– W Stalowej Woli ludzie nie mają gdzie mieszkać. To jest jedyne miejsce. Dlatego Pysznica jest zwana „sypialnią” Stalowej Woli, a wy wchodzicie z buciorami do łóżek – mówił mieszkaniec gminy Pysznica na spotkaniu informacyjnym dotyczącym drogi ekspresowej S74. – Żadnych korzyści dla gminy, wręcz przeciwnie, hałas huk i smród. Nie po to uciekaliśmy z miasta na wieś, żeby mieć drogę ekspresową pod nosem! – komentował jeden z internautów. Przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz firmy Transprojekt Gdański zapewniali, że nie przyjechali do Pysznicy po to, by przekonywać mieszkańców do jakiegokolwiek wariantu. Chcieli wysłuchać ich opinii. No i się nasłuchali…
Spotkania informacyjne dotyczące drogi ekspresowej S74 na odcinku Opatów – Nisko odbyły się w każdej z gmin, przez które ma przebiegać trasa. Inwestor i projektanci spotkali się z mieszkańcami gminy Pysznica 15 lipca.
W spotkaniu brali udział między innymi Wiesław Sowa, zastępca dyrektora do spraw inwestycji rzeszowskiego oddziału GDDKiA, Joanna Sowa, naczelnik wydziału dokumentacji, Mateusz Sycz, kierownik projektu oraz Krzysztof Łubianka, kierownik pracowni projektowej z firmy Transprojekt Gdański, która wygrała przetarg na wykonanie Studium Techniczno-Ekonomiczno-Środowiskowego (STEŚ). Akcja informacyjna odbywała się z inicjatywy inwestora, czyli GDDKiA.
Bezpieczna i komfortowa jazda
W zależności od wariantu, ten odcinek drogi ekspresowej ma mieć długość od 69 do 74 kilometrów. Zaczyna się na końcu obwodnicy Opatowa i biegnie do węzła „Zapacz” na S19 w gminie Nisko. Ekspresówka ma mieć dwie jezdnie, a na nich po dwa pasy ruchu o szerokości 3,5 metra każdy.
– Celem planowanej inwestycji jest uwolnienie od ruchu tranzytowego terenów zabudowanych w miastach Opatów, Tarnobrzeg, Sandomierz, Stalowa Wola, Nisko, a także w pobliskich miejscowościach oraz poprawa warunków i bezpieczeństwa ruchu na drodze łączącej centralną część kraju z rejonami południowo-wschodnimi – opisywał Krzysztof Łubianka.
Wyliczał też korzyści wynikające z realizacji inwestycji, m.in. takie jak: większa swoboda ruchu, wzrost bezpieczeństwa, poprawa komfortu jazdy, zmniejszenie zużycia paliwa czy wreszcie wzrost zainteresowania inwestycjami w rejonie drogi ekspresowej.
Podał również planowane terminy realizacji poszczególnych etapów inwestycji: obecny etap, czyli opracowanie STEŚ wraz z materiałami do decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (DŚU) – I kwartał 2021 r., uzyskiwanie DŚU – II kwartał 2021 r. – IV kwartał 2021 r., opracowanie koncepcji programowej (KP) – IV kwartał 2021 r. – IV kwartał 2023 r., realizacja robót wraz z opracowaniem projektu budowlanego i uzyskaniem decyzji zezwalającej na realizację inwestycji drogowej (ZWID) – II kwartał 2025 r. – II kwartał 2028 r.
Obecnie analizowane są cztery warianty przebiegu S74 przez gminę Pysznica. Trzy z nich – W1 (czerwony), W3 (zielony) oraz W4 (różowy) – były zarekomendowane do dalszego etapu przez GDDKiA jeszcze w 2011 roku, po wykonaniu Studium Korytarzowego. Czwarty z analizowanych wariantów – TGD (pomarańczowy) – został niedawno przygotowany przez firmę Transprojekt Gdański. Było to warunkiem umowy. Warianty W1 i W4 biegną w dużej mierze terenami nadsańskimi, W3 oraz TGD zlokalizowane są dużo bardziej na północ.
– Pragnę wyraźnie zaznaczyć, że na tym etapie wszystkie te warianty mają jednakową wagę. Nie ma żadnego wariantu, który byłby w tym momencie preferowany – zapewniał Krzysztof Łubianka, kierownik pracowni projektowej z Transprojektu.
Proponowane korytarze trasy zostaną poddane wielokryterialnej analizie porównawczej. Pod uwagę mają być brane czynniki społeczne, ekonomiczne, środowiskowe i techniczne. Ostateczny wariant zostanie wybrany w drodze decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach.
Dlaczego zniknął wariant „huciany”
Po omówieniu poszczególnych wariantów projektowanej drogi, głos mogli zabrać mieszkańcy gminy Pysznica. Swoje opinie i uwagi mogą zamieścić również w specjalnych formularzach.
Na sali nie brakowało osób, których domy zagrożone są rozbiórką lub pozostaną w bezpośrednim sąsiedztwie projektowanej ekspresówki. Część mieszkańców poważnie obawia się o dorobek swojego życia. Wielu ma niespłacone kredyty na budynki, których za kilka lat może nie być lub ich wartość może znacząco spaść.
– Powinna powstać jeszcze jedna koncepcja, niech ona się nazywa TGD2, i niech ona idzie tymi terenami, gdzie nie będzie takich ingerencji w czynną zabudowę mieszkaniową – mówił mieszkaniec Jastkowic. Pytał też, dlaczego nie została wzięta pod uwagę możliwość poprowadzenia drogi od strony południowej Stalowej Woli, przy terenach przemysłowych HSW. To nawiązanie do wariantu W2, tzw. „hucianego”.
W tym miejscu warto przypomnieć, że na etapie Studium Korytarzowego analizowano 7 wariantów. Firma Ayesa, po przeprowadzeniu analizy porównawczej, rekomendowała do dalszych prac warianty 2, 4 oraz 5. Najlepszą ocenę uzyskał wariant nr 4, kolejny był nr 2, a trzeci nr 5. Ostatecznie do następnego etapu przeszedł jednak tylko wariant nr 4. W piśmie z 2011 roku dyrektor Departamentu Przygotowania Inwestycji z GDDKiA w Warszawie napisała do rzeszowskiego oddziału GDDKiA, że do etapu STEŚ rekomenduje się 1, 3 oraz 4 (z drobnymi modyfikacjami).
Wariant nr 2 był również, jako jedyny, pozytywnie zaopiniowany przez gminę Pysznica w 2010 roku. O uzasadnienie odrzucenia wariantu „hucianego” dopytywało na spotkaniu wielu mieszkańców. Wyczerpującej odpowiedzi jednak nie uzyskali. Ma być ona udzielona gminie na piśmie.
– Ta droga jest potrzebna, tylko dlaczego na całym odcinku od Niska do Tarnobrzega idzie aż z taką ingerencją w czynną zabudową mieszkaniową. A może pójść terenami, na których nigdy nikt się nie wybuduje. I proszę, żebyście państwo to przeanalizowali – dodał mieszkaniec Jastkowic.
Droga rozjedzie gminę
Mieszkanka osiedla Jasna Polana w Pysznicy zwracała uwagę, że inwestycja z tak ogromnym rozmachem sprawi, że „Pysznica przestanie istnieć”, albo „przetnie tę gminę na pół i ją zanieczyści”.
– Te warianty nie zahaczą o miejscowość. One ją po prostu rozjadą. Te inwestycje, w tych wariantach pomarańczowym czy zielonym, położą kres rozwojowi tej gminy. To jest przez nas zupełnie nie do przyjęcia – mówiła kobieta.
Miała wątpliwości, czy projektanci przed nakreśleniem korytarzy oglądali teren na własne oczy. – Jedna droga biegła przez cmentarz kłyżowski. Zostało to poprawione, a druga sprawa to cmentarz pysznicki, gdzie droga będzie biegła obok. Przecież to nie do przyjęcia. Jest przecież jakaś sfera sacrum. Nie może być cmentarz na rozjeździe. Wydaje mi się, że panowie nie widzieli tego naocznie, skoro zaprojektowaliście drogę, moim zdaniem, z kuriozalnymi błędami – stwierdziła.
Krzysztof Łubianka z Transprojektu twierdził, że to nieprawda i zapewniał, że nie wyobraża sobie projektowania drogi bez przebywania w terenie.
Oderwanie od zielonych „płuc”
Głos w dyskusji zabrał również Zygmunt Cholewiński, wójt gminy Pysznica w latach 1992-2006. – Droga „esowa” była zaznaczona jeszcze w planie przestrzennego zagospodarowania uchwalonym przed 1989 rokiem, następnie w studium zagospodarowania przestrzennego taka rezerwa była i ona nijak się nie wpisuje w te warianty, które przebiegają powyżej Pysznicy – mówił Zygmunt Cholewiński. Nie zgodził się z opisem tych wariantów, które jakoby omijają Pysznicę. – One ją przecinają – dodał. – We wszystkich planach, które były do tej pory przygotowywane, trasa przebiegu była wzdłuż Sanu. Ona oczywiście się zmieniała, ale pas, rezerwa wzdłuż Sanu, pomimo, iż są to tereny zalewowe, one zawsze były uwzględniane. Wszystkie te projekty, studia uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego były uzgadniane w generalnej dyrekcji, w oddziale w Rzeszowie. Dzisiaj rysowanie innego niż tamten przebieg jest zachwianiem całego rozwoju gminy Pysznica – stwierdził były wójt.
Jego zdaniem droga ekspresowa na pewno przejdzie przez gminę Pysznica. – Tylko szukajmy takiego rozwiązania, które będzie najmniej ingerowało w obecną zabudowę i najmniej rozdzielało gminę Pysznica. I nie oderwie nas od „płuc”, jakimi są Lasy Janowskie – mówił Cholewiński.
Ile domów do rozbiórki
Podczas spotkania obecny wójt gminy Pysznica podał liczbę budynków mieszkalnych przewidzianych do wyburzenia przy poszczególnych wariantach: W1 (czerwony) – 17 wyburzeń, W3 (zielony) – 25 wyburzeń, W4 (różowy) – 13 lub 17 w zależności od węzła, wariant TGD (pomarańczowy) – 23-25 wyburzeń w zależności od węzła.
– Jako gmina nie mamy głosu decydującego. Możemy opiniować i to zrobimy. Na podstawie tych dokumentów mamy już przygotowany wpływ każdego wariantu na rozwój gminy Pysznica. Dla nas, jako dla gminy, w ujęciu mikro, „eska” nie jest potrzebna. I my swoje stanowisko przedstawimy. Nie powiedziałem, że poprzemy któryś wariant. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że warianty najbardziej oprotestowywane, czyli zielony i pomarańczowy, w tym momencie zakładają najwięcej wyburzeń, największe oddziaływanie na środowisko i mieszkańców. Co nie znaczy, że my poprzemy któryś wariant nadsański. Być może nie poprzemy żadnego – powiedział wójt Pysznicy Łukasz Bajgierowicz.
Dramat dla mieszkańców, dramat dla gminy
Nie tylko jednak wyburzenia mogą być źródłem dramatów. O swój los obawiają się również ci, którzy pozostaną w bezpośrednim sąsiedztwie ekspresówki.
– Za mój dom nie dostanę odszkodowania, bo nie jest przewidziany do wyburzenia. W momencie zatwierdzenia wariantu pomarańczowego on nie będzie miał żadnej wartości. Nie sprzedam go, a będę musiała spłacać przez 25 lat – mówiła mieszkanka gminy Pysznica.
– Każdemu z nas któryś z tych wariantów mocno przeszkadza i coś czuję, że będzie ostra walka w gminie. Chcielibyśmy tego uniknąć i chyba wspólnym postulatem będzie, aby spróbować puścić tę drogę za Hutą Stalowa Wola – stwierdził jeden z uczestników spotkania.
Krzysztof Łubianka z Transprojektu mówił, że nie byłoby celowe projektowanie wariantu na trasie zbliżonej do wariantów odrzuconych na etapie Studium Korytarzowego. Zwracał też uwagę, że podobne problemy pojawiają się niemal na każdym spotkaniu informacyjnym. – Często mieszkańcy chcą drogi, ale w sąsiedniej gminie – mówił.
– Jesteśmy zdeterminowani, żeby walczyć ile możemy. Chodzi nam o to, żeby nie zniszczyć gminy, bo to będą dramaty indywidualne, natomiast będzie to też dramat dla gminy – powiedziała mieszkanka osiedla Jasna Polana w Pysznicy.