy nasz projekt, ale Poczta Polska tylko wkleja do niego swój szablon. Spotkaliśmy się z bardzo dużą pomocą ze strony pracowników Poczty Polskiej, których wręcza zadręczaliśmy pytaniami i prośbami. Zapewniano nas jednak, że nic się nie dzieje, a znaczki mają się nam przede wszystkim podobać.
Dzięki współpracy z Pocztą Polską znaczki są przez nią honorowane. Oznacza to, że zakupiony w Centrum Wikliniarstwa w Rudniku znaczek można nakleić na dowolny list zwykły i wysłać w świat.
– Podczas jednej z wielu rozmów pytałam pracowników Poczty co się stanie jeśli znaczki pocztowe zdrożeją. Jak mnie zapewniono, nasze znaczki będą cały czas obowiązywać, bo znajduje się na nich litera „A” – wyjaśnia Anna Straub.
Znaczki z Rudnika, mimo że są dostępne zaledwie od kilku dni, już cieszą się ogromnym powodzeniem. Jak zapewnia dyrektor MOK, placówka ma możliwość zamówienia kolejnej ich partii. – Na razie wydrukowaliśmy ich niewielką ilość, bo nie wiedzieliśmy jakiego zainteresowania się spodziewać. Ale okazało się, że cieszą się bardzo dużą popularnością. Mamy zapewnienie z Poczty, że znaczki możemy w każdej chwili zamówić i wciąż będą one aktualne – wyjaśnia.
A co znalazło się na rudnickich znaczkach?
– Wybraliśmy trzy wzory znaczków, trzy najbardziej kojarzące się z Rudnikiem nad Sanem i wikliniarstwem. Swojego wizerunku na nich doczekał się budynek Centrum Wikliniarstwa, gdzie turyści mogą podziwiać zmienne ekspozycje wikliny użytkowej i artystycznej a bogatą ofertę placówki urozmaicają pokazy kunsztu wyplatania, warsztaty wikliniarskie, spacer szlakiem wiklinowych rzeźb oraz prezentacje wiklinowej mody i biżuterii. Na znaczku nie mogło zabraknąć również austriackiego hrabiego Ferdynanda Hompescha, założyciela rudnickiego wikliniarstwa i pierwszej szkoły koszykarskiej, właściciela wielu rudnickich dóbr, działacza społecznego. To on zapoczątkował w Rudniku wiklinę, znaną dziś nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Pomnik, widoczny na znaczku, stanowiący popiersie Hompescha ufundowali w 1904 roku mieszkańcy miasta w podzięce za stworzenie podwalin obecnej pozycji miasta jako ośrodka wikliniarskiego. Trzeci znaczek przedstawia Balerinę – Evitę, wykonaną podczas X Międzynarodowego Pleneru Wikliny Artystycznej w 2012 roku. Jej autorką jest Anna Wszyndybył z Warszawy – wyjaśnia Anna Straub.
Dyrektor MOK zdradza przy okazji, że w zanadrzu ma też inne wzory znaczków, które być może w przyszłości też będą dostępne i na listach polecą w daleki świat.
– Na razie chcemy by do rąk mieszkańców, kolekcjonerów i turystów trafiły znaczki z tej pierwszej naszej kolekcji, a być może później ruszymy z kolejną – dodaje.