Wyreżyserowana przez Petera Jacksona filmowa trylogia “Władcy Pierścieni” sprawiła, że świat odkrył Nową Zelandię – jej piękne łąki, majestatyczne góry i… tętniące życiem miasta, w których znaleźć można nie tylko ciekawe muzea, ale także ekscytujące rozrywki. Niezależnie od tego, czy chcesz ruszyć w wyprawę śladem Drużyny Pierścienia, czy może preferujesz spokojniejsze formy spędzania czasu, warto jest dać, wyspiarskiemu państwu szansę. Wybraliśmy sześć najciekawszych atrakcji Nowej Zelandii, dzięki którym zasmakujecie w lokalnej kulturze.
Queenstown – raj dla narciarzy
Choć Nowa Zelandia podświadomie kojarzy się raczej z ciepłem i tropikami, wysokie góry sprawiają, że wyspa jest istnym rajem dla narciarzy! W Queenstown niewielkim miasteczku na Wyspie Południowej, położony jest ogromny kurort narciarski, do którego co roku zjeżdżają tysiące miłośników sportów zimowych. Queenstown różni się jednak od alpejskich stoków – poza licznymi trasami narciarskimi znaleźć tutaj można szeroką ofertę innych rozrywek skierowanych do ludzi szukających adrenaliny. W Queenstown można m.in. skoczyć z bungee lub ze spadochronu, wybrać się na przejażdżkę paralotnią czy wziąć udział w niebezpiecznym spływie kajakowym rwącą, pełną zakrętów rzeką. Kurort stanowi także dobrą bazę wypadową do dalszego podróżowania po państwie tak rozległym, jak Nowa Zelandia – wycieczki po całym kraju są łatwo dostępne z Queenstown.
Auckland
Położone na Wyspie Północnej największe miasto Nowej Zelandii, którego układ architektoniczny wciąż fascynuje urbanistów. Wielkie, szklane wieżowce kontrastują tutaj z zadbanymi, wiktoriańskimi kamieniczkami, w których ogrodach mieszczą się puby i kawiarnie. Szczególnie warty zobaczenia jest historyczny ratusz, który wyglądem i rozmachem przypomina neogotycką katedrę. Miłośnicy wielkich miast powinni się wybrać na wieżę widokową Sky Tower, najwyższą budowlę na półkuli południowej. Na szczycie wieży znajduje się taras obserwacyjny, z którego podziwiać można panoramę miasta, a także słynna na cały świat, obracająca się wokół własnej osi restauracja. W Auckland znajdują się także liczne kluby, instytucje kulturalne oraz muzea, spośród których wyróżnia się Auckland Art Gallery zawierająca największą na świecie kolekcję prac rdzennej, nowozelandzkiej ludności.
Wellington
Stolica Nowej Zelandii, a zarazem prawdziwa gratka dla fanów filmu. Wellington słynie jako stolica lokalnej kultury. W mieście odbywa się znany “New Zealand International Film Festival”, na który zjeżdżają gwiazdy z całego świata. Równie ciekawą opcją są liczne festiwale kultury lokalnej, na których można zapoznać się z folklorem Maorysów, czyli rdzennej ludności wyspy. Warte odwiedzenia jest miejskie muzeum, wyróżniające się nowoczesnym obserwatorium astronomicznym oraz fascynującą wystawą przybliżającą historię kolonizacji wyspy. W Wellington znajduje się także pierwsze na świecie bezemisyjne ZOO. Różnorodność biologiczna jest ogromna na archipelagu tak wielkim i zróżnicowanym jak Nowa Zelandia – zwierzęta zamieszkujące wyspiarskie państwo są unikatowe w skali świata. ZOO pozwala poznać historię miejscowej fauny.
Park Narodowy Tongariro
Mekka dla miłośników pięknych pejzaży i przyrody. Ten wpisany na listę UNESCO park narodowy rozciąga się na obszarze niemal 800 km². Przez park prowadzi Pętla Turystyczna Tongariro, czyli niezbyt wymagający szlak turystyczny, którego pokonanie zajmuje kilka dni. Wędrówka Pętlą Turystyczną pozwala na zanurzenie się w świecie nowozelandzkiej natury. Na terenie parku znajdują się liczne wygasłe oraz wciąż aktywne wulkany, a miłośnicy górskiej wspinaczki wybrać się mogą na specjalny szlak alpejski ciągnący się przez łańcuch górski. W okolicach parku znajdują się także liczne kurorty narciarskie, więc Tongariro stanowi ciekawą alternatywę dla Queenstown.
Rezerwat morski Poor Knights Islands
Archipelag wysp Poor Knights Islands to wymarzone miejsce dla fanów oceanu i tropikalnych klimatów. Plaże wyjęte są żywcem z filmów przyrodniczych, a turyści odwiedzający wyspy zwykli mówić, że wyjechali z raju, w którym zostaliby na dłużej. Morski rezerwat objęty jest co prawda ścisłą ochroną prawną, ale po spełnieniu wymagań można w nim nurkować. Przejrzyście czysta woda i tętniące życiem koralowce sprawiają, że Poor Knights Island to idealne miejsce dla miłośników nurkowania.
Shire, czyli śladami Władcy Pierścieni
Na sam koniec zostawiliśmy temat “Władcy Pierścieni”, czyli trylogii będącej jednocześnie najlepszą turystyczną wizytówką Nowej Zelandii. Nie jest zaskoczeniem fakt, że każdego roku na wyspy przybywają tysiące turystów, którzy pragną przenieść się w magiczny świat Śródziemia. Na miejscu działają liczne biura podróży, które organizują specjalne wycieczki śladami Drużyny Pierścienia. Ponieważ lokacje z filmów rozrzucone są po obu wyspach, wykupienie takiej wycieczki jest dla fanów “Władcy Pierścieni” najlepszym rozwiązaniem. Turyści zwiedzić mogą m.in. krainę hobbitów Shire, czy elficki Rivendell. Prawdziwą gratką jest jednak możliwość wyprawy górskim szlakiem pozwalającym wejść na Caradhras, szczyt z pierwszej części filmu.
Artykuł nadesłany
sprzedaz auta w n. zeelandii – moze nie byc slodko:
konczylem wakacje w n.z w marcu, czyli ichniej jesieni, w christchurch. oczywiscie chcialem sprzedac auto, kupione tanio i raczej parchate. kupione z zalozeniem, ze oddam je na zlom. za zlomy placa roznie, ale max. okolo 300 nzd, w duzych miastach. na dlugo przed momentem pozbycia sie auta szukalem wszelkich mozliwych sposobow sprzedazy. i klientow. miejscowi sa kompletnie dolujacy, na ogloszenie – auto na sprzedaz – zawsze odpowiadaja pytaniem czy auto jest wciaz na sprzedaz, a po odpowiedzi potwierdzajacej milkna. wszyscy. takie zboczenie narodowe. jedna niemka w swoim ogloszeniu napisala: tak, auto jest na sprzedaz, tak, auto jest na sprzedaz. na pewno wciaz dostawala pytanie, czy auto jest na sprzedaz. w miedzyczasie sprzedalem kola, na ktorych byly dobre opony, zamieniajac sie na lyse. probowalem sprzedac akumulator, jako ze mialem drugi, slaby, ktory juz nie chcial krecic po nocy z przymrozkami. ten slaby wystarczyl, zeby dojechac na zlom. zapomnialem, ze mam dobry bagaznik dachowy, i ze moge go sprzedac – do dzis sie pukam po glowie. tak wiec sprzedawalem co sie dalo po kawalku. oczywiscie przy okazji sprzedazy wszelkiego sprzetu kampingowego i wszystkiego, co bylo sprzedajne. a w n.z., krolestwie shit,u, wszystko jest. w christchurch pojechalem na auto gielde dla backpackersow. po lecie, czyli na koniec sezonu, bylo tam kilkanascie vanow, wartych miedzy 6 a 15 tys. nzd. i nic innego. I ZERO KUPUJACYCH!!! zero. mniemniaszki, co to wylozyli taka kase na swoje autka, plakali, ze latwiej sprzedac auto na antarktydzie. a czego sie spodziewali kupujac auto? naiwne dzieci? nawet nie bylo tam sępow i naciagaczy, placacych po 500 dolarow za auto. jest ich w tym kraju mnostwo, mnie tez podchodzili z tak kosmicznymi propozycjami, ze ja bym nigdy takiego oszustwa nie wymyslil. np. : zostaw mi auto i upowaznij do sprzedazy, a jak go sprzedam, to ci wysle kase gdziekolwiek w swiecie. i kilka innych, co juz nawet wole nie pamietac.
konczac wakacje, chcialoby sie pozbyc auta w przeddzien wylotu. a to jest nieosiagalne, jesli chce sie sprzedac. jak sie sprzeda wczesniej, to trzeba , przez nie wiadomo ile dni, spac w hostelu. ( w ch.ch. noc w hostelu dochodzila do 100 nzd., w izbie zbiorczej troche taniej) wiec sie trzeba kisic w miescie, nie wiadomo po co, w syfie, tracic czas i pieniadze. bez sensu. a jak sie nie sprzeda? porzucic na parkingu przed lotniskiem? niektorzy to proponowali. ale 15 tys. nzd szlag trafia. tez bez sensu.
dalem za swojego parszka 850 dollar, troche w nim musialem dlubac, przywiozlem sobie podstawowe narzedzia. musialem zmienic opony, bo zdarlem na szutrach do drutow. oczywiscie ze zlomu. tak ze dolozylem pare stow na rozne czesci. na zlom oddalem go za 300, za kola wzialem 150. spalem w nim do ostatniej chwili, ze zlomu pojechalem prosto na lotnisko. ogolnie, nie wydalem na spanie ani jednego centa przez kilka miesiecy. oczywiscie wydalem na benzyne, bo zeby znalezc miejsce na noc, czasem trzeba bylo duuuuzo sie najezdzic.
a adolfki z gieldy dla backpackers? nie mam pojecia, ale ich zalamane miny i wyparowana buta byly slodkie. tudziez ich glupota, bezdenny brak wyobrazni. das ist keine deutschland, madchen. angielski swiat nie dziala po niemiecku, a autka do oszustow po 5 stów! albo zostawione przed lotniskiem….